Rozdział 36 - Chwilowa współpraca

90 21 12
                                    

[29 maja 88 — niedziela]

Obudziłam się gwałtownie, bo coś bardzo mocno przygniotło mnie do łóżka. Rzuciłam się panicznie i już miałam wystosować uderzenie lewą pięścią, gdy usłyszałam ciche:

— Przepraszam...

— Francis? — Zaskoczyłam i zepchnęłam gościa z siebie, by zapalić lampkę przy łóżku. — Co ty, do cholery, robisz?!

— Ciii, nie wydzieraj się tak! — zawołał szeptem, poprawiając włosy i rozpinając koszulę. Obserwowałam go chwilę z mindfuckiem na twarzy i kasztanem zamiast mózgu, jak ten bezczelnie się przede mną obnażał. W końcu odzyskałam mowę.

— Co ty tu robisz?

— Kładę się spać? — Spojrzał na mnie zdziwiony, jakby nie rozumiejąc mojego pytania.

— Inaczej. Jak tu w ogóle wszedłeś?

— Brytol wyrzucił mnie za próg — prychnął. — Więc wdrapałem się tutaj po drabinie i wszedłem przez okno.

Powiedział to takim tonem, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem. Ja za to wstałam z łóżka, poprawiłam swoje krótkie spodenki i otworzyłam okno na oścież.

— Wypad mi stąd.

— I znowu się zaczyna. — Westchnął i przewrócił oczami. Nie dość, że mnie nie posłuchał, to jeszcze wskoczył pod pościel. — Natalia, słyszałem to tyle razy, jak byłaś człowiekiem, że zaczyna to być nudne. Chodź do papy, papa cię przytuli~ — zamruczał i poruszył sugestywnie brwią.

— Francis, nie żartuję! — warknęłam cicho. — Skoro Arthur cię wyrzucił, to nie masz prawa tu włazić z powrotem przez jebane okno!

— Natalia — zagrzmiał ze zmarszczonym czołem. — Naprawdę nie zamierzam wracać z tobą po raz trzeci do punktu wyjścia. Albo się kładziesz ze mną, albo...

— Albo co? — zapytałam prowokująco, krzyżując ręce na piersiach.

Daj mi powód, a zrobię ci po złości. Przysięgam.

— Albo sam cię położę.

— Dosyć tego. Idę na kanapę. — Odwróciłam się na pięcie i już miałam wyjść z pokoju, gdy usłyszałam jego zdziwiony głos:

— Co jest grane? Kilka dni wcześniej praktycznie nie wychodziliśmy z łóżka, a teraz zachowujesz się jak obrażona nastolatka z buzującymi hormonami.

Nie odpowiedziałam tylko zacisnęłam pięści.

— Spójrz na mnie — powiedział w końcu łagodnie, a ja się do niego odwróciłam. — Co widzisz?

— Idiotę.

Francja przekręcił oczami i potrząsnął grzywką. W końcu powiedział:

— Nie. Spójrz głębiej.

O proszę, panu romantykowi włączył się romantyzm pełną gębą. Podeszłam do łóżka i usiadłam na rogu, nie spuszczając z niego wzroku.

— Głębiej — powtórzyłam głucho. — Francis, jest trochę zbyt późno na romantyczne kalambury, nie sądzisz?

— Tutaj — powiedział, kompletnie mnie ignorując i wskazując na swoje serce — skrywa się gorące uczucie i namiętność, moja droga. Jakbyś spojrzała głębiej, jak cię prosiłem, to zobaczyłabyś mężczyznę swojego życia~.

— Mówisz? — spytałam z przekąsem. — Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga.

— Mówił tak poeta~. — Kiwnął głową zadowolony.

Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz