Zbliżała się druga, gdy goście wreszcie zaczęli się rozchodzić. Sieć Fiuu na tę noc została otwarta i większość z zaproszonych mogła wrócić do domów. Byli też tacy, którzy zdecydowali się zostać i skorzystać z zamkowych sypialni, między innymi rodzina Weasleyów i Lupin.
Harry rzucił niespokojne spojrzenie w kierunku Draco. Przez cały wieczór obserwował chłopaka, próbując wyobrazić sobie ich noc poślubną i w żaden sposób nie mógł znaleźć wyjścia z zaistniałej sytuacji.
Oparł się o ścianę i spod półprzymkniętych powiek przypatrywał się mężowi.
Mąż.
No cóż, jak absurdalnym by to nie było, Malfoy był jego mężem i nosił jego nazwisko, tak jak i on nosił jego. Draco Lucjusz Apollo Malfoy-Potter i Harry James Potter-Malfoy. Uznali, iż takie rozwiązanie będzie najmniej krzywdzące i żaden z nich nie sprzeciwił się tej propozycji.
Ślizgon przez większą cześć życia był jego wrogiem. Potter nie lubił go, uważał za egoistycznego i rozwydrzonego dupka, traktował jak wcielone zło i naprawdę ciężko było o tym zapomnieć.
Harry znalazł się w cokolwiek nieciekawym położeniu i jeżeli ta noc nie miała skończyć się śmiercią jednego z nich, to musiał zmienić swoje nastawienie i w jakiś sposób zaakceptować zbliżający się kataklizm.
Westchnął i uważniej zaczął przyglądać się Ślizgonowi, szukając czegoś, co zadziałałoby na jego korzyść.
Malfoy był szpiegiem podczas minionej wojny.
Dobrze, punkt dla niego. Tajny agent w szeregach Voldemorta to nie byle kto. Niezaprzeczalnie pomógł wygrać tę wojnę, jego informacje były dla Zakonu bezcenne i wiele osób spało dziś snem sprawiedliwych tylko dlatego, że dzięki Draco mogli w porę zadziałać. Nie ulegało wątpliwości, że misja, której podjął się jako siedemnastolatek, była ciężka i niebezpieczna, a tylko wrodzony spryt uchronił go przed okrutną śmiercią, przeznaczoną dla zdrajców. W dodatku chłopak poświęcił dla sprawy własnego ojca i tym samym odciął się od rodziny. Harry nie wiedział, czy sam zdobyłby się na taki krok. Musiał przyznać, że czuł pewien rodzaj podziwu dla determinacji młodego mężczyzny i siły jego przekonań. Jedno było pewne — jeżeli Draco czegoś się podejmował, doprowadzał to do końca, nie zważając na koszty.
Draco zaopiekował się bratem.
Kolejny punkt. Dziecko było bękartem i przyjęcie go do rodziny stanowiło ryzyko, że kiedyś w przyszłości zagrozi ono pozycji Malfoya jako jedynego dziedzica, a jednak chłopak zdecydował się nim zająć i robił to naprawdę dobrze. Harry długo nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak Ślizgon potrafi być tak dobrym i czułym opiekunem. Najwyraźniej pod maską cynicznego arystokraty kryło się dużo więcej, niż do tej pory sądził.
Draco był przystojny.
Właściwie odkrył to dopiero dziś, widząc go stojącego w holu. Do tej pory nigdy nie zastanawiał się nad walorami zewnętrznymi Malfoya. Ba, nie zastanawiał się nad jego żadnymi walorami! Jednak jeżeli miał być obiektywny, to musiał przyznać, że widok mężczyzny ubranego w ślubny strój naprawdę zadziałał na jego wyobraźnię. Tak, Draco był facetem, na którym ciężko było nie zawiesić wzroku. Wysoki, smukły, ładnie zbudowany... Wbrew sobie Harry zaczął się zastanawiać, czy jego mąż w łóżku jest tak samo chłodny i opanowany jak na co dzień i przewrotny uśmiech rozjaśnił jego twarz. Nie! Na pewno nie. Malfoy zdecydowanie potrafił być żywiołowy, a kiedy tracił nad sobą kontrolę... Tak, ich bójki były spektakularne.
Draco był hetero.
Cholera, i całe jego przemyślenia diabli wzięli. Po co on się w ogóle zastanawiał nad dobrymi stronami Ślizgona, skoro i tak nic z tego nie będzie?! Mężczyzna prędzej go przeklnie, niż pozwoli się dotknąć, a Harry nie był już taki pewien, czy zadowoliłby się jednym dotknięciem.
Przesunął wzrokiem po całej sylwetce Malfoya, który akurat w tym momencie odwrócił się tylko po to, aby uchwycić taksujące spojrzenie. Najpierw jego twarz wyrażała zaskoczenie, a potem uśmiechnął się ironicznie. Potter skrzywił się i odwrócił wzrok, wychodząc z sali i po drodze żegnając stojącego w przy stoliku Lupina.
Szlag, powinien był się z kimś przespać, kiedy jeszcze miał czas. Od kilku miesięcy był sam, a to na pewno nie było korzystne. Obawiał się, że kiedy znajdzie się z Malfoyem w jednym łóżku, może mieć problem z powstrzymaniem się. W końcu kto by nie chciał sprawdzić, czy włosy Draco wszędzie mają ten niesamowity odcień platyny? Poza tym, on po prostu musiał to zrobić, bo inaczej te durne dokumenty nie uzyskają mocy prawnej, siła wyższa. Tak sobie tłumacz, Potter, w pokoju jest butelka koniaku, może ona sprawi, że sam w to uwierzysz. Warknął cicho i zaczął powoli wspinać się po schodach.
W momencie, gdy skręcał do swoich komnat, z korytarza obok wynurzył się Malfoy. Harry zamrugał, z zaskoczeniem stwierdzając, że mężczyzna zdołał się przebrać w czarne spodnie i niebieską koszulę. Szybki był, musiał wyjść zaraz po nim bocznymi drzwiami i znaleźć jakieś tajne przejście.
Doprawdy, powinien przestać się zastanawiać, bo traci przez to poczucie czasu.
Draco minął go bez słowa i stanął w przejściu, rzucając mu dziwne spojrzenie. No tak, wybór sypialni. Harry, podrapał się po karku i wzruszając ramionami, wysyczał hasło, jednocześnie instruując węża, że od tej pory powinien wpuszczać pana Malfoya, nawet kiedy jego nie ma w komnatach. Gad skinął głową i przejście otworzyło się cicho. Potter cofnął się o krok, przepuszczając blondyna przed sobą i wszedł za nim do swojego salonu.
— Proponuję napić się czegoś — mruknął, podchodząc do barku.
Malfoy skinął głową, nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia. Harry odwrócił się i sięgnął do barku. To już druga noc, gdy raczył się z Draco koniakiem, czyżby miało im to wejść w nawyk? Powoli napełnił kieliszki i odstawił butelkę na blat, po czym odwrócił się, chcąc podejść do chłopaka. Ku jego zaskoczeniu, ten stał tuż przed nim.
— Eee... — Inteligentnie otworzył usta, przyglądając się rozpiętej koszuli. — Malfoy, naprawdę uważam...
Draco przysunął się jeszcze bliżej i delikatnie wyjął z jego rąk kieliszki, odstawiając je na barek. Ich ciała niemal się stykały i Harry poczuł, jak jego nozdrza wypełnia kwiatowy zapach słodkiej konwalii. Co do cholery... zdążył pomyśleć, zanim pochłonęły go usta Malfoya. Pocałunek był gwałtowny, niemal desperacki. Dłonie mężczyzny błądziły po jego ciele w szalonym tempie, zrzucając kamizelkę i rozrywając koszulę. Kilka guzików potoczyło się po podłodze.
Ślizgon smakował bananem i czymś, czego Harry nie potrafił zidentyfikować, a co zdecydowanie mu nie odpowiadało. Jego usta były suche i jakby niewprawne, a jednak nie pozwalały odpowiedzieć na pocałunek, dominując go w sposób graniczący z gwałtem.
Potter szarpnął się i odepchnął blondyna, instynktownie wyciągając przed siebie ręce.
— Mal... Draco, przestań! — warknął, patrząc na niego ze złością. — Powinniśmy najpierw porozmawiać.
Malfoy zmrużył oczy, jakby go nie dosłyszał, na powrót przylgnął do jego ciała, ocierając się i gładząc tors zimnymi dłońmi. Jego język prześlizgnął się po obojczyku, zmierzając w dół.
Potter sapnął i chwycił go za ramiona, potrząsając nim gwałtownie.
— Kurwa, dosyć! — krzyknął rozeźlony. — Pogięło cię do reszty?
Blondyn spojrzał na niego zranionym wzrokiem i jęknął coś cicho. Złoty Chłopiec potrząsnął głową, nadal trzymając go na dystans.
— Nie rozumiem, co w ciebie wstąpiło — powiedział, przyglądając mu się w szoku. Wbrew temu, co czuł, jego ciało zdążyło zareagować na bliskość chłopaka. Malfoy w rozpiętej koszuli, z potarganymi włosami i zaczerwienionymi policzkami, prezentował sobą obraz istnej rozpusty i Harry musiałby być ze stali, aby nie zacząć odczuwać pożądania. Jednak... nie potrafił. Nie w ten sposób, nie kiedy Ślizgon rzucał się na niego jak zwierzę.
Natrętna myśl wtargnęła do jego umysłu. Czy Draco był aż tak zdesperowany, aby zrobić to szybko i bez słowa? Poczuł się poniżony w najgorszy z możliwych sposobów. Jego mąż musiał uważać seks z nim za odrażający. On jest hetero! To zupełnie normalne. Usiłował jakoś się uspokoić, jednak poczucie poniżenia było silniejsze.
CZYTASZ
Red Hills
FanfictionAutor: Akame Tytuł: Red Hills Bety : Aubrey, Liberi Parring: HP/DM Książka NIE jest moja. Ja ja tu tylko udostępniam. Opis: Harry w spadku dostaje zamek i postanawia otworzyć szkołę, niestety brak mu wystarczających funduszy. Draco widzi w pomyśle P...