— Co to? — spytała Vanessa, widząc, że przyjaciółka obraca w dłoniach jakiś przedmiot.
— Co? — odparła Alexandra pytaniem na pytanie, ale już po chwili zdała sobie sprawę z tego, o co pyta brunetka, gdy tylko podniosła na nią wzrok. — A, to... Dostałam od Davida. To zwykła bransoletka.
Ramirez podniosła do góry przedmiot i podała Vanessie. Brązowooka przyjrzała się podarkowi, a na jej ustach wykwitł uśmiech. Po kilku sekundach oddała bransoletkę Alexandrze.
— Załóż ją — powiedziała entuzjastycznie Vanessa, ale ta druga pokręciła głową
Dziewczyny stały w korytarzu pociągu, który miał za chwilę ruszyć w kilkugodzinną trasę. Ramirez cieszyła się na ten wyjazd, bo była to jedna z nielicznych okazji, kiedy to będzie mogła zobaczyć coś więcej niż sam Nowy Jork. Nawet jeśli nie jechali na drugi koniec świata, a w góry, które były oddalone od miasta o kilkaset kilometrów. Była to dla niej coś nowego i zarazem ekscytującego. Mimo wszystko nie potrafiła cieszyć się tym, tak jakby tego chciała. Bynajmniej nie w tej chwili. Jej głowę zaprzątały przeróżne myśli, począwszy od zaplanowania tego, co powinna powiedzieć Louisowi, na zastanawianiu się, czy dobrze postąpiła z Davidem, skończywszy.
Co prawda Alexandra czuła, że w ten sposób postąpił właściwie, szczególnie że wciąż bardzo mocno go kochała, ale nie zmieniała to faktu, że odnosiła wrażenie ogromnej straty. Rezygnując z Louisa, mogła przecież zaprzepaścić swoją szansę na lepszą przyszłość. Chciała jednak postąpić uczciwie. Nie mogła ciągnąć tego dłużej, nie byłaby też w stanie grać na dwa fronty. Nie należała do tego typu osób. Nie tak do końca, bo częściowo tak postąpiła, spotykając się z Louisem, a jednocześnie przeciągając danie szansy Davidowi. Nie powinna była tego robić, ale czasu nie mogła cofnąć. Pozostało wiec skupić się na tym, co musiała zrobić teraz. Zaraz po powrocie z wycieczki.
Słysząc słowa przyjaciółki, roześmiała się. Nie zamierzała zakładać tej bransoletki. Nie pasowałaby jej zupełnie do niczego. Nie była też niczym cennym. Ot zwykły kawałek materiału z przeciętnymi, nic niewartymi metalowymi ozdobami.
— Przestań, to zwykły kawałek szmaty — mruknęła pod nosem.
— Jak możesz? — zapytała Vanessa.
Russell spojrzała na przyjaciółkę z niedowierzaniem.
— O co Ci chodzi? — Alexandra uniosła brew.
— To podarunek od ukochanego. Każdy byłby wniebowzięty, gdyby dostawał prezenty od swojej drugiej połówki. To taki miły gest — odpowiedziała brązowooka. — Czasami mam wrażenie, że interesują Cię tylko błyskotki.
— Tak, wiem. Liczy się gest. — Przewróciła oczami. — Nie chodzi o to. Po prostu dla takich jak Ty to zwyczajny przedmiot. O to mi chodziło.
— Kochana, nie powinnaś przejmować się takimi rzeczami. Poza tym, mnie się bardzo podoba. Jest naprawdę śliczna. Sama chętnie, bym taką nosiła. Szczególnie, gdyby była od mojego ukochanego.
— Nie przejmować się... Jasne. — Ramirez wzruszyła ramionami — Najpierw musiałabyś go mieć.
— To było złośliwe — skomentowała Vanessa.
— Wiem. Przepraszam... To nie mój dzień.
— Coś się stało?
Vanessa pomimo słów przyjaciółki nie była na nią zła, może tylko trochę urażona. Znała ją jednak na tyle, że wiedziała, iż ta czasem coś powie, a dopiero później pomyśli. Uważała, że dziewczyna nie robi tego celowo. W gruncie rzeczy była bardzo dobrą osobą, która po prostu broniła się przed atakami innych, choć czasami przesadzała. Na przykład w takich sytuacjach. Teraz miała przecież do czynienia z przyjaciółką, a nie z wrogiem.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
Lãng mạnLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...