[30 czerwca 50 — sobota]
Spojrzałam na dom Norwegii, gdzie miała odbyć się impreza, i przekrzywiłam głowę. Był ogromny i drewniany, z pięknym widokiem na miejscowe fiordy. Nawet powietrze było tu zupełnie inne, niż u mnie czy u Francji. Bankiet miał się odbyć w domu Norwegii, a ja w sumie typa jeszcze nie poznałam. Z tego, co mówił mi Francis, Nordyki byli dość postrzeleni, a ja zapałałam szczerą chęcią poznania ich wszystkich.
Im bliżej byliśmy wielkiego domu, tym więcej osób kręciło się przy wejściu, a mnie zaczynała dopadać skrajna nieśmiałość i niepewność.
Miałam na sobie czarną sukienkę koktajlową z dekoltem, a moje włosy były rozpuszczone, z dwoma warkoczykami po boku głowy, które na środku łączyły się ze sobą w jedno. Do tego, ku zgrozie Francji, ubrałam czarne trampki do kostki. Na palcu natomiast, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, znajdował się mój szmaragdowy pierścień Hürrem.
— Stresujesz się — mruknął Francis i uśmiechnął się złośliwie.
— Owszem. Nikogo nie pamiętam, prócz Polski i Lu. A ty się nie denerwujesz?
— Proszę cię, moja droga, niby dlaczego miałbym się denerwować?
— Nie wiem. Ty ogólnie jesteś jakiś dziwny, więc biorę każdą ewentualność pod uwagę.
Blondyn nie odpowiedział, tylko przewrócił oczami. Szliśmy chwilę w ciszy, po czym znów zapytałam:
— Będą wszystkie Kraje świata?
— Tak, oczywiście poza tymi, które nie przetrwały epidemii.
Zamyśliłam się, po czym szepnęłam:
— Szkoda mi Chorwacji. I RPA...
— Taki nasz los. — Westchnął Francuz. — Pojawiamy się i znikamy. A im niestety się nie poszczęściło.
— Kto jeszcze?
— Z tego, co się orientuję, to Zimbabwe oraz Kenia. To biedne Kraje afrykańskie, gdzie wirus przetrzebił wioski i miasta, a pomoc medyczna była na niskim poziomie.
— Biedni... Cieszę się, że Europę i Azję oszczędziło. No, poza Chorwacją...
— Jeszcze coś chodzi ci po głowie, prawda?
Miał rację. Stresowałam się głównie tym, że spotkam Nelę. Bałam się tego, że dotąd mi nie wybaczyła. A ja niczego innego teraz nie pragnęłam, jak tego, by znów ją zobaczyć. Przytulić.
Ocknęłam się, gdy przekroczyliśmy próg domostwa, a na holu powitał nas młody blond chłopak, nieco wyższy ode mnie, ze spinką w kształcie odwróconego krzyża. Cóż, po jego niezbyt zachwyconej minie wnioskuję, że to gospodarz.
— Norwegio, nic się nie zmieniłeś~. Wciąż uroczy, jak zawsze~. — Francja zabłysnął komplementem, a mnie już zrobiło się wstyd za tego wsioka.
— Morda, Francjo — odpowiedział niechętnie, a ja parsknęłam za plecami Francisa.
To go, kurwa, wyjaśnił na samym wstępie.
Widząc, że wzrok Norwegii spoczął na mnie, wynurzyłam się i uśmiechnęłam szeroko, bardziej z nerwów, niż przyjaźnie.
— Nie znamy się. Jestem Śląsk.
— Śląsk, ta wielka niewiadoma — odparł niewzruszony. — Rozgośćcie się.
Minął nas, a ja szepnęłam:
— Co on taki autystyczny?
— Norwegia jest bardzo tajemniczy. I, tak jak Anglia, wierzy we wróżki. — Westchnął zrezygnowany.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Silesia?! - Tom 3 ✓
FanfictionByłam żywym dowodem na to, że Wszechświat posiadał bardziej absurdalne poczucie humoru niż ja. Gorzej być już nie mogło, a Nowy Świat chyba nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. Żyć ciężko... Ale umrzeć jeszcze ciężej. Dosłownie w każdym t...