- Plagg... śpisz? - szepnął Adrien. Leżał na brzuchu w swoim łóżku, opierając się na łokciach i wpatrując w Kwami wiercące się na poduszce obok.
- Nie, oglądam powieki od środka... Co chcesz? - mruknął Plagg i ziewnął przeciągle drapiąc się po uchu.
- Zakochałem się... - odparł chłopak przekręcając się na plecy i układając ręce pod głową.
- Nic nowego... Codziennie to słyszę. - odburknęło Kwami
- Nie rozumiesz... Ja się zakochałem w Marinette. - odpowiedział i aż zabrakło mu powietrza. Tak jakby dopiero powiedzenie tego na głos sprawiło, że ta myśl dotarła do jego umysłu i rozsiadła się na dobre.
- Dalej nie widzę różnicy. - wzruszył swoimi małymi ramionkami Plagg. - Daj mi spać.
Adrien westchnął patrząc jak Kwami zwija się w kłębek i po chwili zaczyna cicho pochrapywać. Zerknął na zegarek, który wskazywał godzinę czwartą nad ranem. Zamknął oczy i próbował zasnąć, ale nie mógł. Zamiast tego przewijał w głowie przeróżne scenariusze zdając sobie sprawę z tego, że zanim wykona jakikolwiek ruch jako Adrien, musi jeszcze raz przeprosić Marinette. To było dziwne, ale skoro wkopał się w to w taki sposób to musi teraz to naprawić. Po godzinie rozmyślania nad jakimś planem wreszcie zasnął, by resztę nocy spędzić kręcąc się niespokojnie przez sen.
Marinette za to, wstała rano z wypiekami na twarzy. Wspomnienie wpatrzonych w nią zielonych oczu wywoływało uśmiech na jej ustach. Pierwszy raz od dnia w którym brała udział w sesji zdjęciowej z Adrienem, obudziła się szczęśliwa i gotowa na codzienne wyzwania.
- Marinette, jak miło widzieć Twój uśmiech od rana! - zawołała Tikki siadając jej na kolanach - Promieniejesz! I chyba wiem komu za to podziękować...
- Nie... nie rozumiem... - Marinette otworzyła szerzej oczy i wpatrywała się w Kwami jakby widziała ją pierwszy raz.
- Nie udawaj. - odparła Tikki z uśmiechem. - Mnie nie oszukasz, Marinette. Nawet na Adriena nigdy tak nie patrzyłaś, jak wczoraj na Czarnego Kota.
- Tikki! - krzyknęła zawstydzona dziewczyna zakrywając się poduszką - Zaraz... - zerknęła podejrzliwie - Podglądałaś?! - krzyknęła
- Nie no, coś ty... Absolutnie nie... - zaczęła chichotać Tikki, a Marinette mogłaby przysiąc, że gdyby nie to, że stworzonko całe jest czerwone, teraz widać by było na jego buźce rumieńce.
- Teraz już zawsze będę się obawiać, że mi się przyglądasz z ukrycia... - mruknęła Marinette
- Nie będę, obiecuję. To był przypadek. A teraz lepiej zacznij się szykować do pracy. - odwróciła jej uwagę Tikki i złapała za ciasteczko zapychając nim całą buzię.
Marinette zaśmiała się i wstała, żeby się przebrać. Tak jak codziennie, przypięła też do ubrania broszkę, którą bardzo polubiła. Noszeniem jej chciała pokazać ojcu Adriena, że docenia jego prezent. Zebrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła z domu.
Wkrótce wchodziła już przez drzwi willi. Na wejściu Nathalie poleciła jej, żeby od razu poszła do biura pana Agresta, co dziewczyna posłusznie uczyniła. Drzwi do pomieszczenia były otwarte, ale mężczyzny nie było w środku. Obejrzała się za Nathalie. Kobieta już gdzieś zniknęła więc Marinette postanowiła, że po prostu poczeka w środku.
Czekając na Gabriela przeszła powoli wzdłuż ściany przyglądając się wiszącym na niej fotografiom. Znała je w większości na pamięć ze wszystkimi szczegółami, w końcu gapiła się na nie miesiącami w swoim pokoju. Każde ze zdjęć było z innej kampanii reklamowej i na każdym pojawiał się Adrien. Perfekcja aż biła od tych fotografii poczynając od tła, a kończąc na pozie modela. Westchnęła uświadamiając sobie jak głupio się zachowywała na jego widok. Teraz czuła się dużo spokojniejsza patrząc na jego twarz i mogąc spokojnie patrzeć w te zielone oczy, które już jej nie hipnotyzowały.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
FanficKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...