Louis nie spędził uprzedniego wieczoru zbyt dobrze. Był weekend, a on wrócił do domu bardzo wcześnie. Było to aż sprzeczne z jego naturą. Nie mógł jakoś zdobyć się na zabawienie się z kimś innym. Skrycie liczył, że mimo wszystko uda mu się spędzić choć kilka minut z Alexandrą przed wyjazdem, ale wiedział, że tak się nie stanie. Niestety. Dlatego po drobnych zakupach, postanowił udać się do jednego z nocnych klubów, w którym można się zabawić przy dobrej muzyce i alkoholu. Wypił jednak tylko kilka drinków. Kompletnie nie mógł się skupić. Nie spojrzał nawet na żadną inną kobietę, co było dla niego wyjątkowo dziwne. Równie szybko poszedł również spać po powrocie do domu, ale to przez to, że zwyczajnie nie miał co robić.
Dzisiejszego poranka mężczyzna wstał, nie patrząc nawet na godzinę. Jedynie co zerknął czy nie ma żadnych powiadomień na telefonie, ale nie widząc takich, wetchnął cicho i zabrał się za szykowanie na obiad rodzinny. W tym momencie sam zaczynał wątpić w to, czy jest to dobry pomysł, ale skoro już podjął taką decyzję, to zamierzał się jej trzymać. Naturalnie chciał się zobaczyć z siostrami, ale na samą myśl o tym, że będzie musiał także patrzyć na ojca, lekko go mdliło. Dlatego postanowił po prostu o tym nie myśleć.
Poszedł pod prysznic, a zaraz po tym zaczął się przygotowywać. Wyjął z szafy jeden z bardziej odświętnych, czarnych garniturów oraz białą koszulę i włożył go na siebie. Nie zapinał wszystkich guzików koszuli. Nie miał tego w zwyczaju. Prawie nigdy nie nosił krawatu, dlatego nie zapinał koszul pod samą szyją. Kiedy skończył, poprawił swoją marynarkę i spojrzał w lustro. Wyglądał dobrze, ale czegoś wciąż mu brakowało. Mężczyzna podszedł ponownie do garderoby, gdzie z jednej z szuflad wyciągnął białą poszetkę idealnie pasującą do koloru koszuli i umieścił ją w brustaszy. Teraz wszystko było idealnie. W sam raz na tak wytworną okazję. Blondyn pokręcił głową, po czym zaczął zbierać swoje rzeczy.
Mając już wszystko, co mu potrzebne, czyli telefon, portfel i papierosy, które schował w kieszeniach marynarki, zszedł do salonu, skąd zabrał zakupioną butelkę szampana oraz bukiet kwiatów, po czym wyszedł z apartamentu. Jego myśli cały czas kręciły się wokół wczorajszej rozmowy tekstowej, którą prowadził z Alexandrą. Wyjeżdżali dosłownie w tym samym czasie, co było dość dużym zbiegiem okoliczności. Jeszcze jakby się okazało, że znajdą się w tym samym miejscu, Louis chyba rzeczywiście uznałby to za przeznaczenie. Chociaż nie miałby nic przeciwko temu, gdyby oboje znaleźli się w tym samym mieście. Mógłby spędzić z nią cudowny tydzień, a tym samym zapewne choć trochę oderwałby się od swoich obowiązków. Wiedział jednak, że to był zbyt piękny scenariusz i raczej się na to nie nastawiał.
Tęsknił za nią i to trochę go przerażało. W końcu znali się naprawdę bardzo krótko. To były raptem dwa spotkania i kilkudniowy kontakt telefoniczny, a on miał wrażenie, jakby znał ją od zawsze. Otwierał się przy niej, a to jeszcze nigdy nie przydarzyło mu się przy żadnej kobiecie poznanej w ostatnich latach. Wiedział, że chce poznać Alexandrę jeszcze bardziej i miał nadzieję, że kobieta mu na to pozwoli. Oczywiście po ich ostatnim pocałunku liczył również na coś więcej i to chyba nawet bardziej niż wcześniej, ale akurat te sprawy postanowił pozostawić swojemu biegowi. Brunetka naprawdę był pierwszą kobietą od bardzo dawna, której nie chciał jedynie zaliczyć. W jej przypadku zapragnął czegoś o wiele więcej i właśnie przyłapał się na tej myśli. Nie wiedział, co w tej chwili przerażało go bardziej. Jego tęsknoty czy pragnienia.
Mężczyzna przez to postanowił skupić się całkowicie na drodze przed sobą. Od czasu do czasu rzucał okiem na malownicze kamienice, obok których przyjeżdżał, jakby chciał zapamiętać każdy element tutejszej infrastruktury. Robił to jednak tylko dlatego, by przywołać się do porządku. Wolał nie rozmyślać teraz o tym, że mógłby się w niej naprawdę zakochać, otwierając na nią swe serce, ponieważ to z pewnością nie pomoże mu w przeżyciu dnia dzisiejszego. Szczególnie że miał się widzieć z ojcem. W tym wypadku nie mógł w żadnym stopniu okazać jakiejkolwiek słabości. Wiedział, że nie będzie to najprostsze spotkanie, szczególnie biorąc pod uwagę ich stosunki, które nawet przez telefon były dość oschłe. W końcu oboje byli zbyt dumni, by któreś z nich jako pierwsze wyciągnęło dłoń do tego drugiego. I to była chyba jedyna cecha charakteru, która tak naprawdę ich łączyła.
![](https://img.wattpad.com/cover/218863755-288-k62738.jpg)
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomanceLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...