Wstałam rano w dobrym humorze. Dziewczyny jeszcze spały więc starałam się jak najciszej chodzić. Poszłam do łazienki ogarnąć się trochę przed lekcjami. Po kilku minutach wyszłam spoglądając na zegarek. Gryffonki jeszcze spały więc postanowiłam iść się przejść. Jako że była wczesna godzina, nikogo nie było na korytarzu. Słońce świeciło na niebieskim niebie i delikatny chłodny wiaterek powiewał. Poszłam sobie usiąść pod drzewo. Ale nie byle jakie, jest to moje i Puchona ulubione drzewo. Kiedy nie mieliśmy co robić przychodziliśmy tu i gadaliśmy. Na samo wspomnienie wielki uśmiech zawitał mi na twarzy.
—Poranny ptaszek z ciebie— powiedział ktoś
Podskoczyłam ze strachu, nie spodziewałam się że ktoś o tej porze będzie. Odwróciłam się i ujrzałam Dracona. Chłopak śmiał się ze mnie że się tak wystraszyłam. Był to taki szczery śmiech, nigdy go nie widziałam żeby się śmiał tak z serca. Długo nie wytrzymałam i sama parsknęłam śmiechem.
—Przepraszam. Nie chciałem cię tak wystraszyć— powiedział Malfoy po opanowaniu śmiechu.
—To nic— odpowiedziałam śmiejąc się.
Usiadłam na ziemi opierając się o drzewo. Po chwili miejsce obok mnie zajął blondyn. Oparłam głowę o drzewo podnosząc ją trochę do góry by promienie słońca dotarły do mojej twarzy.
—Co myślisz o Umbridge?— zapytałam z ciekawości
—Nie wiem. A ty?—odpowiedział Ślizgon.
—Nie lubię jej. Coś czuje że będą z nią problemy.
—Może nie będzie tak źle.
—Zobaczymy. Idziemy na śniadanie ?— zapytałam czując głód w brzuchu
—Jasne.
Malfoy wstał po czym podał mi rękę by mi pomóc wstać. Chwyciłam jego dłoń i wstałam ale Malfoy mnie dość mocno pociągnął przez co nasze twarze dzieliły milimetry. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Usłyszałam głosy przez które od razu oprzytomniałam. Odsunęłam się od chłopka trochę zmieszana.
—Idziemy?—Zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy
—Tak, chodźmy— odpowiedział zmieszany blondyn.
Przy wejściu do Wielkiej Sali pożegnaliśmy się i każdy poszedł do swojego stołu.
—Dzień dobry wszystkim— powiedziałam siadając
—Hej
—Cześć
—Cześć—odpowiedział Ron z pełnymi ustami, przez co Hermiona go skarciła.
Zrobiłam sobie tosty i popijałam sokiem z dyni.
—Julka?—Zapytała Hermiona szeptem.
—Tak?— spojrzałam na nią marszcząc brwi
—Malfoy nie przestaje się na ciebie gapić.
Odwróciłam się w stronę stołu Slytherinu i zauważyłam Malfoya który się na mnie patrzył ale po chwili Blaise coś do niego powiedział i odwrócił wzrok.
—Jest coś między wami?—Zapytała najmłodsza Weasley'ówna.
—Nie coś ty. Malfoy i ja ?! NIGDY!!— Powiedziałam kręcąc przecząco głową
—Ah tak? To dlaczego się tak czerwienisz ?—Powiedziała Hermiona poruszając śmiesznie brwiami.
—Nie czerwienie się ! Dobra wiecie co ja idę. Muszę jeszcze do dormitorium zajść po torbę. Do zobaczenia na lekcji Mionka. Do później Ginny.
—Pa
—Do później.
Oczywiście nie obyło się bez spóźnienia. Na szczęście Umbridge mnie nie zauważyła. Usiadłam koło Hermiony i wyjęłam pióro. Chciałam już coś powiedzieć ale usłyszałam nieznośny cienki głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam różowa ropuchę, kobita za pomocą różdżki pisała na tablicy.
—Zaliczenie standardowych umiejętności magicznych SIM powszechnie zwano Sumy. Uczcie się pilnie a otrzymacie nagrody, lenie i nieroby niestety poniosą przykre konsekwencje.
Nauczycielka machnęła różdżką i książki zaczęły się rozdawać.
—Dotychczasowe lekcje były prowadzone bardzo chaotycznie. Zapewne ucieszycie się że zrealizujemy staranie przygotowane przez ministerstwo łatwy, przyjemny program Obrony Przed Czarną Magią.
—A tutaj jest coś o uczuciu zaklęć obronnych ?— Zapytała Hermiona
—O użyciu zaklęć ?! Nie wyobrażam sobie użycia zaklęć na moich zajęciach— Zakpiła Umbridge
—Żadnej magii nie będzie ?—Zapytał Ron
—Będziecie się uczyć zaklęć obronnych w całkowicie bezpieczny pozbawiony ryzyka sposób.
—Ale co nam to da? Jak ktoś nas zaatakuje to jak mamy się umieć obronić?! Spytał Harry
—Uczniowie mają podnosić rękę jeśli chcą coś powiedzieć na mojej lekcji! Według wskazań Ministerstwa wiedza teoretyczna wystarczy wam aby zaliczyć egzaminy końcowe, a przecież w końcu w każdej szkole o to chodzi.
—No ale jak teoria ma nas przygotować do życia poza szkołą ?!— Zapytałam zdenerwowana
-Poza szkołą nic wam nie grozi kochanie. Kto według ciebie miałby atakować takie dzieciaczki jak wy?
—Hmmm niech pomyślę. Kto kilka lat temu zabił rodziców Harrego? A kto zabił Cedricka? O wiem! Voldemort! Więc może przed nim?!— Powiedziałam podnosząc głos
Zapadła cisza w klasie, było tylko słychać szepty między uczniami. Wszystko się we mnie gotowało. Miałam wielką ochotę jej przywalić.
—Może postawmy sprawę jasno. Ktoś chce wam wmówić że rzeczony Czarno Księżnik powrócił za grobu. Ale to nie jest prawda!
—Wcale że nie! Widziałem go! Walczyłem z nim!— Krzyknął Harry
—Dosyć tego!! Obydwoje macie szlaban!
—Więc według pani Cedrick Diggory zmarł na własne życzenie?!— Spytałam już pożądanie wkurzona
—Cedrick Diggory zmarł na skutek zbiegu okoliczności!!
—Został zabity!!—Krzyknęłam
—Voldemort go zabił!—Powiedział wściekły Harry
—Pani dobrze o tym wie!! Panie dobrze o tym wie że Cedrick został zabity przez Voldemorta!—Krzyknęłam ze łzami w oczach
—Dosyć!— Krzyknęła rozwścieczona Umbridge
—Przyjdziecie do mnie do gabinetu po zajęciach—Powiedziała z uśmiechem
CZYTASZ
Ever Forever Together || Cedrick Diggory || Draco Malfoy
Science FictionJulia Martin przeprowadza się z rodzicami do Anglii. Francuska dziewczyna poznaje nowych znajomych, od razu się z nimi zaprzyjaźnia. Poznaje też przystojnego Puchona.Czy coś z tego będzie ? Jak się potoczy historia nastolatki ? Zapraszam do czytani...