Obecność tego rozdziału, a przede wszystkim jego przebieg jest w pewnej mierze zasługą _CNpl_ więc kochana, ten jest dedykowany Tobie 😉
Marinette żyła przez kolejne dni jak we śnie i czuła się jakby błądziła gdzieś poza światem. Przebywanie w rezydencji Agrestów ze świadomością, że Adrien leży w klinice, paraliżowało jej pracę. Miała problemy z koncentracją i obawiała się, że pan Agrest wyczuje jej rozkojarzenie i w końcu ją wyrzuci. Na jej szczęście był chyba zbyt przejęty stanem zdrowia syna, bo nawet do niej nie zaglądał. Natomiast Nathalie zdawała się być jakby trochę milsza dla niej i przejęła część jej obowiązków, dzięki czemu Marinette w ostatecznym rozliczeniu nie wychodziła najgorzej.Jedyne co jeszcze jakoś trzymało ją w pionie to wiedza, że stan zdrowia Adriena szybko się poprawia i że jego powrót do domu zapowiedziano na czwartkowe przedpołudnie.
Tego dnia szła więc do pracy w trochę lepszym humorze, bo udało jej się poprzedniego wieczoru nawet wymienić kilka smsów z Adrienem. Napisał jej, że czuje się lepiej i cieszy się na powrót do domu. Liczyła cicho na to, że będzie mogła wreszcie go zobaczyć i chwilę z nim porozmawiać. Niestety okazało się, że te nadzieje musiały pozostać w sferze marzeń, bo Gabriel Agreste kategorycznie zabronił komukolwiek zakłócać spokój jego syna, który powinien jak najwięcej odpoczywać.
Marinette opuściła więc po południu posiadłość, z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony przyznawała mężczyźnie rację, Adrien powinien mieć teraz jak najwięcej spokoju i warunków do odpoczynku, ale z drugiej uważała, że nie powinien siedzieć w pokoju zupełnie sam.
Wróciła do domu i nie mogła znaleźć sobie miejsca, bo psychicznie czuła się strasznie źle. Wciąż martwiła się o Adriena, ale przede wszystkim odczuwała niepokój, gdy tylko, choć na chwilę, jej myśli zahaczały o Czarnego Kota. Znów straciła z nim jakikolwiek kontakt i po ostatnich wydarzeniach bardzo się o niego bała. Nie miała pewności, że jego stan zdrowia się nie pogorszył. W pamięci, jak złowrogi cień, wciąż tkwiła jej historia dawnej Biedronki. Powracała raz za razem męcząc ją i napawając lękiem. Nie mogła pozbyć się z głowy różnych czarnych scenariuszy, a każdy był gorszy od poprzedniego.
Wprawdzie wiedziała, że Kot lubił chodzić swoimi drogami, ale cały czas liczyła, że jedna z nich wreszcie go do niej doprowadzi. Jego przedłużająca się nieobecność bardzo ją rozstrajała. Ostatnie dwa wieczory spędziła przemierzając dachy paryskich domów w poszukiwaniu swojego partnera i wracała do domu z niczym. Gdy nadszedł kolejny wieczór nie miała już siły na powtórkę, bo uczucie klęski zbyt ją przytłaczało. Bała się ponownie stracić nadzieję.
Leżała więc w łóżku, w piżamie, wpatrzona w ekran telefonu na którym wyświetliła jedno ze zdjęć Czarnego Kota zrobione przez Alyę. Wyglądał na nim jak rasowy model, ale jego uśmiech nie był wymuszony, a zupełnie naturalny. Mimowolnie kąciki jej ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Po chwili jednak powróciły na poprzednie miejsce, a nawet minimalnie pochyliły się ku dołowi. Kolejny dzień bez wieści, kolejna noc, której najpewniej nie prześpi spokojnie. Bardzo dotkliwie odczuwała brak wieści od niego.
Chciała, żeby dawny, wesoły Czarny Kot powrócił. Żeby znów próbował ją rozweselić swoimi głupimi, denerwującymi, żartami. Potrzebowała go, żeby znów odzyskać równowagę. Nie wiedziała czy to mrok panujący w jej pokoju, rozświetlany jedynie przez małą lampkę nocną, czy to buzujące w niej emocje jakich doświadczała przez ostatnie dni, ale uświadomiła sobie, że z jakiegoś powodu pragnie nawet więcej niż tylko zobaczyć jego uśmiech. Chciała usłyszeć jego szept, poczuć jak odgarnia jej włosy z twarzy, uspokoić nerwy w jego ramionach. Jak wtedy gdy załamana mówiła, że nie chce już być Biedronką. Jego opanowanie, spokój, mimo tak trudnej chwili, pokłady siły i ciepła jakie w nią wlewał były tym czego potrzebowała. Gdy doszła w tych rozmyślaniach do tego, że chciałaby go pocałować zrobiła się cała czerwona i zerwała się z łóżka. Poklepała się po twarzy zawstydzona sama przed sobą.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
FanficKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...