Puste słowa - cz.6

47 14 4
                                    

Louis, wysiadając z samochodu pod apartamentowcem siostry, czuł się dość dziwnie. Nie było go tu od lat, ale mimo to pamiętał doskonale, gdzie znajduje się budynek oraz jak tam dojechać, przez co nie miał z tym większych problemów. Godzina wydawała się już dość późna, co można było zauważyć przez słońce, które chyliło się ku zachodowi w pięknych czerwono-pomarańczowych barwach. Otaczająca go dokoła architektura rzucała na siebie przeróżne cienie, od mniejszych po większe, a tło tego wszystkiego uzupełniały przejeżdżające żółte taksówki. Ruch nie był jednak zbyt duży, co nie zdarzało się zbyt często w Nowym Jorku. Mężczyźnie to jednak odpowiadało. Nie chodziło jednak o to, że wolałby pozostać niezauważonym w tych okolicach, bo tym się akurat nie przejmował, ale jadąc tu, mógł się skupić bardziej na otaczającym go krajobrazie niż na tym, by uważać, żeby nikt w niego nie wjechał i nie spowodował kraksy. Morningstar był bowiem zawsze uważnym kierowcom, nawet jeśli niekiedy zdarzało mu się nie jeździć zgodnie z przepisami, to bardzo uważał na drogach. Mimo iż znajomi zawsze uważali go za lekkoducha i on sam tak o sobie myślał, to były aspekty życia, które niezwykle szanował i dbał o nie, a droga jednym z takich właśnie była, łączyła się z życiem ludzkim, a to Louis bardzo cenił.

Nim mężczyzna udał się w stronę apartamentowca, wyciągnął telefon z kieszeni, ale nie zaważył żadnych wiadomości i znów zaczął się martwić. Rano przeczytał wiadomość od Alexandry i odpisał na nią, jak tylko otworzył oczy, ale do tej pory kobieta już się nie odezwała, podczas gdy on zdążył się wyszykować, udać na małe zakupy oraz porozmawiać z siostrą przez teflon i niedługo potem do niej pojechać. Blondyn wiedział, że coś się działo z matką dziewczyny, a ta miała mu dać znać, czy nie potrzebuje pomocy, ale nie odezwała się i to sprawiało, że nie wiedział co zrobić. Z jednej strony chciał do niej zadzwonić i wypytać o wszystko, ale z drugiej nie mógł przecież zakłócać jej przestrzeni. Może chciała po prostu spędzić trochę czasu tylko z rodzicami i dlatego nie dała znaku życia. Louis nawet postanawiając, że poczeka, aż ona sama do niego napisze, już teraz widział, iż nie zdoła wytrzymać zbyt długo. Dlatego zaraz po spotkaniu z siostrą zamierzał sam zadzwonić.

Na razie jednak wiedział, że powinien skupić się na rozmowie z Katherine i na poświęceniu jej tej odrobiny czasu, więc musiał się postarać, żeby nie myśleć o czymś innym tak intensywnie, nawet jeśli było to trudne. Zaraz jak tylko wyciągnął z bagażnika butelkę wina i czekoladki, zamknął pojazd, ruszając następnie w stronę budynku, w którym mieszkała jego siostrzyczka. Nie wyróżniał się on niczym szczególnym na tle pozostałych budynków znajdujących się przy Upper East Side. O dziwo było to miejsce oddalone od jego miejsca pobytu o kilka przecznic, choć kiedy Louis kupował tamto mieszkanie, wcale nie myślał o tym, że siostra będzie wciąż blisko niego. Szczerze mówiąc przez jakiś czas po jej rozwodzie, myślał nawet, że znów przeniesie się do ich rodzinnego domu, ale jak widać, wolała zostać w swoim mieszkaniu, gdzie jeszcze kilka lat temu z Billem mieli wić sobie ich wspólne gniazdko. Był to jednak jej wybór i Morningstar nie zamierzał się w to mieszać.

Udając się dość pośpiesznie do winy, wjechał nią na odpowiednie piętro i z dość widocznym podenerwowaniem, podszedł pod odpowiedni numer apartamentu, naciskając dzwonek. Tak dawno nie miał bowiem okazji, żeby zamienić z siostrą choćby paru słów, a co dopiero prowadzić z nią luźnej pogawędki, jak to między rodzeństwem czasami bywało. W ich wypadku od takiej ostatniej rozmowy minęło kilkanaście lat. Oczywiście Louis był obecny na ślubie kobiety, ale wtedy już ich stosunki nie należały do najlepszych. On odsunął się od swoich bliskich, gdy ojciec wysłał go do Anglii, natomiast ona miała mu za złe jego wieloletnie zachowanie i zbywanie wszystkich ważniejszych spraw na boczny tor. Teraz za to miał z nią rozmawiać o swoim przyszłym związku i trochę się tego bał. Miał wątpliwości co do tego, czy siostra w ogóle będzie chciała go słuchać, a co dopiero, czy zaakceptuje jego wybór. Nie chodziło przecież o jaką pierwszą lepszą dziewczynę, a o uczennicę jej szkoły. To mogła być niezwykle trudna sytuacja i to dla nich wszystkich.

Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz