Witamy w domu - cz. 3

91 32 6
                                    

— Dzień dobry córciu — powiedziała na przywitanie Maria Ramirez. — Zobacz, mamy gościa.

Alexandra w tym momencie niemal zamarła. Ostatnim czego się spodziewała zaraz po przebudzeniu, to zobaczenie w swojej kuchni, do zestawu z jej matką, Davida. To zdecydowanie komplikowało sytuację, w jakiej dziewczyna się właśnie znalazła. Miała tylko nadzieję, że wstała wystarczająco wcześnie i jej matka nie zdążyła wypytać go o wszystko, co dotyczyło tej dwójki. Najpierw przecież ona sama chciała z nim porozmawiać, na temat tego, co wczoraj powiedziała matce. W ciągu kilku sekund jej plan mógł pójść na panewce, ale póki co nic na to nie wskazywało. Dziewczyna zatem będzie musiała, jakoś delikatnie podpytać młodzieńca o czym rozmawiał z jej matką.

— Nie dało się nie zauważyć, mamo — odparła Alexandra, poprawiając swoje spodenki od piżamy.

— Cześć — powiedział David.

Nie było to zbyt entuzjastyczne powitanie, przez co brunetka zaczęła podejrzewać, że matka jednak zdążyła zrobić mu małe przesłuchanie, dotyczące tego, co dzieje się między nimi. Zachowanie Marii z kolei nie wskazywało na to, by jej drobne kłamstewko wyszło na jaw. Co zatem działo się w kuchni, kiedy to jeszcze spała? Nie wiedziała, czego powinna się spodziewać.

— Moje drogie dzieci, muszę iść po pranie, więc zostawię was na chwilę samych. Tata tez powinien niedługo wstać. Wczoraj był taki zmęczony. — Westchnęła Maria.

Spojrzała na córkę z uśmiechem, przez co młodsza Ramirez jedynie utwierdziła się w przekonaniu, że jej mama nic nie wie. Kiedy starsza z kobiet opuściła pomieszczenie, Alexandra kątem oka zerknęła na swojego, wciąż byłego jeszcze chłopaka.

— Co tu robisz? Umówiliśmy się chyba, że sama się odezwę? — spytała, podchodząc do szafek kuchennych i zaczynając z nich wyciągać wszystko, co było jej potrzebne do zrobienia kawy.

Nie chciała, żeby zauważył po jej zachowaniu, że jest zdenerwowana. Nawet jeśli przez jej głowę przewijało się obecnie milion możliwych scenariuszy. Musiała jakoś zacząć ten temat, choć szczerze mówiąc, wolałaby jak najdłużej go unikać. Nie mogła jednak tego zrobić, szczególnie jeśli chciała, by David ją krył.

— Twoja mama zaprosiła mnie na śniadanie, ale jeśli masz coś przeciwko temu, to mogę sobie iść. — Wzruszył ramionami.

Wtedy też David wstał z miejsca, ale nie wyszedł, tylko podszedł do dziewczyny. Zatrzymał się za nią, układając swe dłonie na jej biodrach i zaraz po tym pochylając głowę w jej stronę, pocałował ją szybko w policzek. Po chwili jednak odsunął się od niej i stanął obok, opierając się o jedną z szafek.

— Nie mam nic przeciwko. Poza tym musimy porozmawiać... — zaczęła.

— Mówisz o tym, że powiedziałaś matce, że spędziłaś wieczór ze mną, a tak nie było? — wpadł jej w zdanie Suarez.

Przyglądał się jej teraz bacznie, a ręce skrzyżował na wysokości klatki piersiowej. Był ciekaw jej reakcji na swe słowa.

Alexandra nasypała kawy do kubka i przerwała wykonywaną czynność, by spojrzeć na bruneta. Nie wiedziała, jak ma się zachować w tej chwili. Zdawała sobie sprawę z tego, że David nienawidzi kłamstwa. Ona jednak czekała z tą rozmową na odpowiedni moment. Nie spodziewała się tego, że jej matka zaprosi go na śniadanie, ale skoro tak już się stało, to należało teraz ładnie wybrnąć z opresji.

— To prawda... Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe... Chodzi o to, że zasiedziałam się z Vanessą. Wiesz przecież, jaka jest moja mama. Gdybym jej to powiedziała, zaraz zaczęłaby wysnuwać teorie dotyczącego tego, że pewnie byłam na jakiejś imprezie i że nie powinnam zawracać sobie głowy takim towarzystwem i tak dalej. Ona mnie kompletnie nie rozumie, David. — Westchnęła cicho, a następnie korzystając z tego, że zostali na chwilę sami, przytuliła się do niego. — Wolałam powiedzieć jej to, że byłam z Tobą i chciałam do Ciebie przyjść, jak tylko wypiję kawę. Dlatego też wczoraj już nie odpisałam.

Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz