Rozdział 10 - Unia

96 21 3
                                    

[2 czerwca 50 - sobota]

Obudziłam się z samego rana i od razu, bez zbędnych ceregieli, wyskoczyłam z łóżka.

To już dzisiaj! Już dzisiaj znów połączę się z Francją.

Wzięłam sobie długą, gorącą kąpiel z bąbelkami i gdy po godzinie się ogarnęłam, to wyskoczyłam na podwórko, by stanąć przed rodzinnym grobowcem.

— Mamo, babciu, rodzinko — zaczęłam uroczyście. — Dziś wyjeżdżam do Francisa. Dziś zamieszkam w domu Francji. Stworzymy unię między naszymi Państwami. Tato, jako hanys, musisz być ze mnie dumny, że jestem tym, kim jestem.

Usiadłam na trawniku i zamknęłam oczy. Poczułam na twarzy ciepły wiatr i zapach kwiatów, przez co czułam się w tej chwili najszczęśliwsza na świecie. Kochałam wszystko. Miękką trawę, zapach czerwca, wiatr we włosach, mrówki wchodzące do... Nie, jednak nie. Mrówek aż tak nie kochałam. Byłam prawdziwą oazą spokoju.

Nie wiem, ile tak siedziałam, gdy ocknęłam się na głos Premiera:

— Panienko Śląsk, już czas! — Pomachał do mnie i zawołał. — Podejdź, proszę, do auli!

Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina trzynasta, a więc już czas w drogę. Wstałam prężnie i przeciągnęłam się. Sprężystym kokiem i bijącym mocno sercem ruszyłam w stronę wielkiej rezydencji, w której mieszkałam. Póki pałac królewski był w remoncie, wszystkie najważniejsze spotkania odbywały się tutaj.

Weszłam do chłodnego holu i w podskokach dotarłam do wielkich, drewnianych drzwi auli i z hukiem wpadłam do środka, drąc przy tym niemiłosiernie ryja:

— FRANCIS! JAK JA SIĘ STĘSKNIŁAM, ŻABOLU!

Zamarłam, gdy zostałam jednocześnie zmiażdżona wzrokiem przez Króla Alojzego, zmierzona przerażonym wzrokiem premiera i zfacepalmowana przez Ludwiga.

Zaraz.

— LUDWIG?! — wrzasnęłam przerażona, wskazując na Niemca palcem.

— Natalia. Po pierwsze: zamknij drzwi. Po drugie: nie krzycz, nie jesteś na podwórku — warknął Król, a ja się zapowietrzyłam.

Nic nie rozumiem.

— Co tu się dzieje? — zapytałam uprzejmie, zamykając posłusznie drzwi.

— Przyjechał do nas kanclerz Niemiec, aby zawrzeć unię pomiędzy wami — odezwał się niepewnie premier, a ja zbladłam, zzieleniałam, poczerwieniałam, pożółkłam i ogólnie tęcza mogła mi teraz zazdrościć w ilości mienionych się barw.

— No tak! — Uśmiechnęłam się i klupnęłam dłonią w czoło. — Zapomniałam, że unia z Niemcami to mój mokry sen od lat.

I tak chuj strzelił moją oazę.

— Śląsk, spokojnie... — zaczął sztywno premier Sochaczewski, a ja wyszczerzyłam do niego zęby w grymasie wściekłości.

— Zabiję cię, kurwa!

Oaza wyschła, ptaki harmonii odleciały, a mój premier właśnie zesrał się ze strachu.

— Natalia! — wrzasnęli jednocześnie wkurwieni Niemcy i mój Król. Mężczyźni zmierzyli się wzrokiem, po czym Alojzy rzekł do gości:

— Porozmawiam z nią.

— Czyli to miałeś na myśli mówiąc, że Śląsk jest problemowy — mruknął przysadzisty kanclerz Niemiec, mierząc mnie ciekawskim spojrzeniem.

— Słucham?! — Zmrużyłam oczy i oparłam ręce na biodrach.

Teraz już rozumiem i jednak wolałabym NIE rozumieć.

Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz