Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, a raczej w uszy, to wrzask. I nie był to wrzask przepełniony radością. Było w tym przerażenie, zdziwienie i nuta niedowierzania. Uśmiechnęłam się uroczo do przystojnego chłopaka o białych włosach, który wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi czerwonymi oczami.
Że ten tego... Albinos?!
— TO NIEMOŻLIWE! — krzyknął w moim kierunku, cofając się o dwa kroki. — TO JEST, KURWA, NIEMOŻLIWE!
Idąc w jego kierunku, zerknęłam kątem oka w okna po prawej stronie. Widziałam w odbiciu samą siebie kroczącą w podartej i zakrwawionej sukience, włosach w nieładzie i wręcz psychicznym uśmiechem na ustach. Podobało mi się to.
To jak on miał na imię?
Ludwig zatrzymał mnie tuż przed celą, żeby więźniowie mnie nie widzieli, po czym minął mnie i niepewnie zwrócił się do brata:
— Gilbert...
— WEST! CO SIĘ DZIEJE?! TA SUKA POWINNA BYĆ MARTWA!
Welp... Chyba za mną nie przepadał. I chyba coś zaczęło mi świtać, bo moje czułe, puchate serduszko na jego widok wyraźnie krzyczało „a fuj" i „le syf". Aha, idąc tą logiką, się nie lubimy.
A ja, głupia, się do niego przyjaźnie uśmiechałam. Cóż, może właśnie to tak gościa przeraziło...
— Gilbercie, wysłuchaj mnie, proszę — powiedział spokojnie Ludwig. Zauważyłam, jak ktoś trzymał kraty celi tak mocno, że aż zbielały temu komuś kłykcie. Serce zabiło mi mocniej i ruszyłam powoli do przodu. Z każdym krokiem zza winkla wyłaniała się powoli sylwetka niskiej dziewczyny o długich do pasa blond włosami i prześlicznej, porcelanowej twarzy.
Nela...
Zabolało mnie w klatce piersiowej na jej widok. Oraz głowa od kolejnych przebłysków.
Przerwy w szkole, kina, imprezy, wspólne przesiadywanie na opuszczonym placu zabaw. Widziałam wyraźnie moment, gdy zza budynku hotelowego przyglądałyśmy się chłopakom. Zdjęcie szwabów w mundurach SS, moje osiemnaste urodziny, Włochy, Paryż, Monako, Anglia, wzrok Neli na mnie, gdy ubrałam sukienkę. Jej krzyki na mnie w bunkrze, gdy byłam warzywem, jej krzyki na mnie w szkole, gdy byłam w ciąży, jej krzyki na mnie w klasie, kiedy przyznałam, że kocham Francję. Kocham Francję.
Nasza kłótnia i jej zdrada. Jej uciekający wzrok, gdy stałam naprzeciw niej i Petra. I ta moja wściekłość przesłaniająca cały umysł.
To wszystko wróciło do mnie w jednej sekundzie tak mocno, że aż przystanęłam.
Zrobiło mi się niedobrze, mało brakowało, a pomalowałabym ściany moim pawiem. Nela wciąż mnie nie widziała, tylko błagalnie wpatrywała się w Ludwiga, kręcąc głową i mamrocząc coś pod nosem. Niemcy jednak był nieugięty i nie zaszczycił jej ani jednym spojrzeniem. Cofnęłam się o dwa kroki i wpadłam plecami na Francję. Spojrzałam na niego z czystym strachem i rozpaczą w oczach. Dotarły do mnie wspomnienia i wiedziałam już mniej więcej, co tu się odjebało. I chyba jednak wolałabym tego nie pamiętać.
— Ma chérie, w porządku? — zapytał zaniepokojony mężczyzna, a ja pokręciłam głową. Bracia przekrzykiwali się w swoim języku, Gilbert chyba nie ogarniał tej sytuacji w takim samym stopniu co ja.
A ja? Pięć minut temu chciałam porozmawiać z Nelą, a teraz tak szczerze, nie byłam już tego taka pewna. Co miałam jej powiedzieć?
Dobra. Improwizujemy.
Cichutko, na paluszkach podeszłam krat i wbiłam spojrzenie w dziewczynę. Ta przez kilka chwil wpatrywała się na krzyczących braci, po czym drgnęła, gdy zrozumiała, że nie była sama. Jak w zwolnionym tempie widziałam, jak jej głowa odwraca się w moją stronę, a oczy robią się coraz szersze i szersze.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...