[24 grudnia 88 — niedziela]
Minęło ponad półtora miesiąca, podczas którego trochę się uspokoiłam. Moje plecy goiły się ponad dobry tydzień, przez co byłam zwolniona z pracy. Jak widać, Rosja jednak posiadał jeszcze odrobinę dobrego serduszka.
Litwa opiekował się mną, nie wiedziałam tylko, czy to ze względu na Polskę, czy przez to, że mnie lubił, czy może przez to, że Ivan mu rozkazał. Kiedy wróciłam do zdrowia, to od razu zostałam oddelegowana do pracy w kuchni, by pomóc chłopakom. Sprzątałam też co jakiś czas, a w weekendy cerowałam mundury i pastowałam buty oficerom rosyjskim. Godziło mnie to w dumę okropnie, ale zaciskałam zęby i pracowałam, żeby czasem Ivan się do mnie nie dopierdolił.
Jeżeli chodzi o Rosję, to gościu zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Jakby fakt, że zrobił ze mnie mielone wyparował mu z głowy.
Ale zaczęłam być ostrożniejsza. Wiedziałam od początku, że jak sobie za wiele pozwolę, to mnie ukaże, ale nie sądziłam, że jest w stanie mnie skatować za zwykłą piosenkę. Bałam się pomyśleć, co czekałoby mnie za konspirację czy bunt.
Czasami, jak tak obserwowałam wesołego i radosnego Ivana, to miałam ochotę podejść do niego z uśmiechem, mówiąc: „A pamiętasz, jak zdobyliśmy Moskwę w tysiąc sześćset dziesiątym?" i rozjebać całą atmosferę i jego dobry humor.
W ciągu tego czasu korespondowałam w konspiracji z Francją, którego to listy przynosił mi Pierre. Kłamałam w nich, że jest wszystko w porządku. Przemilczałam również niefortunną lekcję języka rosyjskiego. Francis, widząc, że ze mną wszystko w porządku, trochę się uspokoił. Opisywał mi, jak rzecz się miała w Księstwie Śląskim.
A miała się nieciekawie.
Za samo podejrzenie powiązań w śląskim czy w polskim podziemiu, groziła śmierć. Najważniejszym celem polityki rosyjskiej było całkowite podporządkowanie Polaków i Ślązaków. Rozstrzeliwania, osadzanie w więzieniach i wywózki w głąb Rosji, gdzie znów zostały uruchomione obozy pracy były już powszechnie stosowaną praktyką. Hutman, ten cholerny pies rosyjski, zwiększył podatki, pomimo tego, że bezrobocie było ogromne. Inteligencja miała jeszcze gorzej. Wszystkie szkoły zostały przekształcone na szkoły rosyjskie, uczelnie zostały pozamykane, a tytuły doktorów czy profesorów unieważnione. Tacy ludzie byli również prześladowani.
Moje kopalnie, huty i fabryki zostały przejęte przez żołdaków. Godzina policyjna nie obowiązywała jedynie pracujących. Teatry, filharmonie, kina... To wszystko przestało służyć moim obywatelom. To, co panowało na najwyższym szczeblu w naszych Krajach, to terror. Uderzało mnie to też dlatego, że w krajach bałtyckich takie represje nie były stosowane. Tylko u mnie i u Feliksa.
W międzyczasie dostałam również wiadomość od Anglii. Mimo, że napisany był w dość oficjalnej formie, to doskonale wyczułam w nim, że się martwił. Wszystkie listy paliłam, żeby nie było dowodów na ich istnienie.
Minął miesiąc, a ja dalej nie widziałam Polski. Irytowało mnie to i martwiło, ale Liet zapewniał mnie, że wszystko było w porządku. Podobno Rosja osobiście poinformował go z czystą przyjemnością o moim wyskoku z Rotą. Chciał zobaczyć cierpienie brata, który dowiaduje się o ukaranej siostrze. Sadysta, zupełnie jak jego siostrzyczka, której też dawno nie widziałam.
Dziś była wigilia i postanowiłam iść do Ivana i poprosić o spotkanie z bratem. Byłam grzeczna i posłuszna, więc może się zlituje i pozwoli mi go zobaczyć chociażby na pięć minut. Poza tym, w tym samym dniu, kiedy dostałam lekcję życia, doszłam do dwóch wniosków.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
Fiksi PenggemarByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...