44. Dahlia tu jest

574 31 3
                                    

Elijah dziwnie spojrzał się na Kola, a potem na mnie. Spojrzał w punkt za nami.

- Wejdźcie - położył dłoń na moich plecach i delikatnie pchnął mnie w stronę środka domu. Czuć, że się trochę obawiał. Ale to nic dziwnego, bo chyba każdy z nas boi się w pewnym stopniu Dahlii. -Niklaus!

Po chwili przed nami stanął blondyn. Jest dzisiaj w wyjątkowo dobrym nastroju, który niestety zaraz się popsuje.

- Dahlia tu jest - patrzyłam w jego niebieskie oczy, które zaczęły ciemnieć.

Nie pomyliłam się. Jego szczęka zacisnęłam się, a jego spojrzenie mogłoby zabić nawet skały.

- Jak to? - Freya bała się. Widać było panikę w jej oczach. Też bałabym się gdyby osoba która zniszczyła mi życie, przybyła do miejsca gdzie jestem.

-Byłam z Hope na spacerze, zaczęłam dziwnie się czuć, wszyscy ludzie na nas patrzyli, a potem jakiś facet podszedł do nas z kwiatami i powiedział, że czarne dalie teraz kwitną. Jego oczy były białe.

Mocniej przytuliłam do siebie Hope. Może nie jest moją biologiczną córką, ale tak ją traktuję. Nigdy nie widziałam się w roli matki, a przez jedno wydarzenie to wszytko się zmieniło. Nie mogę jej stracić. Jeśli będzie trzeba to powyrywam tej walniętej wiedźmie wszystkie kudły z głowy i wydłubię oczy.

- Znam to zaklęcie. Dahlia tak obserwuje swoich wrogów - czarownica patrzyła się na dziecko w moich ramionach. -Muszę przygotować miksturę, która nie pozwoli jej wejść do waszych głów - odwróciła się i poszła w kierunku kuchni.

Nik wziął ode mnie dziewczynkę i pocałował ją w czoło. Zaczęłam się dziwnie czuć. Czułam jakby coś ściskało mi dolną część brzucha i gorąco, a na dodatek obraz lekko mi się rozmazywał. Mam tak od kilku dni więc nauczyłam się nie pokazywać nikomu, że coś jest nie tak.Nie powinno tak być. W całym moim prawie pięcioletnim byciu wampirem nigdy nie czułam czegoś takiego. Nawet jeśli byłam pod wpływem czarów. Hybryda odwrócił się i zaczął w iść jednym z korytarzy. Bracia ruszyli za nim. Po chwili dołączyłam do nich.

Po chwili byliśmy w jadali. Obserwowałam jak mój chłopak bawi się z naszą córką. To urocze jak Klaus dwoi się i troi żeby być dobrym ojcem. Młoda nie powinna być przy tym jak rozmawiamy o takich rzeczach. Podeszłam do nich.

- Czas na drzemkę - powiedziałam patrząc w jego oczy. Hope akurat ziewnęła.

Pierwotny podał mi dziecko, po czym wyszłam z nią z pomieszczenia. Dzięki mocy jaką jest super szybkość po paru sekundach byłam w jej pokoju. Położyłam ją w łóżeczku. Będę tu dopóki nie zaśnie.

Po parunastu minutach gdy trybryda zasnęła, podeszłam do okna żeby zasłonić zasłony. Zobaczyłam jak jakaś brunetka patrzy się na mnie z dziwnym uśmiechem. Poczułam jak moje oczy robią się ciężkie, a myśli zaczynają znikać.

*********
Obudziłam się, a pierwsze czym zobaczyły moje brązowe oczy było błękitne niebo. Niebo? Gdzie ja jestem? Z sekundy na sekundę czułam narastający ból. Nie mogę ruszać ciałem. Okazuje się że jestem na tym przeklętym cmentarzu. Dlaczego leżę na ołtarzu? Delikatnie uniosłam głowę i spojrzałam na swoje ciało. Przeraziłam się gdy zobaczyłam pełno drewnianych kołków powbijanych we mnie. Jedynym wolnym miejscem jest okolice serca i głowa. Położyłam z powrotem głowę na betonowym ołtarzu. Dlaczego tu jestem? Jeśli to jakiś chory żart Klausa, albo Kola to przysięgam, że ich zabiję. Chyba, że Davina chce ze mną porozmawiać, ale Kol raczej nie pozwoliłby jej w ten sposób.

- Widzę, że już się obudziłaś. Mam nadzieję, że jest ci wygodnie. Jak się spało?

The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz