32.

4.1K 268 516
                                    

Ruszyli przed siebie w poszukiwaniu złoczyńcy. Biedronka co jakiś czas oglądała się na Czarnego Kota, który zostawał odrobinę w tyle. Martwiła się o niego. Obwiniała się za to, że nie przyszła z pomocą na czas. Tak niewiele brakowało, żeby go straciła. Chyba dlatego uświadomiła sobie, że czuje do niego coś więcej i nie zniosłaby myśli, że miałoby go nie być. Wiedziała, że on tego wyznania nie słyszał, a ona nie była pewna czy to odpowiedni czas, żeby mu o tym powiedzieć. Rozsądek kazał jej czekać z tym, dopóki nie pokonają swojego największego wroga, ale serce rwało się do niego z każdą chwilą coraz bardziej.

Biedronka skarciła się za rozpraszanie. Powinna teraz skupić się na złoczyńcy. Podążali śladem zniszczeń biegnącym wzdłuż Sekwany, przerażeni widokiem zalanych budynków. Nagle zatrzymali się gwałtownie, oboje patrząc na zalaną piekarnię. Bohaterka westchnęła na ten widok mając nadzieję, że Niezwykłą Biedronką jak zwykle wszystko naprawi. Za to Czarny Kot wyglądał jakby zamierzał porzucić poszukiwania złoczyńcy i skierować się w stronę znajomego balkonu, na którym zostały jeszcze kałuże po ataku Wodostwora.

- Czarny Kocie? W porządku? - zapytała Biedronka łapiąc go za ramię

- Tak. - skłamał nie spuszczając wzroku z budynku.

Martwił się o Marinette. Wiedział przecież, że powinna być teraz w domu. A co jeśli coś jej się stało? Poczuł na własnej skórze jak niebezpieczny jest ich przeciwnik i instynktownie chciał ją chronić.

- Przecież widzę, że nie. Martwisz się o nią, prawda?

Czarny Kot zerknął w stronę Biedronki, ale nic nie odpowiedział.

- Marinette nie jest głupia Kocie, na pewno gdzieś się ukryła lub uciekła. Nie rozpraszaj się teraz, dobrze?

Kot kiwnął głową przyznając partnerce rację. Dom wyglądał jakby nikogo w nim nie było. Być może Marinette wyszła zanim rozpoczął się atak złoczyńcy na miasto. Bohaterowie ruszyli dalej. Chłopak wyrzucał sobie, że przez swoją nieodpowiedzialność naraził mieszkańców Paryża. Gdyby nie ruszył do walki w pojedynkę pewnie już dawno byłoby po wszystkim.

Po kolejnych minutach oglądania zniszczeń, wreszcie znaleźli winowajcę. Rozdzielili się.

- Hej Wodniku, co u ciebie? - zawołała Biedronka stając za swoim przeciwnikiem, uprzednio upewniając się, że Czarny Kot ma bezpieczną kryjówkę.

- Przestań sobie ze mnie kpić! - mężczyzna natychmiast znalazł się przy bohaterce. - Gdzie zgubiłaś sierściucha? Och, a może jego płuca już nie złapały więcej oddechu? - zaśmiał się złośliwie.

Biedronka dała się sprowokować. Próbowała uderzyć przeciwnika, ale on tylko na to czekał zakrywając ją wodą. Zarzuciła jojo o najbliższy budynek i uciekła. Tak jak się spodziewała, mężczyzna podążył za nią. Był szybki, więc musiała być bardzo sprytna, żeby nie dał rady jej dosięgnąć. Niedługo później zaczął słabnąć, nie zauważając, że oddalił się od źródła wody. Dopiero wtedy Biedronka się zatrzymała i korzystając z nieuwagi przeciwnika, ukryła się czekając na swojego partnera. Czarny Kot śledząc cały czas jej poczynania z bezpiecznej odległości, znalazł się przy niej bardzo szybko, patrząc na nią pytająco.

- Na razie wszystko zgodnie z planem. - powiedziała. - Jak się czujesz?

- O mnie się nie martw. - odparł Kot nie przyznając się, że jeśli ta walka się przedłuży, to jest ryzyko, że zemdleje.

Biedronka przyjrzała mu się marszcząc brwi, ale nic nie powiedziała. Wróciła do Wodostwora, żeby powstrzymać go przed dalszym niszczeniem miasta. Czarny Kot przysiadł na ziemi zły sam na siebie. Nie powinien siedzieć tu bezczynnie i tylko patrzeć jak Biedronka męczy się ze złoczyńcą. Z drugiej strony, gdyby włączył się do walki i zasłabł, ściągnąłby na nich kłopoty.

Teatr marionetek  •••   Miraculous  ••• (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz