Morningstar jeszcze bardziej zmniejszył odległość między ich ciałami. Chciał spojrzeć jej w oczy. Mimo wszystko pragnął też być blisko niej. Nie wiedział tylko, jak się teraz zachować. Brunetka była osobą, którą będzie uczył. Była od niego o wiele młodsza, teraz widział to wyraźnie. Miała o wiele łagodniejszy makijaż, co odejmowało jej lat. Wyglądała teraz tak niewinnie, wręcz uroczo. Nie mógł się jednak na tym skupiać. Wiedział, że nie powinien. Trudno mu było jednak powstrzymać się przed choćby kilkusekundowym przyjrzeniu się jej sylwetce. W jeansach i koszuli prezentowała się równie dobrze, jak w sukienkach. Chociaż nie bardzo odpowiadało mu, że jej koszula, jest dość prześwitująca, przez co spojrzenie niejednego młodzieńca mogło zatrzymywać się, tam, gdzie nie powinno. Nie skomentował tego jednak. Nie powinien, choć może, jako jej nauczyciel mógł na to zwrócić uwagę, ale zdawał sobie sprawę, że ton jego głosu mógłby wskazywać na to, że jest po prostu o to zazdrosny. Nie chciał, by ktokolwiek patrzył na nią w ten sam sposób, co on. Łapał się na myśli, że może nie dać rady przejść na porządek dzienny z tym że nie może się z nią spotykać i musi dać jej szansę na własne życie, bez niego.
— Louis, ja... — zaczęła szeptem. — Jak?
Jej pytanie odnosiło się do sytuacji, w jakiej teraz się znajdowali. Było to celowe zagranie z jej strony. Chciała, choć na chwilę odłożyć w czasie odpowiedź na jego pytanie. Wiedziała, że nie będzie miała zbyt dużo czasu, na to, by dobrze zastanowić się nad tym, co mu powie, więc będzie musiała improwizować, a jego obojętna postawa w chwili obecnej, zdecydowanie nie ułatwiała jej zadania.
— Louis, co? — zapytał dość chłodno, po czym odwrócił od niej swój wzrok. — Jak? No cóż... Okazuje się, że jestem Twoim nowym nauczycielem, księżniczko. Wyobraź sobie, jakim było dla mnie zaskoczeniem zobaczyć na liście uczniów Twoje nazwisko. Początkowo miałem nadzieję, że to zwyczajny zbieg okoliczności, ale jak widać nie, panno Ramirez.
Mężczyzna starał się w tym momencie zachować jak największy dystans. Nie tylko dlatego, że wbrew sobie musiał jej powiedzieć, iż od tej pory będą się widywać jedynie na zajęciach, ale i też dlatego, że w jakimś stopniu miał jej za złe brak zaufania w stosunku do niego. Jak inaczej można było nazwać jej zachowanie? Chyba że celowo ukryła prawdę o sobie. Taką możliwość również rozważał, ale nie potrafił nie dać jej szansy na wytłumaczenie się z tego wszystkiego. Musiał jej wysłuchać. W tej chwili bowiem zdał sobie tak naprawdę sprawę, jak bardzo zaczęło mu na niej zależeć.
— Nie mogliśmy tego przewidzieć. Wiem, że teraz wszystko się skomplikuje... — Westchnęła cicho.
— Tak to prawda, skomplikuje się i to pewnie bardzo, ale najpierw chciałbym usłyszeć, dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy o sobie?
— Chciałam Ci powiedzieć, uwierz mi, ale... Bałam się — odezwała się w końcu Alexandra.
Dziewczyna nie do końca wiedziała, jak powinna się teraz przy nim zachować, ale w końcu postanowiła zaryzykować. Zbliżyła się do niego, po czym ułożyła dłonie na jego policzkach i pogładziła je delikatnie kciukami. Miała nadzieję, że kiedy zbliży się do niego, to mężczyzna się przed nią ugnie, choć nie zapowiadało się na to i brunetka już teraz wiedziała, że będzie musiała włożyć w to trochę pracy, ale też i cząstkę siebie. Czuła, że bez tego się nie obejdzie, więc zamierzała postawić wszystko na jedną kartę i opowiedzieć mu o sobie, przynajmniej w jakimś stopniu.
— Niby czego? — zadał jej kolejne pytanie.
Po tych słowach ułożył swe dłonie na jej dłoniach, ale tylko po to, by zabrać je ze swoich policzków. Odwrócił również wzrok od kobiety i cofnął się o krok. Pragnął jej dotyku, jej pieszczot, tak bardzo, że potrzebował przed tym uciec. Znaleźć się jak najdalej, byleby tylko temu nie ulec.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomanceLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...