Marinette kazała Czarnemu Kotu usiąść na kanapie, a sama krzątała się w kuchni. Po chwili postawiła przed nim na stoliku talerz z rogalikami i kubek z aromatyczną herbatą z miodem. Wyprostowała się i przekręcając głowę na bok patrzyła na niego jak rozsiada się opierając prawą stopę o kolano lewej nogi.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał łapiąc jej wzrok
- Trochę to dziwne, że paryski superbohater siedzi w moim salonie i popija herbatę. - stwierdziła siadając obok niego z podkulonymi nogami, które objęła ramionami.
- Wiesz... - zaśmiał się Czarny Kot - Niejedna dziewczyna dałaby się pokroić, żeby być na twoim miejscu. - mrugnął do niej okiem
- Nie schlebiaj sobie Kociaku. - mruknęła Marinette
- Mrrrau, to od teraz jestem Kociakiem? - zapytał nachylając się w jej stronę z szelmowskim uśmiechem.
- Jesteś okropny. - stwierdziła Marinette. - Nie boisz się, że Biedronka będzie zazdrosna? - zażartowała
Czarny Kot nagle spoważniał.
- Niby czemu miałbym się tym przejmować? Biedronce na mnie nie zależy. - wzruszył ramionami i sięgnął po rogalika.
- Nie mów tak. Przecież ją kochasz. Jesteście drużyną. - odparła Marinette
- Jesteśmy. I wspieramy się nawzajem. Ale nic więcej nas nie łączy. - odpowiedział oschle.
- Nie rozumiem. Myślałam, że...
- To, że ją kocham niczego nie zmienia. - przerwał jej - Zrobiłbym dla niej wszystko, ale ona... kocha innego. - westchnął
Nie patrzył na Marinette. A ona nie mogła znieść tego, że Czarny Kot przez nią cierpi. Chciałaby teraz to wszystko jakoś odkręcić. Może powinna z nim porozmawiać jeszcze raz jako Biedronka? Wyjaśnić mu jak wiele dla niej znaczy. Przecież nie może myśleć, że jej na nim nie zależy.
- A gdyby... gdyby Biedronka ci powiedziała, że tamten chłopak to przeszłość? - zaryzykowała przykuwając jego wzrok, z którego nie mogła nic wyczytać.
- Nie uwierzyłbym. Wy dziewczyny za długo nosicie uczucie w sercu. Dałaby mi szansę, żeby wciąż wzdychać do tamtego? Nie jestem pewien, czy chcę być takim wyjściem awaryjnym.
- Kocie, to co mówisz jest bardzo krzywdzące. Naprawdę uważasz, że Biedronka potraktowałaby cię w taki sposób? Że mogłaby powiedzieć ci, że cię kocha myśląc cały czas o innym? - "czysto hipotetycznie oczywiście" dopowiedziała w myślach zdając sobie sprawę, że przecież mówi o samej sobie.
Czarny Kot patrzył na Marinette z uwagą i przez chwilę się nie odzywał marszcząc brwi.
- Masz rację. - odpowiedział w końcu - Biedronka by tego nie zrobiła. Co nie zmienia faktu, że ona jest w kimś zakochana, a ja... cóż... jak widać nie mogę się z nim równać.
Marinette zrobiło się nieprzyjemnie. Przed oczami stanęło jej wspomnienie, gdy patrzyła z politowaniem na Alyę mówiąc jej, że Adrien jest milion razy przystojniejszy od Czarnego Kota, a raz nawet nazwała go gamoniem. Dobrze, że on tego nigdy nie usłyszał.
- Hmm... Wiem jak to jest. Zawsze byłam tylko przyjaciółką... Czemu wydawało mi się, że mogłoby być inaczej...? - westchnęła Marinette biorąc do ręki kubek z herbatą.
- Przepraszam Marinette. Nie powinienem poruszać tego tematu. - zasępił się. Ileż razy mówiąc o niej powtarzał w kółko "to tylko przyjaciółka". Nie miał pojęcia, że te trzy wyrazy mogą tak bardzo ranić.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
FanfictionKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...