Ocknęłam się w momencie, kiedy śniadanie podjechało mi do ust. Resztkami sił powstrzymałam wymioty, opierając się ciężko o drzewo.
Nie, na to musi być jakieś logiczne wyjaśnienie. Francja na pewno jej nie całował, tylko wysysał duszę, bo naoglądał się ze mną za dużo Harry'ego Pottera i teraz myśli, że jest, kurwa, dementorem.
Genialne, Natalka, bardzo. Autyzm przy tobie to pikuś.
Możliwe. Co ja mam zrobić?
Ale mój cham-głos milczał, jakby samemu nie wiedząc, co mi doradzić.
Przyłożyłam dłoń do ust i spróbowałam powstrzymać łzy. Klatka piersiowa wznosiła się i opadała gwałtownie, podczas kiedy moje serce z każdą kolejną sekundą rozrywało się na coraz mniejsze strzępy. Ból był ogromny. Nie do wytrzymania.
Zabij ją.
Zamarłam. Autentycznie przez chwilę słyszałam w głowie Białoruś. I ze zdziwieniem przyznałam, że ten pomysł nie był zły. To ona stała mi na drodze. To ona wszystko zepsuła.
Ból przyćmiła wściekłość tak wielka, że o mało nie przegryzłam wargi do krwi. Odepchnęłam się od drzewa i pewnie ruszyłam w stronę jej domu. Czułam się trochę jak Voldemort, gdy przechodziłam przez furtkę ogrodu, tylko zamiast różdżki, trzymałam swoją torebkę. Gdyby tylko rzucenie Avady było takie proste.
Zanim zaczęłam się dobijać, jak Gestapo do drzwi, wyjęłam drżącymi rękoma telefon i widząc, że mam nieodebrane połączenie od Francisa, napisałam mu krótkiego SMS'a:
Jestem w sklepie, skarbie. Oddzwonię <3
Wysłałam wiadomość i wrzuciłam telefon do torebki. Spojrzałam na drzwi i zapukałam głośno i niecierpliwie. Pukałam tak długo, póki wrota nie otworzyły się i przede mną nie stanęła zapłakana dziewczyna, którą widziałam z Francisem. Spojrzała na mnie zaskoczona i zamrugała.
— S-Słucham?
Nie odpowiedziałam, tylko na chama weszłam jej do mieszkania i rozejrzałam się po skromnym korytarzyku. Nie było nic nadzwyczajnego w starej szafie, komodzie czy kilku parach butów, które znajdowały się na ziemi, równo obok siebie ułożone.
— Halo, proszę pani, co pani robi w moim domu? — zapytała nerwowo. — Proszę wyjść!
— Tak się zastanawiam — odpowiedziałam zimno, odwracając się do niej — czy zabić cię od razu, czy zrobić to na jego oczach.
— Słucham? — zapytała wystraszona i zrobiła krok do tyłu. — Kim pani...?!
Podeszłam do niej i z całej siły uderzyłam ją w policzek z otwartej dłoni. Dziewczyna zatoczyła się i upadła, a ja nie czekałam na ciąg dalszy, tylko pochyliłam się i chwyciłam ją za ramię i dźwignęłam, przystawiając do ściany.
— Jestem Natalia Bonnefoy — wysyczałam wściekle podczas gdy dziewczyna wytrzeszczyła na mnie przerażona oczy. — A ten mężczyzna... Ten, co od ciebie teraz wyszedł, to mój mąż!
— To niemożliwe.... — zawołała. — On nie ma żony...!
Nie ma? Przecież ja go... Przecież ja go, kurwa...
— S-Spójrz! — Drżącą ręką wyciągnęłam telefon i weszłam w galerię zdjęć i pokazałam jej pierwsze lepsze zdjęcie, przedstawiające mnie i Francję.
— Ale przecież... — Zająknęła się i otarła policzki. Teraz dopiero zauważyłam, że dziewczyna wcześniej płakała. — Powiedział mi tylko, że nie pasujemy do siebie... Nie mówił nic o ŻONIE!
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...