81. Nie martw się

340 24 11
                                    

Na wstępie chciałabym podziękować mojej przyjaciółce SuzyTxT za pomoc w napisaniu rozdziału.

___________
Słyszę spokojne bicie jego serca. Otworzyłam oczy i uniosłam głowę do góry żebym mogła patrzeć na jego spokojną twarz. Wyciągnęłam rękę żeby odgarnąć kosmyk jego kręconych włosów, tak żeby mu nie przeszkadzał. Następnie najdelikatniej jak mogłam, wstałam z łóżka. Podeszłam do stolika przy szafie żeby nalać wody, gdy usłyszałam uginanie się materaca.

- Gdzie idziesz? - przytulił mnie od tyłu.

- Napić się - odwróciłam się do niego przodem. Uśmiechnęłam się. -Skoro mamy być tutaj ostatni dzień i nie wiadomo czy tu wrócimy to może pójdziemy do baru?

W jego oczach pojawił się ten błysk, który spowodował, że uśmiechnęłam się szerzej.




Siedzieliśmy w barze już od kilku godzin. Mimo, że nie jesteśmy normalną parą, dzisiaj chcemy zachowywać się jak normalna para. Chcę porobić coś innego niż bycie przykładną żoną i matką.

- Zaczekaj, pójdę po kolejną - wstałam z krzesła.

Wzięłam pustą butelkę i ruszyłam w stronę baru. Barman dziwnie mi się przyglądał. Postawiłam butelkę na blacie.

- Poproszę jeszcze jedną butelkę - patrzyłam na bruneta.

- Przykro mi, ale nie mogę pani sprzedać alkoholu - odpowiedział.

Otworzyłam szerzej oczy. Jak to nie sprzeda mi alkoholu? Gdzieś za sobą usłyszałam parsknięcie mojego męża.

- Dlaczego? - zapytałam.

- Ponieważ, nie wygląda pani na osobę trzeźwą.

Słysząc jego odpowiedź zamrógałam, a następnie przewróciłam oczami słysząc głośny śmiech Klausa. Czy po dwóch szklankach whisky można być pijanym, zwłaszcza gdy jest się wampirem?

- Daj mi butelkę whisky - użyłam na nim perswazji.

- Nie sprzedam pani alkoholu - odpowiedział.

- Jeśli mi go nie sprzedasz, sama go wezmę.

Z wampirzą prędkością weszłam za blat i skręciłam mu kark. Odwróciłam się w stronę Klausa.

- Nie mam ochoty tu już pić - spojrzałam na niego. Wzięłam butelkę wódki którą polałam martwe ciało.

Sekundę potem mój mąż był już przy mnie.

- Co robisz? - zapytał

- Zacieram ślady zbrodni.

Sięgnęłam zapałki z baru. Wyjęłam kawałek drewna z pudełka, przejechałam kolorową główką po przeznaczonym miejscu. Gdy zauważyłam ogień na zapałce, upuściłam ją na ciało, które stopniowo zaczęło się podpalać.




**********
Ostatni raz spojrzałam na walizkę, w której była księga i strzykawki z serum, które zabrałam z miejsca gdzie miałam być ofiarą do stworzenia nowego gatunku. Lucien przez wieki szukał sposobu żeby uczynić się lepszym, a owocem jego pracy miałam zająć się ja. Pierwotni kazali mi to ukryć, a ja uznałam, że najlepiej będzie jeśli wyślę to do naszego nowego domu. W końcu nikt nie pomyśli, że wysłałam to pocztą. Zabezpieczoną zaklęciami małą walizkę włożyłam do kartonowego pudła, który zamknęłam taśmą. Nakleiłam na karton kartkę z potrzebnymi informacjami. Podałam ją, razem z paniędzmi kobiecie stojącej za kasą. Gdy ta kiwnęła głową wyszłam z tamtąd, mówiąc ''dowidzenia''. Otworzyłam samochód z pilota, a chwilę potem do niego wsiadłam. Odpaliłam silnik i włączyłam się do ruchu. Po przejechaniu kilkunastu ulic zaparkowałam przed domem. Zgasiłam silnik i wysiadłam z pojazdu. Chwilę potem weszłam do domu, który był już udekorowany. Niedługo są święta, więc przeważającymi kolorami są czerwień i srebro. Skierowałam się do mojej sypialni. Weszłam po schodach na górę, a chwilę potem byłam już w ciepłym pokoju. Hybryda chodził w jedną i drugą stronę.

- Ukryłaś ją? - zapytał

- Tak - odpowiedziałam podchodząc do niego. Położyłam jedną rękę na jego ramieniu, a drugą na jego szczęsce. - Nie martw się. Uda nam się ich zniszczyć - przyłożyłam policzek do jego policzka

The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz