— Jeśli to coś ważnego, to odpisz lub zadzwoń, przecież się nie pogniewam — rzuciła Vanessa, widząc jak jej przyjaciółka, odczytuje wiadomość i przez dłuższą chwilę wpatruje się tępo w ekran. Zupełnie jakby nie wiedziała, co powinna zrobić.
— Nie, w żadnym razie. To nic pilnego — odparła Alexandra.
Mimo swych słów niebieskooka kobieta nie odłożyła telefonu, choć przeczytała już krótką notkę z pięć razy. Był to sms od Louisa, w którym się z nią witał oraz pisał, że może dzwonić w każdej chwili, a on będzie do jej dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. To było nawet słodkie, a przede wszystkim dawało jej poczucie bezpieczeństwa, co zauważyła w ostatnim czasie i nie mogła się temu nadziwić.
— Nie wyglądasz, jakby nie było to ważne — zauważyła panna Russell.
— To Louis, pyta, czy wszystko w porządku — przyznała Ramirez.
— Piszesz z nim? — spytała zaskoczona Vanessa. — Alex... To nasz nauczyciel... Pomyślałaś o tym, jak to będzie wyglądać?
Alexandra spojrzała na przyjaciółkę, unosząc brwi. Wcale nie musiała jej mówić, że pisze z ich nauczycielem od języka angielskiego, ale nie chciała tego przed nią ukrywać. Wolała, aby Vanessa znała prawdę. Przynajmniej w tym temacie. O wiele łatwiej będzie później jej wyjaśnić ten związek. Na razie jednak nie zamierzała informować dziewczyny o tym, że między nią a Louisem coś jest na rzeczy. To było tajemnicą i miało nią pozostać. Bynajmniej nie chodziło o to, że Russell mogłaby wygadać komuś o związku Alexandry z nauczycielem, a bardziej o to, iż niebieskooka nie zamierzała wyjść na dwulicową. To musiało stać się stopniowo. Ten związek miał wyglądać, jakby zrodził się z czasem, a nie jakby był wynikiem manipulacji i jej dążenia do postawienia na swoim.
— A jak ma wyglądać? — odparła pytaniem na pytanie Ramirez. — Poznałam go wcześniej i nikt o tym nie wie oprócz ciebie. Tak ma zresztą pozostać. Powiedziałam ci dlatego, że jesteś moją przyjaciółką i powinnaś wiedzieć o takich sprawach. Jesteś dla mnie najbliższą osobą, Vanesso. Poza tym powiedziałam mu o mojej mamie, więc martwi się o to, bo zna sytuację mojej rodziny.
— Właśnie, co z twoją mamą? Miałaś mi opowiedzieć... — wtrąciła Vanessa. — Nie myśl sobie, że zapomnę o tym całym Louisie. O nim też chcę posłuchać, ale chyba masz ważniejsze sprawy, więc odpuszczę. I możesz być pewna, że nikomu nie powiem. Jesteś dla mnie jak siostra i nie chciałabym, żebyś miała jakieś problemy.
Dla Vanessy bowiem o wiele ważniejsze było dobro przyjaciółki niż cokolwiek innego. Poza tym nie miała powodów, by wątpić w to, czy Alex wie, co robi. W gruncie rzeczy faktycznie nie było jej winą, że poznała tego mężczyzny, nim okazało się, iż będzie ich uczył. To mogło się zdarzyć dosłownie każdemu. Russell nie miała pojęcia, jak teraz przyjaciółka się z tym czuje, ale wiedziała, że jeśli tamta będzie chciała podjąć ten temat, to prędzej czy później tak zrobi. Wystarczyło tylko poczekać. Dziewczyny przecież mówiły sobie o wszystkim i to od zawsze.
— Moja mama... Ona... Chwilowo jest z nią wszystko w porządku, ale musi się oszczędzać. Lepiej, żeby unikała stresów i cięższych prac — odpowiedziała i choć starała się zachować spokój, to głos sam zaczął się jej łamać. — A za dochowanie sekretu, dziękuję. Może nie powinnam ci o tym mówić. Stawiam cię przez to w trudnej sytuacji.
— Daj spokój. Opowiedziałaś mi już o tym na wycieczce. Po prostu to rozumiem. Dobrze ci się z nim rozmawiało i wymieniliście się numerami. To nic złego i żadna trudna sytuacja dla mnie. Nie mogliście przewidzieć, że spotkacie się w tej samej szkole i to w takiej sytuacji. Poza tym możemy o tym porozmawiać kiedy indziej. Teraz najważniejsze jest zdrowie twojej mamy. Może mogę jakoś pomóc?
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
Roman d'amourLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...