Drzwi do izolatki były otwarte, lecz doświadczone oko czarodzieja z łatwością wychwyciło falującą energię otaczającą wejście. Bariery ochronne nałożone przez aurorów najwyraźniej miały na celu zarówno zapobieżenie niechcianym wejściom, jak i uniemożliwienie wyjścia więźniowi. Po dokładnym sprawdzeniu pozwolenia na odwiedziny gość został przepuszczony i po chwili znalazł się wewnątrz szpitalnej sali.
Wszedł do środka i uważnym spojrzeniem omiótł siedzącego na łóżku mężczyznę. Malfoy, przykryty cienkim prześcieradłem, czytał jakąś gazetę. Stos innych piętrzył się na krześle obok.
— Widzę, że nadrabiasz stracone lata — powiedział cicho przybysz.
— Severus Snape, słynny szpieg i bohater wojenny. — Lucjusz zaszeleścił trzymanym w ręku magazynem i odłożył go na bok. — Jakże pasuje tu powiedzenie o wyhodowaniu węża na własnym łonie.
— Czyżbyś żywił urazę? — Snape przysunął sobie drugie krzesło i usiadł naprzeciwko mężczyzny.
— Raczej ogarnia mnie zdumienie i lekka zazdrość. Z przykrością przyznaję, że okazałeś się naprawdę sprytnym draniem. — Malfoy poprawił ostrożnie prześcieradła i powoli przesunął się w kierunku wezgłowia, po czym oparł się z westchnieniem ulgi o udrapowane poduszki.
— Uznam to za komplement. — Czarne oczy z uwagą przyglądały się poczynaniom pacjenta. — Jak się czujesz?
— Wolny.
— Wolny? To dziwne uczucie jak na kogoś, kto jest więźniem. — Snape wyglądał na cokolwiek zdezorientowanego tym wyznaniem.
— Bycie więźniem we własnym ciele jest o wiele gorsze. — Twarz blondyna zakrywały długie włosy, więc Severus nie mógł zobaczyć jej wyrazu. — Pięć lat to dużo czasu na myślenie i na słuchanie.
— Chcesz powiedzieć... — spojrzał na niego wstrząśnięty.
— Że byłem świadomy? — Wreszcie uniósł głowę i odwrócił ją w kierunku byłego przyjaciela.
Snape ledwo powstrzymał wzdrygnięcie, widząc w pełnym świetle oblicze Malfoya. Najwyraźniej paraliż ustąpił tylko częściowo. Lewa strona ciała zdecydowanie nie funkcjonowała prawidłowo. Kącik ust mężczyzny opadał jakby w wyrazie rezygnacji, a jego oko pozostawało nieruchomo wpatrzone w przestrzeń.
— Podziwiasz efekt ciężkiej pracy mojego syna? — Nawet głos Lucjusza był lekko przytłumiony, na co Mistrz Eliksirów wcześniej nie zwrócił uwagi, a co musiało być efektem ubocznym.
— To nie twój syn spowodował twoje kalectwo. — Severus zacisnął pięść na pole swej szaty. — Sam wybrałeś swoją drogę, możesz jedynie siebie obwiniać. Chłopak był na tyle mądry, aby właściwie spojrzeć w przyszłość i opowiedzieć się po wygranej stronie.
— Może masz rację, a może to tylko szumne przemowy szpiega. Zdradził mnie.
— Nie zdradził ciebie — zdradził Voldemorta. Gdybyś nie był tak zaślepiony władzą, jaką rzekomo ofiarował, dostrzegłbyś, że te obietnice były bez pokrycia. Miałeś wybór, nie skorzystałeś z niego.
— Byłeś jednym z nas. — Lucjusz spojrzał na niego ostro. — Kiedy powrócił, zginałeś przed nim kark i przysięgałeś wierność. Czym przekupił się Dumbledore, że stałeś się jego chłopcem na posyłki?
— Nie byłem jednym z was, zmieniłem strony już podczas pierwszej wojny, a kiedy się odrodził, wróciłem do niego nie jako sługa, a...
— Jako zdrajca.
— Szpieg, wolę to określenie. — Snape podniósł jedną z gazet i przebiegł po niej wzrokiem. — Stare miesięczniki?
— Pomimo tego, że byłem świadomy, nadal mam wiele do nadrobienia. — Wzruszył ramionami, przy czym lewe praktycznie pozostało nieruchome. — Draco i Potter? — zmienił nagle temat. — Jak mogłeś do tego dopuścić?!
— Nie jestem jego ojcem, a on raczej też nie miał wyboru.
— Narcyza się na to zgodziła? — Dłoń Lucjusza uniosła jeden z magazynów, na którego okładce dwóch młodzieńców wychodziło z ministerstwa tuż po ślubie. Długi, blady palec jakby nieświadomie sunął po twarzy uśmiechającego się blondyna.
— Narcyza rzuciła Imperio na urzędnika. To przez nią Draco jest teraz związany z Potterem związkiem czystomagicznym — wycedził Snape. — Mogła zabić własnego syna!
— Jak wielką zyskał moc? — pytanie zabrzmiało jak rzucone od niechcenia.
— Moc! Tylko to cię zawsze interesowało! — Mistrz Eliksirów poderwał się z krzesła. — Zostaniesz skazany na Azkaban, nawet nie myśl o manipulowaniu Draco!
— Potter pokonał Czarnego Pana, a więc musi być nieprawdopodobnie potężny — stwierdził Malfoy, jakby w ogóle nie usłyszał wybuchu stojącego obok mężczyzny.
— A Draco dzieli z nim moc, tak! Jednak w niczym ci to nie pomoże, chłopak nawet nie chce o tobie słyszeć. — Severus stwierdził, że może brutalna prawda oderwie Lucjusza od myśli o korzyściach płynących z posiadania tak ogromnych pokładów magii.
— Wiem. — Malfoy oderwał wzrok od gazety i zdrową ręką odgarną włosy z czoła. — Dobitnie mi to uświadomił podczas ostatniej wizyty.
— Nie rozumiem... — Mistrz Eliksirów na powrót usiadł na krześle, splatając ramiona na piersi.
— Bardzo łatwo jest wykrzyczeć komuś swoje urazy, kiedy ten nie może się bronić. Nienawidzi mnie i wbrew temu, co o mnie sądzisz, rozumiem go.
— On już nie jest tym samym chłopcem, którym był kiedyś. Dorósł, to inteligentny mężczyzna, który potrafi zadbać o siebie i rodzinę. Nie jesteś mu do niczego potrzebny.
— Jestem jego ojcem!
— On nie potrzebuje ojca. Już nie. — Snape pokręcił głową i westchnął ciężko. — Był czas, kiedy zrobiłby dla ciebie wszystko. Był z ciebie dumny, kochał cię i stawiał na piedestale, jednak niepielęgnowane uczucie ginie. Widziałeś w nim tylko przyszłego sługę Czarnego Pana i dziedzica fortuny Malfoyów, a Draco potrzebował czegoś więcej. Ten chłopak łaknął uwagi, akceptacji, pochwał. Zdradziłeś go, Lucjuszu, zanim on w ogóle pomyślał o zdradzie, a teraz zdradziła go jego własna matka. Na Merlina, aż dziw bierze, że nazwisko Malfoy nadal ma dla niego znaczenie.
— Odnoszę wrażenie, że moim Draco rekompensujesz sobie brak własnych dzieci. — Lucjusz wbił w niego rozgniewany wzrok. — Może i nie byłem idealnym ojcem... — Słysząc prychnięcie, zacisnął pięść na pościeli. — Spieprzyłem to, prawda?
— Cieszę się, że to rozumiesz.
— Miałem całe pięć lat na myślenie. — Pokiwał głową, jakby zgadzał się sam ze sobą. — Odnalazł Samuela...
— Kolejne dziecko, które w swej arogancji skazałeś na cierpienie. Dziwi mnie, że wiesz jak ma na imię.
— Draco mi powiedział. Oczywiście nie zdając sobie sprawy, że jego monolog został usłyszany. Ten bękart był pomyłką, nigdy nie powinien był się urodzić.
— To dziecko to wspaniały chłopak, twój syn wychowuje go tak, jak sam pragnął być wychowywany. Poświęca mu swoją uwagę, uczy i pozwala być sobą, nie narzuca mu tego, co ty usiłowałeś narzucić jemu. — Snape potarł dłonią zmęczoną twarz. — To zadziwiające, jakim wspaniałym ojcem potrafi być ktoś, kto nigdy nie doświadczył takiego uczucia.
— Uczy się na błędach.
— Na twoich błędach.
W pokoju zapanowała cisza, każdy z mężczyzn pogrążył się we własnych myślach. Severus skupił się na tragedii, która za sprawą źle podjętych decyzji tak bardzo rozdzieliła tę rodzinę.
Lucjusz milczał, rozpamiętując swoje błędy i zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś będzie potrafił normalnie rozmawiać z własnym potomkiem, który przez jego pychę wyrzekł się wszelkich relacji z nim. To nie tak, że go nie kochał. Przeciwnie, Draco był jego dumą, jego spadkobiercą, ale może to właśnie było złe? Może chłopak wcale nie chciał być kimś, kto służyłby tylko jako przykład kolejnego wspaniałego pokolenia Malfoyów? Może chciał mieć normalną rodzinę, pełną ciepła i tych zwyczajnych gestów świadczących o miłości? Jeżeli tak, to ani on, ani Narcyza nie byli do tego zdolni. Można kochać, jednak bycie Malfoyem do czegoś zobowiązuje. W jego życiu nigdy nie było miejsca na czułość, ojciec go tego nauczył, a on wiernie poszedł w jego ślady, nie pamiętając swych dziecięcych pragnień.
— Co teraz? — Snape poderwał głowę, słysząc głos blondyna.
— Wizengamot, a potem Azkaban — odpowiedział cicho.
— Czy... — Na twarzy Lucjusza po raz pierwszy pojawiła się niepewność. — Czy Draco będzie zeznawał?
— Tak, zostanie do tego zmuszony, nawet jeżeli by nie chciał. Jedyne co uzyskałem to tajne przesłuchanie. Nie będzie musiał robić tego w Komnacie Sądowej, ale złoży zeznania przed jednym z aurorów. — Czarne oczy zwęziły się, gdy patrzył na Malfoya. — To będzie dla niego trudne, już raz przez to przechodził i pamiętam jak bardzo to przeżył. Nie sądź, że łatwo mu przyszło poświęcić rodzinę i opowiedzieć się jednoznacznie po jednej ze stron, to zostawiło blizny na jego psychice. Teraz będzie zmuszony zeznawać przeciwko własnemu ojcu, wiedząc, że nie uniknie on więzienia. Chociażby nawet chciał cię oszczędzić, veritaserum mu na to nie pozwoli.
— Ty...
— Niestety.
— Jestem durniem. — Lucjusz zmiął w dłoni prześcieradło. — Zniszczyłem to, z czego byłem najbardziej dumny. Powiedz mi... — spojrzał zmęczonym wzrokiem na byłego przyjaciela. — Co przegapiłem? Kiedy ty się zorientowałeś, że czeka nas klęska?
Snape przymknął oczy i potarł długimi palcami skronie.
— Nigdy. — Uniósł powieki, a jego wzrok na powrót stał się twardy i skupiony. — Nigdy nie wiedziałem, że to przegrana strona. Być może dorosłem, moje ideały stały się zbyt rozbieżne z przekonaniami Voldemorta. Bezpodstawne mordowanie mugoli nigdy mnie nie bawiło, a tym bardziej przelewanie krwi czarodziei. Czarny Pan był potężny, inteligentny i kiedyś — gdy za nim poszliśmy — charyzmatyczny. Obiecywał siłę i potęgę, odbudowanie czystości krwi i umocnienie naszego świata. To co dostaliśmy to poniżenie, ból i bredzenia psychopaty ogarniętego manią wielkości. Ideały, za którymi podążałem, okazały się mrzonką, po której nadeszły gniew i gorycz. Nie brałem pod uwagę walki z dziećmi i bezbronnymi kobietami.
— Chcesz powiedzieć, że byłem głupcem.
— Pragnąłeś władzy i potęgi, to zaślepienie stało się twoim przekleństwem.
— Chciałbym zobaczyć Draco. — Lucjusz oparł głowę o poduszki. — Czuję się zmęczony.
— Nie mogę ci niczego obiecać. — Severus wstał i skierował się w stronę wyjścia. — On sam zadecyduje, czy zechce się z tobą spotkać. — W drzwiach przystanął, zaciskając dłoń na futrynie, jakby toczył sam ze sobą walkę. W końcu, nie odwracając się, mruknął — Narcyza nie wie o Samuelu. Jeżeli czujesz się ojcem Draco, będziesz milczał.
Malfoy otworzył oczy i spojrzał w stronę, gdzie zniknął Snape.
CZYTASZ
Red Hills
FanfictionAutor: Akame Tytuł: Red Hills Bety : Aubrey, Liberi Parring: HP/DM Książka NIE jest moja. Ja ja tu tylko udostępniam. Opis: Harry w spadku dostaje zamek i postanawia otworzyć szkołę, niestety brak mu wystarczających funduszy. Draco widzi w pomyśle P...