Stałam na korytarzu w holu pod ścianą między Litwą a Estonią. Moja głowa była spuszczona, ale kątem oka zerkałam na Polskę. Feliks był zadziwiająco spokojny, nawet mrugnął do mnie, by dodać mi otuchy. Obserwowałam go chwilę, po czym spojrzałam na prawo, gdzie stał przy Estonii Łotwa. Chłopak drżał na całym ciele, był cały blady i doskonale wyczuwałam od niego przerażenie.
Cóż... Przyznaję, że nie napawało mnie to optymizmem.
Serce podeszło mi do gardła, gdy usłyszeliśmy na podjeździe dźwięk samochodu i opon na żwirze.
— Baczność! — zawołała Ukraina.
Wszyscy wykonali polecenie, oprócz mnie. Mlasnęłam z niezadowoleniem, ale zobaczyłam proszący wzrok Ukrainy. Niechętnie poszłam śladem innych, a ciarki przeszły mi po plecach, gdy usłyszałam przy lewym uchu szept Lieta:
— Natalia, ta burza kiedyś minie. Zagryź zęby.
— Ja wohl, meine Führer — mruknęłam, kiwając głową, a Litwa westchnął.
Ja chcę, kurwa, do Niemiec!
...
Dobra, przesadziłam. Myślę, że jako najeźdźca, Ludwig też nie obsypywałby mnie stokrotkami.
Skupiłam wzrok na trzech rosyjskich żołnierzach i zmierzyłam ich zimnym wzrokiem. Dobrze pamiętałam z książek, że jak do Polski wkraczali „wyzwoliciele" spod czerwonej flagi, to wykręcali nawet żarówki w polskich domach, żeby prąd do domu zawieźć. Dobrze, kurwa, że jebani nie odkręcali ze ścian kaloryferów myśląc, że to akordeony. Tyle, że ciężkie i nie grały.
Jeżeli kiedykolwiek ktokolwiek nazwie przy mnie łobuzów spod czerwonej szmaty „wyzwolicielami", to mu zwyczajnie w świecie przypierdolę.
Drzwi otworzyły się, a ja się wyłączyłam.
Mój wzrok utkwiony był w podłodze, więc gdy Rosja przechodził obok nas, miałam pełny widok na jego wypolerowane... wróć... upierdolone od błota i innego gówna oficerki. Rosja to nie Niemcy, u niego nie było wszystko na tip-top.
Nawet, debilu, nie potrafisz butów dobrze wytrzeć wchodząc do domu. Jak do obory. I znając życie, JA będę musiała to potem, kurwa, sprzątać!
Drgnęłam, bo dotarło do mnie, że Ivan stał naprzeciwko mnie. Oczy rozszerzyły mi się lekko, a moja szczęka zadrżała z nerwów. Poczułam, jak kropelka potu zebrała mi się na czole i spłynęła spokojnie, ja jednak uparcie nie dźwignęłam swojego wzroku.
Po kilku sekundach chłopak ruszył dalej, a ja odetchnęłam z ulgą. Siema Eniu by tu za wiele nie pomogło, wiedziałam to.
— Cieszę się, że was tu wszystkich widzę — powiedział wesoło Rosja, a ja zmarszczyłam czoło. — Cieszę się, że znów będziemy jednością, da?
Powoli odwróciłam głowę w jego stroną z największym mindfuckiem, jakiego do tej pory zrobiłam na twarzy. Wszyscy patrzyli wszędzie, byle nie na Ivana, ja jednak wpatrywałam się w Rosję, jak w kartkę z kalendarza dla zjebów.
Kurwa mać, LISTOPAD. Aż się boję, co będzie w przyszłym miesiącu. A z roku na rok coraz gorzej.
Bardzo bym chciała zresetować to uniwersum, tylko jeszcze nie wiedziałam jak.
— Na początek przypomnę wam zasady, ponieważ mamy tutaj Słonecznika, których nie zna, da?
Kiwnęłam głową. Jestem gotowa na regulamin zabaw tej Chatki Puchatka.
Rosja zaczął więc mówić poważnym tonem, a ja uśmiechnęłam się ironiczne. Nie znałam rosyjskiego, więc chuja teraz rozumiałam. Ale nie przerywałam chłopakowi, który cały monolog prowadził dobre trzy minuty. Kiedy w końcu przestał się produkować, dźwignęłam grzecznie rękę do góry, niczym przykładna uczennica na lekcji.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...