[7 września 86 — poniedziałek]
Minęło trzydzieści sześć spokojnych i szczęśliwych lat. Dzięki unii z Francją rozkwitałam i przeżywałam swój złoty wiek. Mój węgiel skupywany był w całej Europie. Dodatkowo wydobywano rudę miedzi i żelaza, a przemysł kwitł najszybciej we wschodniej części naszego kontynentu.
Byłam silna, miałam już nawet swoją armię, ale i tak militaria były uzależnione od mojego brata. Życie z Francją nie należało do stabilnych i nudnych. Często wyjeżdżaliśmy i zwiedzaliśmy świat. Byliśmy nawet przez dwa miesiące u Seszele i mimo, że dziewczyna bardzo się starała ze mną zaprzyjaźnić, ja nie potrafiłam jej polubić. Jako, że byłam chodzącym caritasem, miałam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia.
Sytuacja na świecie zmieniała się jak w kalejdoskopie i nie chodziło tu o wojny. Każde z Państw ścigało się między sobą, by być pierwszym w przemyśle, gospodarce rolnej czy turystyce. Ludzkość odżywała na nowo i nim się spostrzegłam, na ulicach było ludziów jak mrówków.
Mój dobry Król Alojzy już nie żył, ale schedę po nim przejął jego najmłodszy syn, Jan Feliks, który w niczym ojcu nie ustępował. Miał pięćdziesiąt trzy lata i był równie inteligentnym i sprawiedliwym władcą, co jego ojciec. Chwała mu za to.
Minęło trzydzieści sześć lat, odkąd dowiedziałam się o Neli, a serce wciąż mnie bolało na samą myśl o niej. Ale przecież nie od dziś mówiło się, że czas nie goił ran, tylko przyzwyczajał do bólu. Miało to swój sens. Od pamiętnej imprezy u Norwegii, utrzymywałam w sekrecie przed Francją kontakt z Ivanem. Nie było to nic szczególnego, raz na ruski rok wysyłałam mu list z pozdrowieniami, a Rosja opisywał co robił, co czuł w danej chwili i ogólnie wszystko, co mu się nawinęło pod długopis. Wyczuwałam w tych listach jego podekscytowanie i radość, że może do kogoś normalnie napisać i doceniałam to. Szanowałam go, tak jak on szanował mnie.
Wiedziałam, że na mój temat krążyły dość bogate plotki między personifikacjami. Państwo zrodzone z człowieka i dodatkowo ŻONA Francji. Bycie Madame Bonnefoy zbudzało bardzo dużo kontrowersji, a nawet prześmiewczych komentarzy.
Ale kiedy wszyscy dookoła poznali mój wybuchowy charakter i niewyparzony język, to przestano się ze mnie naśmiewać i to bardzo szybko. Poprosiłam raz, by Feliciano i Romano donieśli mi, co inni sądzili na mój temat. Tak z ciekawości.
I tak, owszem, w Europie miałam opinię wesołej i sympatycznej dziewczyny, ale podobno byłam przerażająca, kiedy się denerwowałam. Mówili, że miałam diabła za skórą i piekielny ogień w duszy. Dodatkowo niektórzy nazywali mnie masochistką z powodu mojego związku z Francisem. Zabawne. Kumple Francji w taki sam sposób nazywali jego.
Ci, co nie wierzyli w plotki ani w doniesienia o mnie, uwierzyli po pewnym incydencie w Domu Austrii. Właśnie wtedy to Bad Touch Trio uchlało się jak świnie, spaliło ukochany fortepian Rodericha i urządziło sobie grilla na środku jego komnaty.
Podobno byłam szybsza niż Węgry. Według naocznych świadków, pograłam sobie chłopakami jak pasjansem, kończąc tym samym dla nich imprezę. Nachlanym Prusem zajął się zawstydzony Niemcy, a Antoniem wkurwiony Romano. Ja zostawiłam sobie Francję.
Po zdrowym opieprzu i celibacie, jaki mu urządziłam, Francja chodził jak w zegarku długi czas, ja natomiast zyskałam miano „wiedźmy nie do zdarcia", a dodatkowo na wzgląd, KOGO ustawiłam do pionu, dużo zyskałam tym również w oczach innych.
Życie z Francją było wspaniałe, jednak nie do końca było usłane różami. Francis kochał piękno, a z każdym rokiem na ulicach przybywało coraz więcej ludzi, a co za tym idzie, kobiet.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...