— Pragnę Cię, Louis — wyszeptała wprost do jego ucha brunetka.
— A ja Ciebie. Tak bardzo Cię pragnę... — odpowiedział również szeptem.
Mężczyzna odchylił głowę, pod wpływem pocałunków, które zaczęła składać na jego szyi. Jego pożądanie wzrastało z każdym jej czynem, coraz bardziej. Podniósł kobietę do góry, tak że ta oplotła jego biodra nogami, by utrzymać bliski kontakt ich ciał. Chwile po tym poczuł jej dłonie na swym ciele. Alexandra zaczęła rozpinać jego koszulę, a następnie wpiła się w jego usta.
Louis odwzajemnił ten pocałunek, od razu go pogłębiając. Położył kobietę na łóżku, natomiast gdy wszystkie guziki jego koszuli zostały rozpięte, ściągnął ją z siebie. Mruknął cicho w jej usta, gdy poczuł jej delikatny dotyk na swej skórze. Mężczyzna sam zaczął przesuwać dłonie po jej ciele. Odchylił powoli ramiączka jej sukienki, jednocześnie odrywając się od jej ust. Pocałunkami zaczął znaczyć wilgotną ścieżkę wzdłuż jej szyi i ramion. Palcami odsunął materiał z jej piersi, zaczynając po chwili pieścić je swoimi ustami.
Okropnie jej pragnął, ale nie chciał się spieszyć. Chciał dać jej prawdziwą rozkosz tej nocy. Podniósł głowę, żeby spojrzeć w jej oczy. Widział, że brunetka również tego chce. Jej wzrok pełen pożądania, wyrażał ciche przyzwolenie na każdy jeden jego czyn. Morningstar zaczął sunąć dłonią po jej talii, poprzez biodra, aż do ud. Kiedy dotarł na skraj jej sukienki, podwinął ją góry i wsunął pod nią rękę.
Nagle w tle, coś zaczęło wydawać wręcz natrętne dźwięki. Dopiero po chwili Morningstar zorientował się, że to jego telefon. Chcąc nie chcąc uporczywy dzwonek wybudził go ze snu.
— Nie, nie, nie, nie... Chcę tam wrócić — mruknął pod nosem.
Sięgnął po telefon, mając w tym momencie ochotę udusić osobę, która do niego dzwoni i nawet nie patrząc na ekran, wyciszył dźwięki. Schował urządzenie pod poduszkę, po czym przekręcił się na drugi bok. Naciągnął kołdrę niemal po same uszy. Starał się ponownie odprężyć i zasnąć, ale niestety nie było mu to już dane. Westchnął cicho, a chcąc w jakiś sposób zapanować nad sobą, a szczególnie nad swoimi myślami, które całkowicie skupiały się na bliskości Alexandry, wziął kilka głębokich wdechów. Tak bardzo chciał ją teraz poczuć. Ciepło jej ciała, dotyk rąk, pocałunki, ale wiedział, że póki co nie będzie to możliwe.
— I Ty przeciwko mnie? — Uniósł brew, spoglądając przy tym na swoje krocze.
Było tam widoczne, dość spore wypuklenie przebijające się przez materiał okrycia. Louis uśmiechnął się do siebie, a następnie sięgnął po drugą poduszkę, żeby położyć ją na swoich biodrach i przekręcił się na brzuch. Wtedy też sięgnął też po swój telefon, aby sprawdzić, kto śmiał być tak bezczelnym i budzić go z samego rana. Nadawcą smsa, jak i osobą, która próbowała się do niego dodzwonić, była jego młodsza siostra. Mężczyzna zmarszczył brwi. Zaczął się zastanawiać, czy coś może się nie stało, dlatego odczytał treść wiadomości, ale nie była ona niczym szczególnym, więc jedynie pokręcił głową.
Charlotte:
W tym roku przyjedziesz na święta?
Początkowo nie wiedział, co powinien odpisać siostrze. W końcu już był w Nowym Jorku, ale nadal nikt z jego rodziny o tym nie wiedział. I tak miało pozostać, przynajmniej do jutra. Plan był przecież taki, że to właśnie następnego dnia obwieści wszystkim swój powrót i miał już nawet pomysł, jak to zrobić. Żeby jednak wprowadzić go w życie, musiał udać się do jednego ze swoich ulubionych sklepów z alkoholem, ale to zrobi później. Przy okazji pewnie zamówi sobie parę trunków, w celu uzupełnienia swojego barku w apartamencie.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
Roman d'amourLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...