Drzwi do gabinetu ministra zamknęły się cicho za wychodzącą kobietą. Przez chwilę na jej twarzy widać było malujące się wzburzenie, lecz trwało to zaledwie ułamki sekund, zanim powróciła zwyczajowa maska chłodu i obojętności. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku wyjścia, zatopiona w myślach, nie dostrzegająca otoczenia i mijanych ludzi. Mocne uderzenie sprawiło, że z jej zaciśniętych ust wyrwał się okrzyk zaskoczenia. Zatoczyła się lekko i oparła dłonią o ścianę dla podtrzymania równowagi. Z wyrazem najwyższej irytacji spojrzała na siedzącą na ziemi rudowłosą dziewczynę, która z sykiem rozmasowywała bolący łokieć. Wokół niej walały się rozsypane przy upadku papiery.
— Weasley — warknęła cicho. — Przepraszam to zwyczajowe słowo w takich sytuacjach.
— Jak nie widzi się dalej niż czubek własnego nosa, to raczej nie powinno się oczekiwać przeprosin — odcięła się dziewczyna, przyklękając i zbierając rozrzucone dokumenty.
— Twój ojciec powinien się dwa razy zastanowić, zanim załatwił ci tutaj pracę. Od osób zatrudnionych w ministerstwie wymaga się przynajmniej elementarnej wiedzy na temat dobrego wychowania. — Kobieta wystudiowanym gestem poprawiła kosmyk włosów, który wysunął się z jej idealnej fryzury.
— Jeżeli ma pani jakieś zażalenia, proszę omówić to z moim pracodawcą. — Ginny podniosła się, upychając ostatnią kartkę w teczce i wygładzając jej zagięty róg. Była już spóźniona, a poranna kłótnia z matką poprzez Fiuu przed pracą nie wprawiła jej w dobry humor. Pani Weasley jak zwykle usiłowała ją przekonać o niestosowności mieszkania z młodym mężczyzną bez ślubu. Nie mogła zrozumieć, że dziewczyna w związku z Asmo odnalazła wreszcie równowagę i potrzebne jej wyciszenie. Po burzy sprzecznych uczuć, jakie zafundował jej Harry, ten związek jawił się jej jako oaza spokoju. Upokorzenie, jakiego zaznała w noc po ślubie Pottera, przez długi czas dręczyło ją nie do wytrzymania. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej postępowanie było złe i sprzeczne z jakimikolwiek zasadami moralności. Mogła jedynie usprawiedliwiać się sama przed sobą tym, że działała pod wpływem skrajnych emocji i trzeźwe myślenie odeszło na tę chwilę w zapomnienie.
Eliksir wielosokowy wydawał się jej idealnym rozwiązaniem, a Fred i George mieli go pod dostatkiem w swych zbiorach. Zdobycie włosa Malfoya również nie stanowiło problemu, w trakcie zamieszania związanego z składaniem życzeń młodej parze ciche Accio nie było żadnym wyzwaniem. Po fakcie pozostał wstyd i gorzkie wyrzuty sumienia. Za doświadczone poniżenie mogła winić jedynie siebie.
— Zapewne powinnam to uczynić, napadanie na ludzi w ministerialnych korytarzach nie powinno być puszczone płazem. Strach pomyśleć, że inni mogliby zacząć brać z ciebie przykład. — Kobieta niedbałym ruchem poprawiła fałdy czarnej atłasowej sukni.
— Lepiej żeby ze mnie, niż z pani, prawda? — Ginny była coraz bardziej wściekła.
— Co to niby miało znaczyć? — Jasne, prawie krystaliczne oczy zmrużyły się niebezpiecznie.
— Może to, że za mną nie snuje się długi, mroczny cień przeszłości?
— Ty wredna, mała... — odetchnęła głęboko, przywracając na twarz maskę spokoju. — Ale czego innego mogłam się spodziewać po bękarcie Weasleyów. Mnożycie się jak króliki i nie należy oczekiwać, że w całej tej nędzy i ciasnocie wasza matka będzie w stanie zapewnić wam kogoś, kto nauczyłby was dobrych manier.
— Nie waż się wyzywać mnie od bękartów! — Rudowłosa dziewczyna doskoczyła do niej, zaciskając pięści na delikatnych kartkach papieru. — W mojej rodzinie wszyscy są z prawego łoża. To akurat coś, czym twoja nie może się poszczycić.
— Co za tupet! — Blade policzki kobiety zabarwiły się delikatnym różem. — Śmiesz twierdzić, że kiedykolwiek zdradziłam...
— Nie mówię o tobie. — Ginny potrząsnęła głową. — Jednak może powinnaś porozmawiać z synem, w końcu to on zajmuje się skutkiem ubocznym wyskoku twojego śmierciożerczego męża — prychnęła.
— Kłamiesz! Za takie pomówienia...
— Mnie możesz zarzucić kłamstwo, jednak świadectwo narodzin zawsze mówi prawdę.
— Bezczelne oszustwo!
— Nie można podrobić magicznych dokumentów. — Rudowłosa spojrzała na nią z niedowierzaniem. — Chcesz powiedzieć, że nie wiedziałaś? — Gwałtownie pobladłe oblicze kobiety mówiło samo za siebie. — Och... — Ginny zamrugała i zagryzła wargę w zdenerwowaniu. Przez chwilę przyglądała się stojącej naprzeciwko niej blondynce, z niepokojem obserwując, jak jej twarz powoli staje się odległa i na powrót przypomina doskonałe rysy posągu. Można byłoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że mało ją obeszły zasłyszane przed chwilą rewelacje, gdyby nie oczy.
Blade tęczówki z każdą sekundą robiły się coraz ciemniejsze i mroczniejsze. Dziewczyna cofnęła się o krok, ze strachem obserwując, jak zaczynają przypominać kolorem niebo tuż przed nawałnicą. W tych oczach widać było pogardę, gniew i przeraźliwy chłód, lecz nie to było najgorsze. Ponad to wszystko przebijała się coraz większa i większa nienawiść. Nienawiść tak wielka, że granicząca z szaleństwem. Kobieta bez słowa wyminęła oniemiałą Ginny i wyprostowana jak struna ruszyła w kierunku wyjścia.
Dziewczyna patrzyła za nią jeszcze przez chwilę, a po jej ciele rozchodziły się dreszcze przerażenia.
— Merlinie — szepnęła, czując ogarniającą ją panikę. Jak mogła aż tak się zapomnieć?! Dokumenty, na które trafiła przypadkiem w trakcie porządków w archiwum, były dla niej zaskoczeniem. Nawet zastanawiała się, czy Harry wie o przybranym synu Malfoya, jednak postanowiła, że nie będzie się odzywała. Już dość zamieszania narobiła swoją osobą. Jednak teraz... teraz podświadomie wiedziała, że niechcący wywołała burzę. Burzę, która może przynieść ogromne zniszczenie. Chciała się tylko odgryźć. Malfoyowie zawsze ją poniżali. Przez Lucjusza o mało nie zginęła jako dziecko, Draco odebrał jej to, co kochała, a Narcyza... Narcyza swymi obelgami sprawiła, że przez chwilę zapragnęła ją uderzyć, zranić, po prostu zemścić się za wszystko. Potarła ramiona, czując niesamowite zimno przenikające ciało. Wiedziała, że zrobiła coś bardzo złego i prędzej czy później ktoś poniesie tego konsekwencje.
CZYTASZ
Red Hills
FanfictionAutor: Akame Tytuł: Red Hills Bety : Aubrey, Liberi Parring: HP/DM Książka NIE jest moja. Ja ja tu tylko udostępniam. Opis: Harry w spadku dostaje zamek i postanawia otworzyć szkołę, niestety brak mu wystarczających funduszy. Draco widzi w pomyśle P...