Jungkook
Siedziałem w gabinecie dyrektora. Nadal nie docierało do mnie gdzie jestem i z jakiego powodu się tutaj znajduję.
Spojrzałem po swoich przyjaciołach. Jimin bawił się palcami, Yoongi lekko spięty rozglądał się po gabinecie, a Taehyung siedział na oparciu w siadzie skrzyżnym (jakim cudem jeszcze nie spadł, nie wiem) i przypatrywał się z rozluźnieniem dyrektorowi. Natomiast dyrektor siedział na swoim fotelu i intensywnie nad czymś myślał.
— Zrobimy tak. — zaczął po dłuższej chwili ciszy. — Nie poniesiecie konsekwencji za to za co zrobiliście, nawet nie będę pytał o co chodzi. Pod warunkiem, że nie powiecie tego co widzieliście. — zakończył, a ja już chciałem się zgodzić, ale Tae podniósł rękę. Czyli będzie kara…
— A to co słyszeliśmy możemy powiedzieć? Swoją drogą pani Kim ma bardzo wysoki głos, nadawałaby się do opery.
— Nie. Nie możecie mówić tego co słyszeliście. — pan Choi był zirytowany tą sytuacją, ale wiedział, że nie może wybuchnąć. Był pod ścianą.
— A to, że pa- — przerwał mu Jimin wstając i zasłaniając usta ręką.
— My już pójdziemy, a pana sekret jest na razie bezpieczny. — pociągnął za sobą czerwonowłosego, a ja wraz z Minem poszedłem za nim.
Wyszliśmy na korytarz i zaczęliśmy iść w stronę klas.
— Czemu to zrobiłeś?! Mogliśmy to tak rozegrać, że bylibyśmy bezkarni do końca szkoły! — oburzył się nastolatek.
— Będziemy. Tylko on nie musi na razie o tym wiedzieć. Dowie się jak będzie chciał nas ukarać za cokolwiek. Niech czuje się na razie bezpieczny. — wyjaśnił Jimin spokojnie, a ja przyznałem mu rację.
— Będzie czuł się bezpiecznie? Widziałem jak spiął się, gdy Jimin powiedział "na razie". Będzie szukał sposobu jak się z tego wywinąć. Więc bym się nie cieszył na zapas. — Yoongi jak zwykle zabłysnął swoim szybkim analizowaniem sytuacji i musiałem użyć całej silnej woli, aby się nie rozpłynąć. — A teraz sorry, ale mam na dzisiaj dość waszego towarzystwa. Przez was będę miał przejebane u papugi. — warknął i posłał mordercze spojrzenie Parkowi i zanim się odwrócił spojrzał na mnie. — Ale zanim pójdę… Jeon, coś ty nagadał Jiminowi, że na mnie tak naskoczył? — jestem zgubiony, nie umiem go okłamywać, ale prawdy też mu nie powiem.
— Otóż Jungkooki ubzdurał sobie, że mmhm- zasłoniłem usta różowowłosemu. Nie mogę pozwolić, aby rozgadał to wszystkim.
— Jeon? - uniósł jedną brew i przeszył mnie spojrzeniem.
— Chodź na lekcję Jim… zostało jej jeszcze strasznie dużo. — i pociągnąłem go w stronę klasy, ale gdy do niej dotarliśmy zadzwonił dzwonek. Poważnie?! No cóż, gdy tylko drzwi się otworzyły wszedłem do pomieszczenia i zacząłem zbierać rzeczy, które zostawiłem wcześniej. Mój przyjaciel zrobił to samo.
— Nie mogę uwierzyć, że uważasz, że jesteś gruby. — zaczął — Jesteś szczupły. Masz długie, chude nogi, zgrabny tyłek i płaski brzuch. W dodatku wcięcia w talii zazdrości ci połowa dziewczyn w szkole. — to co mówił było bardzo miłe, ale wiedziałem, że nie szczere. Musiałem schudnąć i nikt mi tego nie wybije z głowy.
— Masz rację Jimin. — przecież nie powiem mu prawdy. Inaczej nie odpuści.
Przez resztę dnia nie działo się nic ciekawego. Lekcje były tak nudne, że aż przysypiałem. Gdy byłem tego bliski uratował mnie dzwonek. Jak najszybciej zabrałem swoje rzeczy i wybiegłem z sali. NARESZCIE DO DOMU!
— Jungkook! — czyli jednak nie do domu. Podeszła do mnie pani Cho. — Cieszę się, że jeszcze cię złapałam. Mam nadzieję, że pamiętasz o wiosennym wyścigu? — kiwnąłem głową — To świetnie! A więc chciałabym, abyś zaczął trening już od piątku i byś ćwiczył trzy razy w tygodniu około godziny lub dwóch. Co ty na to?
— W sumie to nie będzie problemów. — będzie. W piątki mam mnóstwo lekcji i zajęcia kończę po szesnastej, a więc będzie na polu ciemno…
— To świetnie! A i jeszcze jedno. Nie jedziesz na wycieczkę do Francji? Prawda?
— Niestety nie… - posmutniałem, bo pewnie hyung pojedzie, a ja nawet nie będę mógł na niego patrzeć.
— Oj nie smuć się! Przynajmniej będziesz miał więcej treningu! To nawet lepiej!
— Ty się słyszysz? — obok niej stanął Kim Namjoon. — Czy ty planujesz zamęczyć tego dzieciaka przed świętami?
— Nie rozumiem o co ci chodzi, panie Kim. — wydawała się zszokowana krytyką jej "świetnego" pomysłu.
— Dzieciak się zamęczy. Godzinny trening raz w tygodniu wystarczy. Koniec tematu, a teraz Jungkook jak skończyłeś lekcje to do domu.
Posłuchałem go od razu. Wyszedłem na zewnątrz i od razu podbiegłem do Jimina, który czekał na mnie przy bramie. Miałem takie szczęście, że połowę drogi szliśmy razem, więc mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
— Czego od ciebie chciała pani Cho? — zapytał i ugryzł kawałek czekolady, którą kupił dziś rano i nie dał rady jej zjeść.
— Chciała ustalić dni treningu. No wiesz, mam biegać…
— A to trochę nie za wcześnie? Jest dopiero październik. — podstawił mi kawałek pod nos, ale odmówiłem.
— Jimin, profesjonalni biegacze ćwiczą kilka lat zanim coś wygrają, a trening raz w tygodniu to znowu nie tak dużo. Tym bardziej, że przerywają nam święta.
— Jak znam trenerkę to będzie kazać ci przyjść w wigilię. Ona bardzo się angażuje w takie rzeczy i mam nadzieję, że nie dasz się omotać. — w jego oczach mogłem wyczytać troskę i zmartwienie co było bardzo miłe.
— Nie masz o co się martwić. Nie będę robić nic ponad swoje siły. — chyba go nie przekonałem, bo zaczął coś mruczeć pod nosem o mojej upartości, ale chwilę potem zaczął mówić na nasz stały temat, czyli "Dlaczego Kim Taehyung to idiota".
Zastanawiałem się jakim cudem on ma zawsze do niego jakieś wąty, bo z tego co mogłem zauważyć to Kim jest cudownym chłopakiem i Jimin wcale nie miał się do czego doczepić. Na samym początku uważałem, że Park przesadza i dramatyzuje, ale potem doszło do mnie, że on tak okazuje miłość do niego. Wyzywając i narzekając na niego… dziwne, ale u nich to się sprawdzało. Chociaż ciekawiło mnie jedno. Czy Tae tak samo wypowiada się na temat Jimina.
— Em, Jungkook ty idziesz w prawo. — ręką na ramieniu mnie skutecznie zatrzymała. Rozejrzałem się po okolicy i przyznałem mu rację. Znajdowaliśmy się na skrzyżowaniu gdzie zwykle się rozstawałem z chłopakiem.
— No faktycznie. W takim razie do zobaczenia Mochi. - pomachałem mu na pożegnanie i pobiegłem w stronę swojej ulicy.
W ciągu kolejnych pięciu minut znalazłem się pod swoim domem. Jednak nie zdążyłem nawet przejść przez bramkę kiedy mój wzrok przykuł chłopak siedzący na ławeczce koło okna.
— Hyung? Co ty tutaj robisz? — Yoongi uniósł do tej pory spuszczoną głowę i spojrzał na mnie, a jego usta wykrzywiły się w niezręcznym uśmiechu.
— Mógłbym u ciebie przenocować? — i jak ja mogłem mu odmówić?
CZYTASZ
Basketball Player |YoonKook| ✓
FanficJungkook od kąd pamięta mieszka na przeciwko Yoongiego w którym jest zakochany. Yoongi to kapitan drużyny koszykarskiej, który ma Jungkooka za głupiego dzieciaka i stara się unikać młodszego. Czyli historia o tym jak młody nastolatek stara się rozt...