Po wizycie w szkole Louis udał się do swojego apartamentu, żeby odebrać klucze i sprawdzić, gdzie mniej więcej są dane rzeczy. Wszak kazał wcześniej przygotować sobie lokal do względnego użytku i wyposażyć go odpowiednio. Tutaj w końcu rozstał się z taksówkarzem, zostawiając mu również sowity napiwek. Louis nie zamierzał oszczędzać na czymś takim, szczególnie że miał szacunek do czasu i pracy innych. Udał się do budynku, ale jego pobyt tam nie trwał zbyt długo. Potrzebował zaledwie zostawić walizkę z przywiezionymi rzeczami i przebrać się. Nim jednak to zrobił, udał się pod prysznic. Chciał udać się jeszcze w parę miejsc, więc musiał się lekko rozbudzić. Po tym, jak już się odświeżył, włożył na siebie czysty garnitur i zszedł na dół.
Następnie zabrał z parkingu swojego ulubionego mustanga i wyjechał na miasto. Przejechał się praktycznie dokoła Manhattanu, aż w końcu zatrzymał się i zaparkował. Przez chwilę po prostu siedział za kierownicą, a następnie wysiadł z auta zostawiając pojazd przy jednym z parków, który znajdował się tuż przy rzece. Chciał udać się na spacer, aby móc zobaczyć co zmieniło się w jego ulubionych miejscach. Kiedyś przecież przychodził tu dość często. W pobliskiej kawiarni zakupił kawę, po czym ruszył przez park bardzo powolnym krokiem. Rozglądał się i podziwiał widok. Lubił to miejsce i właśnie teraz sobie o tym przypomniał. Niegdyś często przychodził tutaj by zebrać myśli lub skryć się przed dorosłymi, gdy był jeszcze nastolatkiem. Po upływie kilku minut zajął miejsce na ławce, niemal przy samej rzece i przypatrywał się wodzie, co jakiś czas upijając łyk ciepłego napoju z kubka. Z kieszeni marynarki wyciągnął paczkę papierosów i zaczął obracać ją w dłoni. Oczywiście powtarzał sobie, że skończy z tym nałogiem, jednak po chwili wyciągnął jednego papierosa, po czym odpalił go i zaciągnął się dymem. Miał stąd idealny widok na wodę, której delikatny szum zawsze wpływał na niego dość kojąco.
Siedział tak przez jakiś czas, aż usłyszał kroki i brzęk czegoś spadającego na ziemię, więc spojrzał w tamtym kierunku. I wtedy też ją dostrzegł. Była ubrana w białą tunikę lekko rozszerzaną pod ramionami, ale idealnie dopasowaną do ciała od okolic tali po uda. Jej nogi zakrywał materiał legginsów idealnie do nich przylegających i uwydatniających jej pośladki. Szpilki natomiast sprawiały, że podczas każdego stawianego kroku jej biodra kołysały się zmysłowo. Był to niezwykle przyjemny dla oka widok. Louis dostrzegając, że to klucze spadły kobiecie, a tuż obok nich spadło coś jeszcze, wstał z ławki. Zagasił niedopałek papierosa i przeczesał włosy dłonią. Zaraz po tym podniósł z ziemi przywieszkę, która najwyraźniej odpadła od kluczy brunetki.
Alexandra właśnie wracała z kameralnego spotkania z przyjaciółmi a właściwie resztą z nich, jaka jej jeszcze pozostała. Wybrała drogę przez ten park, ponieważ była jedną z krótszych, które prowadziły na Brooklyn. Było już dość późno, a ona jak najszybciej chciała znaleźć się w domu. Zauważając mężczyznę siedzącego na ławce tuż przed nią, postanowiła przykucnąć i podnieść zgubę.
— Przepraszam, jeśli zakłóciłam panu podziwianie pięknego krajobrazu. Już znikam — mruknęła, szybko podnosząc się z zamiarem pójścia w swoje stronę, jednak wtedy właśnie ów mężczyzna do nie podszedł.
Panna Ramirez jednak nie zamierzała z nim rozmawiać zbyt długo. Być może krótka wymiana uprzejmości i każde z nich zapewne pójdzie swoją drogą.
Louis w tym momencie przyjrzał się jej od stóp do głowy, nie kryjąc się z tym jakoś specjalnie, co jak się zdawało, nie umknęło jej uwadze. Był pod ogromnym wrażeniem kobiety i gdyby to od niego zależało, już teraz bardzo chętnie znalazłby się z nią w łóżku. Była niezwykle piękna i do tego dość młoda. Idealna kandydatka na bliższe poznanie, naturalnie tylko w jednym celu. Lśniące, ciemne włosy opadały falami na jej ramiona i plecy. Oczy były koloru niebieskiego, a ich spojrzenie niemal przyprawiało o dreszcz. Uwydatnione kości policzkowe, które dodawały jej uroku dodatkowo podkreślone były różem. Kobieta miała idealną figurę. Wcięcie w talii, powabny biust i smukłe uda. Podobała mu się niesamowicie. Jej ubiór dodatkowo uwydatniał jej walory. Leginsy idealnie przylegające go ciała, szpilki, które zdecydowanie wydłużały jej nogi i sprawiały jednocześnie, że każdy jej krok był niezwykle zmysłowy. Biała tunika, lekko rozszerzana ku górze a opięta w okolicach bioder, co z kolei dawało fantazji dość spore pole do popisu. Być może Morningstar spędziłby z nią nawet kilka dni lub też zabrał na jakieś wakacje, ale to zależało od rozwoju sytuacji. Poznanie kogoś interesującego pierwszego dnia swojego pobytu w mieście graniczyło przecież niemal z cudem.
![](https://img.wattpad.com/cover/218863755-288-k62738.jpg)
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomanceLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...