Rozdział 24 - Taniec Feniksów

96 21 11
                                    

[7 marca 87 — niedziela]

Drgnęłam nerwowo, gdy Arthur się poruszył. W nocy, kiedy poprzestawiałam mu pięścią jelita, zaciągnęłam biedaka na kanapę i, niczym profesjonalna mamka, zajęłam się chłopakiem. Nie miałam zbyt dobrego humoru. Szkocja wczoraj wyprowadził mnie z równowagi tekstem o seksie, a ja przyznałam w duchu, że dalej byłam jebaną amebą, mimo, że przy Francji moje życie seksualne było niezwykle bogate.

Wciąż śpiący Anglia zamruczał pod nosem, a ja w duchu przyznałam, że był uroczy, ale tylko wtedy, kiedy spał, albo był nieprzytomny. Przez myśl przemknęło mi, że nie dogadywaliśmy się przez podobieństwo naszych charakterów.

Oboje byliśmy nerwowi, oboje nie potrafiliśmy pić i oboje byliśmy uke. Już na początku wykminiłam, że Anglia był pasywem. Nie wiem tylko, do czego była mi ta informacja potrzebna, ale przyzwyczajona byłam, że nieprzydatna mi do życia wiedza spływała na mnie niczym biała gołębica z gałązką oliwną. Jaki Kraj, taka dyktatura, jaka persona, taki mózg.

Zamarłam, bo Anglia się obudził i pierwsze co zrobił, to spojrzał na mnie, jak siedziałam przy kanapie, wpatrując się w niego uważnie.

— Śląsk...?

— Przepraszam! — zawołałam, chyląc przed nim głowę. — Przepraszam za wczoraj!

— Śląsk...

— Nie miałam tego na myśli, mówiąc, że cię nienawidzę! — zaczęłam drżącym głosem, nie pozwalając mu dojść do słowa. — Tak naprawdę bardzo cię lubię, ale denerwuję się, kiedy koś mi coś narzuca! Proszę, nie złość się na mnie, daj mi jeszcze jedną szansę! Postaram się ze wszystkich sił nad sobą kontrolować!

Odważyłam się dźwignąć wzrok i zobaczyłam, jak Anglia wpatrywał się we mnie z mindfuckiem. Chyba nie do końca ogarniał, o czym ja mówię i jeszcze pewnie dodatkowo był gościu na kacu.

— Zacznijmy od początku... — Westchnęłam. — Bo inaczej oboje się wykończymy. Zgoda?

Wyciągnęłam do niego niepewnie dłoń, a Anglik, chyba dalej nie czając, złapał ją i potrząsnął.

— Niech będzie, Śląsk — mruknął ze zrezygnowaniem.

— Cudownie! — Ucieszyłam się szczerze i spojrzałam na niego jakoś tak czule, przez co chłopak odwrócił wzrok. — Zrobiłam gorącego rosołu z kury. Idealny na kaca! Zjesz?

— Może...

— Super! — Cmoknęłam go w czoło, wstałam na równe nogi i ruszyłam podekscytowana do kuchni, zostawiając skołowanego do granic możliwości Arthura na kanapie, który po chwili oklapł na poduszkę.

Będę najlepszą partnerką unijną! Czuję to!

***

[8 marca 87 — poniedziałek]

Obserwowałam Anglię, który w spokoju pił herbatę i czytał poranną gazetę.

— Arcio... — zaczęłam niepewnie, wiedząc doskonale, że nie powinnam mu przeszkadzać w czytaniu.

— Hmmm?

— O której twoi bracia zamierzają wpaść?

— Przyjdą na obiad. A dlaczego pytasz? — Arthur przeniósł na mnie uważny wzrok, a ja wydęłam usta i spojrzałam w bok, zastanawiając się, jak delikatnie mu to powiedzieć.

— Bo widzisz...

— Mów — Westchnął, widząc moje wahanie. — Przecież ja nie gryzę.

Nie, ale potrafisz być nie do wytrzymania, pomyślałam zgryźliwie, ale wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:

Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz