Louis:
Martwisz się? I niby mam ci w to wierzyć?
Alexandra:
Oczywiście, że się martwię, Louis... Nie wiem, co się stało, że tak się zachowujesz, ale przejmuję się strasznie tym wszystkim. Proszę, powiedz mi, o co ci chodzi?
Louis:
Nie udawaj, że nie wiesz. Zostałaś oznaczona w poście jakiegoś typa. Zdjęcie było bardzo wymowne. Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać.
Alexandra:
Nie, kochanie. Właśnie, że mamy o czym rozmawiać. Teraz przynajmniej wiem, o czym mówisz. Owszem ja jestem na tym zdjęciu, ale ono jest sprzed kilku lat. Błagam cię, daj sobie wyjaśnić.
Louis:
Sprzed kilku lat i jakiś koleś wstawił je na internet dopiero teraz? Dobre sobie.
Alexandra:
Mówię prawdę. Nie mam sobie niczego do zarzucenia. Proszę, porozmawiaj ze mną.
Louis:
Powtórzę to po raz kolejny. Na chwilę obecną nie mamy o czym. Niestety będziemy widzieć się na lekcjach, ale tam wolałbym tego nie wywlekać. Do zobaczenia w szkole, panno Ramirez.
Alexandra:
Louis... Proszę cię.
Louis jednak nie odpowiedział już na żadną wiadomość. Miał dość tej konwersacji, ponieważ jego zdaniem prowadziła donikąd. Mężczyzna, nawet jeśli częściowo chciałby wysłuchać swojej kobiety to nie był w stanie tego zrobić. W chwilach takich jak te, kiedy życie niemal sypało mu się na głowę, wolał być sam. Pomyśleć, że jeszcze wczoraj miał wszystko, a nawet więcej niż chciałby mieć. W krótkim czasie pokochał kobietę, która oczarowała go już na pierwszym spotkaniu. Był nią zafascynowany, a ona z każdym dniem coraz bardziej skradała mu serce. Wydawało się zresztą, że Alexandra również coś do niego czuła, choć o tym nie rozmawiali. Nie wyznali sobie uczuć, więc Morningstar nie mógł być niczego pewien. Dosłownie niczego, a po tym, co dziś zobaczył szczególnie.
Był zły na siebie za to, że dał się tak omotać. Tylko takie wytłumaczenie tej sytuacji przyjmował do wiadomości obecnie. Alexandra była inteligentna, Louis to wiedział. Dostrzegł to już, kiedy się poznali. Wydawała się mieć podejście do życia jak mało kto. Chciała walczyć o siebie i o swoją przyszłość, co mu imponowało. Brunetka stwarzała pozór kobiety silnej, zawziętej, a zarazem kruchej. Przejmowała się wszystkim, co działo się dokoła, nawet jeśli próbowała to ukrywać przed światem. Martwiła się o swoich bliskich, pragnęła dla nich wszystkiego, co najlepsze. Była oddana, wierna, czuła, kochająca, istny ideał, a przynajmniej taki stwarzała pozór. Mylny pozór, bo jak można było nazwać to inaczej? Właśnie okazywało się, że rzeczywistość była całkiem inna.
Może i było to jedynie zdjęcie, ale przedstawiało jego ukochaną w ramionach innego. Każdy będąc na jego miejscu, zacząłby mieć wątpliwości. Każdy by się zdenerwował. Co najmniej zdenerwował. On miał mieszane uczucia. Po wymianie wiadomości z dziewczyną miał kompletny mętlik w głowie. Z jednej strony chciał jej wierzyć, ale z drugiej dotarło do niego, jak krótko ją znał i to, że tak naprawdę wiedział o niej tylko tyle, ile ona sama mu pokazała, a więc właściwie nic. Znał jej dane, wiedział gdzie mieszka oraz skąd pochodzi, do jakiej szkoły chodziła, oraz w jakiej kondycji finansowej się znajduje i jaka jest jej sytuacja w szkole. Zdawał sobie też sprawę z tego, że dziewczyna miała wielu adoratorów, w tym kandydata na męża, którego wybrała jej matka. Co i tak w gruncie rzeczy było wersją Alexandry. Morningstar nie miał pojęcia, jak było naprawdę.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomansLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...