Rozdział 19 - Konferencja Europejska

107 22 12
                                    

Wpatrywałam się we Francję, który kierował się do mnie szybkim krokiem i wymalowaną zaciętością w oczach. Rzuciłam niepewne spojrzenie Eli i Beli, a one obydwie zmiażdżyły kolesia wzrokiem. Miałam w sumie ochotę spieprzyć daleko, najlepiej na księżyc, ale wiedziałam, że w końcu dojdzie do kolejnej konfrontacji. A chyba wolałabym mieć to już za sobą.

Ma chérie... — zaczął, ale Ela i Bela stanęły przed nim, jednocześnie krzyżując ręce na piesiach, odgradzając go ode mnie. — Dziewczęta, chcę z nią tylko porozmawiać.

— Mało ci? — spytała spokojnie Białoruś. — Chcesz jeszcze raz wylądować w szpitalu z połamanymi placami? Ja ci to, kurwa, zapewnię z przyjemnością.

— Francjo, miej w sobie odrobiny godności i odejdź — warknęła Elizabeta. — Ona nie będzie z tobą rozmawiać.

Nie odpowiedział, tylko utkwił wzrok we mnie. A ja, tchórz numero uno Europy, jedynie odwróciłam się do niego plecami.

Czekaj, Natalia, co ty przed chwilą mówiłaś? Że chcesz mieć to za sobą?

— Dobra. Pięć minut. — Westchnęłam zrezygnowana i zwróciłam się do dziewczyn. — Jak nie wrócę za pięć minut, to wkroczcie, proszę.

— Z przyjemnością. — Zmrużyła oczy Węgry, nie spuszczając wzroku z Francisa.

Minęłam dziewczyny i Francję, i skierowałam się w stronę wyjścia na tereny zielone. Słyszałam, jak mężczyzna podążał za mną, a mnie robiło się słabo na samą myśl. Dodatkowo nogi drżały mi jak osiki, a wysokie buty kompletnie mi nie pomagały.

Zatrzymałam się dopiero przy ścianie z tyłu budynku, gdy byłam pewna, że żaden cep nam nie przeszkodzi. Z drugiej jednak strony znałam zamiłowanie Francji do molestowania i obawiałam się, że zastosuje je również w tym momencie.

— Mów — mruknęłam zrezygnowana. — Mów, co masz powiedzieć i miejmy to z głowy.

— Po pierwsze, nie zgadzam się na twoje odejście...

— Nie, najpierw to ty mnie powinieneś przepraszać za to, coś odwalił i błagać o wybaczenie. Dalej.

— Zrobiłem coś okropnego i niewybaczalnego — powiedział w końcu, przybliżając się do mnie. — Ale nie chcę cię stracić.

— Nie, ty nie możesz mnie stracić — poprawiłam go, usilnie próbując patrzeć mu w oczy, choć tak bardzo mnie to paliło. — Jeżeli stracisz unię, czeka cię recesja. Martwisz się tylko o siebie.

— Nie! — zawołał i złapał mnie za ramiona. — Zrozumiałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna! Zawsze byłaś, moja miłość nie osłabła, co więcej, ona się wzmocniła przez to, co zrobiłem i gdy zrozumiałem, że cię straciłem!

— Piękne słowa, szkoda tylko, że puste.

— Nie są puste! — syknął i oparł mnie o ścianę. — Szukałem cię wszędzie!

— Przykro mi, że musiałeś się tak fatygować.

— Ty też mnie kochasz — dodał cicho. — Wiem o tym.

— To już nie ma znaczenia. Nienawidzę cię za to, co zrobiłeś — mruknęłam, patrząc mu w oczy. — Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oboje będziemy żyć teraz z tą świadomością, póki nie znikniemy. Po prostu się rozejdźmy i tyle.

— Nie zgadzam się — powtórzył ostrzej.

— W takim razie zostaje nam separacja, jak w przypadku Węgier czy Czech. — Wzruszyłam ramionami. — Ja wracam do siebie, na Śląsk. Nie chcę żyć z tobą pod jednym dachem, brzydzę się tobą.

Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz