— Co tu robisz? — zapytał ciemnooki, unosząc brew.
Chłopak przez dłuższą chwilę przyglądał się niespodziewanemu gościowi i był jeszcze bardziej zaskoczony sytuacją. Z jednej strony czuł, że jego serce zaczyna bić coraz mocniej, ale z drugiej – nie miał o czym rozmawiać z tą osobą. To, co ich łączyło, rozpadło się jakiś czas temu i zdawało się, że nie ma już odwrotu. Tymczasem jakże niemiła niespodzianka spotkała go tego dnia. Nie chciał na nią patrzeć, a mimo to stała u progu drzwi do jego pokoju. Brunet przez kilka sekund zastanawiał się jak to w ogóle możliwe, ale zdał sobie sprawę z tego, że w mieszkaniu wciąż był jego ojciec, który pewnie otworzył jej drzwi, gdy wychodził do pracy. Przez jakiś czas w pomieszczeniu panowała cisza, ale ciemnooki nie musiał zbyt długo czekać na odpowiedź.
— Przyszłam, bo zgubiłeś to... — Kobieta wyciągnęła w jego stronę małe pudełeczko.
David od razu rozpoznał przedmiot. W środku zapewne znajdował się pierścionek, który chciał dać dziewczynie jako obietnicę, że zadba o ich wspólne życie i tym razem nie zawiedzie. Ona to jednak odrzuciła. Suarez wiedział, że pakunek wypadł mu z rąk podczas ich kłótni, a właściwie rozstania, ale nie podniósł już po niego. Nie czuł takiej potrzeby. To świecidełko przestało mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie w chwili, w której Alexandra oświadczyła, że między nimi koniec. To przeważyło szalę. Nie sądził jednak, że to ona wróci po pierścionek, bo właśnie to musiała zrobić, skoro trzymała go teraz w rękach. Mimo napływających emocji młody mężczyzna starał się zachować spokój, nawet jeśli było to dla niego coraz trudniejsze.
— I stwierdziłaś, że jest mi potrzebny? — Chłopak rozszerzył jeszcze bardziej oczy ze zdumienia.
Alexandra westchnęła cicho, ale nie zwracając uwagi na zachowanie Davida, weszła do jego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Nie było to dla niej łatwe. Samo patrzenie na niego przywoływało wspomnienia i to, co nie tak dawno mu zrobiła. Co im zrobiła. To był moment, w którym dziewczyna czuła, jakby zaprzedała dusze diabłu, ale nie potrafiła inaczej. Chyba nie potrafiła. Nie była już tak naprawdę niczego pewna i to najbardziej ją dobijało. Nie mogła jednak tego okazać. Zdecydowanie wolała zachować się tak, jakby nigdy nic się nie stało.
— Musiałeś wydać na niego majątek. Te pieniądze się wam przydadzą. Uznałam, że przyniosę ci go, żebyś mógł go zwrócić, albo chociaż sprzedać.
— Poważnie? — Suarez przewrócił oczami. — Uważasz, że mógłbym sprzedać coś, co chciałem podarować tobie?
— Nie wiem, David. Czasami mam wrażenie, że niczego już nie wiem — westchnęła, przysiadając na brzegu jego łóżka.
Ciemnowłosy nie ruszył się z miejsca, mimo iż dziewczyna zdawała się na dobre rozgościć w jego pokoju. Przewrócił jedynie oczami i ponownie zaczął podziwiać widok za oknem, bo właśnie to robił, nim ta nieproszona weszła do pomieszczenia. Zaskoczenie mijało, ponieważ sam mógł się domyśleć, że taki scenariusz jest możliwy, ale go wykluczał. Zapewne miało to coś wspólnego z tym, jak Ramirez potraktowała go ostatnim razem. Zrobiła z niego głupca, a jednocześnie sprawiła, że miał ochotę umrzeć. Po raz kolejny w swoim życiu. Dostał szansę, ale raptem kilka tygodni później został niej zupełnie pozbawiony. Nie liczył zatem, że ta przyjdzie do niego i to z takiego powodu. Słysząc jej słowa, westchnął cicho, ale zamiast do niej podejść, jak miał to w zwyczaju, po prostu skrzyżował ręce na klatce piersiowej i patrzył przed siebie.
— Widać, że mało o mnie wiesz. To zabawne. Zwłaszcza że znamy się od dziecka. — Zaśmiał się cicho.
— David... Właśnie dlatego, że cię znam, postanowiłam tu przyjść. Jak mogłeś zostawić ten pierścionek na środku parku? Ktoś mógł go sobie wziąć...
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomanceLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...