— Może dla ciebie nie jest, ale dla mnie to po prostu kolejne poniżenie. Kolejne. Moja matka może umrzeć, bo nie mamy pieniędzy na leczenie. Zresztą, nawet jeśli zbierzemy kwotę na pokrycie kosztów badań, to skąd wziąć resztę? — dopytywała.
Ramirez już teraz wiedziała, że będzie ciężko i choć młody mężczyzna zdawał się optymistą, ona nie podzielała jego poglądów. Nie spodziewała się też takiej diagnozy. Skrycie liczyła, że jej mama po prostu źle się poczuła lub była przepracowana i stąd ten szpital, ale tętniak? To było coś, czego nie można było przewidzieć nawet w najgorszych snach. Alexandra miała wrażenie, jakby w ostatnim czasie spadały na nią same nieszczęścia i drwiny. Właśnie z powodu kpin, z którymi się spotykała w ostatnich latach, nie chciała robić zbiórki. Wiedziała, że to nic złego, ale miała jeszcze trochę czasu przed sobą, który musiała spędzić w szkole dla snobów i tylko powstrzymywało ją przed tym krokiem. Już i tak nie miała tam łatwo. Zdawała sobie też sprawę, iż nie powinna się tak przejmować tym, co powiedzą ludzie, ale nie potrafiła. Sama myśl o tym, że po raz kolejny usłyszy, jak to biedni ludzie mają źle i jak podle muszą żyć, żebrząc o wszystko, doprowadzała ja do furii.
Rozwiązanie tej sytuacji było jednak dość proste i to jej szczęście. Miała przecież Louisa. Musiała tylko zastanowić się, co mu powie, choć to akurat nie będzie takie trudne, zaważywszy na okoliczności. Prawdziwie przeżywała to, co się teraz działo i mogła to bez skrupułów wykorzystać. Musiała się skupić na tej myśli, byle tylko się nie rozkleić. Nienawidziła płakać w czyjejś obecności, nawet jeśli był to dla niej ktoś tak bliski, jak David. Przy nim szczególnie musiała zachować zimną krew. Dla samej siebie także musiała to zrobić. W każdej takiej sytuacji musiała zapanować nad swoimi uczuciami i próbować iść naprzód. Tylko mogło jej pomóc i wyprowadzić na prostą. Żadne zamartwianie się ani płakanie nad swoim losem nie przyniesie przecież skutku. Należało zatem wziąć się w garść i robić dobrą minę do złej gry, nawet jeśli było to bardzo ciężkie.
— Alexandro... Poradzimy sobie z tym. Poza tym na razie nie ma konieczności przeprowadzenia inwazyjnego zabiegu... Po prostu twoja mama będzie musiała na siebie bardziej uważać, ale to może oznaczać, że praca będzie dla niej niewskazana. Trudno tak naprawdę cokolwiek stwierdzić bez bardziej szczegółowych wyników, a te będą jutro. Ja sam nie mogę zbyt wiele powiedzieć, chociaż jako student już trochę wiem i zawsze mogę pomóc dbać o Marię — David próbował wesprzeć ukochaną.
— A ja dopiero kończę liceum. Nie mogę nic zrobić. Nie mogę iść nawet do pracy, bo wszystko inne zawalę. Moje marzenia o karierze się posypią... Chociaż ty dajesz sobie radę, ale co ja bym miała robić? Stać za ladą w barze z kanapkami? — Uniosła brwi.
To byłby jeszcze większy wstyd. Ramirez próbowała się w tym momencie nie załamać, ale przychodziło jej to z trudem. Sama myśl o tym, że miałaby zrezygnować ze wszystkiego, co było dla niej tak ważne i otwierało jej drogę do kariery, sprawiała, że miała ochotę krzyczeć ze złości, ale i rozżalenia, które jej towarzyszyło. Dlaczego to musiało spotkać akurat ją? Inni nie mieli takich problemów, a nawet jeśli to dzięki pieniądzom mogli sobie z łatwością poradzić, a ona? Ona nie miała nic i samodzielnie nie potrafiła sobie z tym poradzić.
— Mam odłożony jakiś budżet, co prawda miały to być pieniądze na coś innego, ale teraz to jest ważniejsze — odpowiedział, zbliżając się do niej i układając dłoń na policzku dziewczyny. — Pomogę ci. Nawet jeśli będę musiał sprzedać mieszkanie. Myślę, że ojciec się na to zgodzi i to bez dwóch zdań.
Suarez mówił o oszczędnościach, które niegdyś zostawił sobie na pierścionek zaręczynowy dla kobiety, ale ona o tym nie wiedziała. Poza tym miał też odłożone na samochód, więc mógł to śmiało wykorzystać, nawet jeśli wydanie tej sumy oznaczało dla niego zaczynanie niemal od samego początku. Nie przejmował się tym jednak wcale. Dla niego pieniądze nigdy nie były najważniejsze. Brunet, gdyby mógł, to uchyliłby nieba swoim bliskim, a Alexandrze szczególnie. Dla niej był w stanie zrobić dosłownie wszystko, nawet jeśli wiązałoby się to z takimi skutkami.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomanceLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...