Rozdział 13 - Porządek nowego świata

82 22 18
                                    

[30 czerwca 50 — sobota]

Spojrzałam na dom Norwegii, gdzie miała odbyć się impreza, i przekrzywiłam głowę. Był ogromny i drewniany, z pięknym widokiem na miejscowe fiordy. Nawet powietrze było tu zupełnie inne, niż u mnie czy u Francji. Bankiet miał się odbyć w domu Norwegii, a ja w sumie typa jeszcze nie poznałam. Z tego, co mówił mi Francis, Nordyki byli dość postrzeleni, a ja zapałałam szczerą chęcią poznania ich wszystkich.

Im bliżej byliśmy wielkiego domu, tym więcej osób kręciło się przy wejściu, a mnie zaczynała dopadać skrajna nieśmiałość i niepewność.

Miałam na sobie czarną sukienkę koktajlową z dekoltem, a moje włosy były rozpuszczone, z dwoma warkoczykami po boku głowy, które na środku łączyły się ze sobą w jedno. Do tego, ku zgrozie Francji, ubrałam czarne trampki do kostki. Na palcu natomiast, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, znajdował się mój szmaragdowy pierścień Hürrem.

— Stresujesz się — mruknął Francis i uśmiechnął się złośliwie.

— Owszem. Nikogo nie pamiętam, prócz Polski i Lu. A ty się nie denerwujesz?

— Proszę cię, moja droga, niby dlaczego miałbym się denerwować?

— Nie wiem. Ty ogólnie jesteś jakiś dziwny, więc biorę każdą ewentualność pod uwagę.

Blondyn nie odpowiedział, tylko przewrócił oczami. Szliśmy chwilę w ciszy, po czym znów zapytałam:

— Będą wszystkie Kraje świata?

— Tak, oczywiście poza tymi, które nie przetrwały epidemii.

Zamyśliłam się, po czym szepnęłam:

— Szkoda mi Chorwacji. I RPA...

— Taki nasz los. — Westchnął Francuz. — Pojawiamy się i znikamy. A im niestety się nie poszczęściło.

— Kto jeszcze?

— Z tego, co się orientuję, to Zimbabwe oraz Kenia. To biedne Kraje afrykańskie, gdzie wirus przetrzebił wioski i miasta, a pomoc medyczna była na niskim poziomie.

— Biedni... Cieszę się, że Europę i Azję oszczędziło. No, poza Chorwacją...

— Jeszcze coś chodzi ci po głowie, prawda?

Miał rację. Stresowałam się głównie tym, że spotkam Nelę. Bałam się tego, że dotąd mi nie wybaczyła. A ja niczego innego teraz nie pragnęłam, jak tego, by znów ją zobaczyć. Przytulić.

Ocknęłam się, gdy przekroczyliśmy próg domostwa, a na holu powitał nas młody blond chłopak, nieco wyższy ode mnie, ze spinką w kształcie odwróconego krzyża. Cóż, po jego niezbyt zachwyconej minie wnioskuję, że to gospodarz.

— Norwegio, nic się nie zmieniłeś~. Wciąż uroczy, jak zawsze~. — Francja zabłysnął komplementem, a mnie już zrobiło się wstyd za tego wsioka.

— Morda, Francjo — odpowiedział niechętnie, a ja parsknęłam za plecami Francisa.

To go, kurwa, wyjaśnił na samym wstępie.

Widząc, że wzrok Norwegii spoczął na mnie, wynurzyłam się i uśmiechnęłam szeroko, bardziej z nerwów, niż przyjaźnie.

— Nie znamy się. Jestem Śląsk.

— Śląsk, ta wielka niewiadoma — odparł niewzruszony. — Rozgośćcie się.

Minął nas, a ja szepnęłam:

— Co on taki autystyczny?

— Norwegia jest bardzo tajemniczy. I, tak jak Anglia, wierzy we wróżki. — Westchnął zrezygnowany.

Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz