Nie był pewien czy dobrze słyszy, ale wydawało mu się, że rozbudził go szum dochodzący z ulicy. Wyciągnął rękę i przesunął nią powoli po prześcieradle, przekonując się, że miejsce obok niego jest puste. Przetarł oczy i otworzył je, rozglądając się niepewnie po pokoju. Od razu jego uwagę przykuło otwarte okno, które, jak mu się wydawało, zamykał wczoraj na noc. Wstał, przeczesując rękami włosy i przez chwilę zastanawiał się czy to, że zasnął przy Marinette nie było tylko snem.
Podszedł do okna i biorąc głębszy oddech uśmiechnął się do siebie. Była tu, przy nim. Już samo wspomnienie napełniało go radością. Chciałby móc zobaczyć ją po przebudzeniu, ale wyglądało na to, że jednak musiała wrócić do domu, co tłumaczyłoby otwarte okno. Poczuł małe ukłucie żalu, ale zrozumiał, że przecież nie mogą siedzieć razem całymi dniami, nawet gdyby bardzo chcieli. Przynajmniej na razie... Obiecał sobie, że zadzwoni do niej jak najszybciej, bo tęsknił za jej obecnością jeszcze bardziej niż wtedy, gdy wypatrywał złoczyńców, by móc walczyć u jej boku.
Westchnął z rozmarzeniem i postanowił wziąć prysznic, bo wieczorem zasnął przecież w codziennych ubraniach. Zdjął koszulkę i rozpinając spodnie odwrócił się od okna. Rzucił okiem na swoje łóżko i zatrzymał się w pół kroku. W rogu, na pościeli spał Plagg, a obok niego... Tikki.
Chwilę mu zajęło zanim zrozumiał, że Marinette nie zostawiła tu swojego Kwami, tylko najwidoczniej wcale nie wróciła do domu. Przez krótką chwilę poczuł nawet strach, że coś jej się stało, skoro zniknęła bez słowa, ale w tym momencie drzwi jego pokoju się otworzyły i stanęła w nich uśmiechnięta Marinette, trzymająca w rękach tacę.
Zerknęła na niego, zatrzymując się w progu, zawieszając na sekundę spojrzenie gdzieś w okolicach dolnej części jego garderoby. Zaraz jednak uciekła wzrokiem z zawstydzeniem i odstawiła przyniesioną tacę na jego łóżko.
- Dobrze, że już wstałeś. - powiedziała, spoglądając na niego ukradkiem - Wyspałeś się?
Adrien zaskoczony i odrobinę skrępowany pokiwał tylko głową i natychmiast ją przeprosił, uciekając do łazienki. W świetle dnia, i to bez przemiany, o wiele trudniej było mu obudzić w sobie kocią pewność siebie, a to, w jaki sposób żartował wczoraj wieczorem, przyprawiało go teraz o palące ze wstydu rumieńce.
Gdy już umyty i ubrany wszedł do pokoju, Marinette siedziała spokojnie na kanapie z kubkiem herbaty w ręce i przeglądała coś w telefonie. Podszedł do niej i usiadł obok.
- Marinette? - zagadnął niepewnie, a ona spojrzała na niego pytająco - Nie żeby mi to przeszkadzało, ale co ty tu jeszcze robisz? W ogóle, która jest godzina? - obejrzał się w stronę zegarka.
Dziewczyna roześmiała się podając mu kubek z herbatą.
- Jest dziesiąta. - odparła - Przyniosłam ci śniadanie.
- Ale... Śniadanie? Jak? To znaczy...
- Nathalie wydała wczoraj rano dyrektywy twojemu ochroniarzowi. - wyjaśniła - Pozwoliła mi pałętać się po twoim domu, więc zeszłam do kuchni po jedzenie. Wolisz zjeść w jadalni?
Adrien odstawił kubek i podrapał się w tył głowy.
- Zaraz, daj mi chwilę... Bo ja chyba ciągle jeszcze śpię...
- Nie śpisz, mój drogi. Spałeś trzynaście godzin, to wystarczająco długo. Po prostu musisz przywyknąć, że od teraz będziesz miał przy sobie kogoś, kto ciągle będzie o ciebie dbał. - powiedziała z uśmiechem - Zresztą, nie tylko o mnie tu chodzi, zobacz...
Wyciągnęła do niego rękę z telefonem. Chłopak niepewnie chwycił jej komórkę i odtworzył wiadomość wideo, którą Marinette otrzymała od Alyi.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
Fiksi PenggemarKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...