[9 września 86 — środa]
Wpatrywałam się tępo w przejeżdżające samochody. Nie było ich wiele. Ja sama opierałam się o swój pojazd z kubkiem ciepłej kawy w jednej ręce i kanapką w drugiej. Byłam już ponad dziesięć godzin w trasie i byłam wyczerpana.
Kiedy tylko przekroczyłam granice Paryża, zablokowałam numer Francji, bo wiedziałam, że typ będzie usilnie próbował się ze mną skontaktować. Nie chciałam go widzieć, nie byłam gotowa jeszcze, żeby się z tym zmierzyć.
Nie miałam też pojęcia na początku, gdzie się podziać. Francja będzie chciał mnie znaleźć, więc mój dom odpadał. Polska będzie następny na jego liście. Tak samo jak Białoruś, Ukraina i Włochy. Postanowiłam więc poprosić o pomoc Elizabetę.
Węgry zgodziła się bez wahania, bym kilka dni u niej zamieszkała i nie zadawała zbędnych pytań, za co byłam jej wdzięczna. Był jeszcze jeden powód, dlaczego chciałam jechać akurat do niej. Ona też była w małżeństwie z Austrią, więc była dla mnie jako tako autorytetem w tych sprawach. Oprócz niej, z tego co się orientowałam, w małżeństwie była też Czechy ze Słowacją, ale musiałoby mnie nieźle popierdolić, by prosić ją o pomoc. Wystarczy, że musiałam przejechać przez jej terytorium.
Westchnęłam i zerknęłam na mapę, którą rozłożyłam na dachu samochodu. Z tego, co wyczytałam, do Budapesztu zostało mi jeszcze dobre trzysta kilometrów...
Pochłonęłam łapczywie kanapkę, dopiłam kawę i weszłam do samochodu. Arioch większość drogi spał spokojnie, przez co nie musiałam się martwić.
***
Do Budapesztu trafiłam późnym popołudniem. Byłam zmęczona, niewyspana, głodna, przygnębiona, upokorzona i w sumie można było tak wymieniać bez końca. Kiedy stanęłam więc przed drzwiami Eli, a ta otworzyła mi drzwi, krzyknęła na mój widok:
— Śląsk! Jak ty wyglądasz?!
Śliczna, brązowowłosa dziewczyna z kwiatkiem we włosach i zaszczytnym tytułem „Królowej Wpierdolu" spojrzała na mnie przerażona.
— Jak pół dupy zza krzaka? — Wzruszyłam zrezygnowana ramionami. — Jak wyjdź i nie wracaj? Jak się patrzy, to lepiej zamknąć oczy? Jak...
— Tak, dokładnie tak! — zawołała i złapała mnie mocnym chwytem za rękę. — Wchodź!
Pociągnęła mnie mocno do środka, a Arioch podążył za nami, nieufnie węsząc w powietrzu. Kiedy Ela zamknęła za nami drzwi, spojrzała najpierw na mnie, potem na psa, a następnie na walizkę na kółkach.
— Natalia...?
— Przepraszam za kłopot — szepnęłam. — Nie chcę ci sprawiać kłopotów, ale nie mam gdzie się podziać, potrzebuję twojej pomocy.
— J-Jasne — mruknęła zaskoczona i odrzuciła w tył długie, brązowe loki. — Ale może najpierw weźmiesz prysznic i coś zjesz, co? Przygotowałam dziś bogracz.
— Bardzo chętnie.
— Schodami na górę, trzecie drzwi na prawo. Ręcznik masz w białej szafce na pierwszej półce. Wołaj, jeżeli czegoś potrzebujesz, a ja za ten czas przygotuję jedzenie. A, co do psa... Mam dwa swoje, jak jest nastawiony do innych?
— Przyjaźnie. Nie powinno być problemu.
— To dobrze. — Odetchnęła z ulgą, po czym machnęła na mnie dłońmi. — No, już! Do kąpieli! Wyglądasz jakbyś była o krok do trumny!
Odwróciłam się i zamyślona ruszyłam we wskazanym kierunku, zostawiając za sobą zdziwioną dziewczynę i podekscytowanego nowym miejscem psa.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...