50. Epilog

4.9K 329 1.2K
                                    

*** 13 lat później ***

Marinette stała przy oknie, zerkając na biegnących po ulicy ludzi i tupała nerwowo nogą. Przy uchu trzymała komórkę, wsłuchując się w dźwięk połączenia, który z każdym piknięciem podnosił jej irytację do coraz wyższego poziomu. Wreszcie usłyszała, że po drugiej stronie telefon zostaje odebrany i nie czekając na nic, od razu krzyknęła do swojego rozmówcy.

- Gdzie ty się podziewasz? Nie widziałeś wiadomości?

- Jestem na spotkaniu, Księżniczko. Z reguły, na spotkaniach nie oglądamy telewizji. Co się stało?

- Zapomnij o spotkaniu, Kotku. Mamy robotę.

Po drugiej stronie usłyszała tylko głośne i długie westchnienie.

- Tylko mi nie mów, że znowu Monsieur Szczur...

- Nie mój drogi, nie tym razem. - odparła - Graficzas się pojawił, streszczaj się.

- Uuu... To dlatego Nino tak do mnie wydzwaniał... Ale nie stresuj się. Nasze młodsze wersje to ogarną.

Marinette przejechała po twarzy dłonią, jęcząc przy tym ze zrezygnowaniem i zastanawiając się dlaczego wyszła za mąż za tego człowieka.

- Ogarną, Dachowcu, ale z naszą pomocą! Słuchaj mnie teraz! Alix robi co może, żeby Chris nie narozrabiał w przeszłości, ale ja jestem uziemiona. Alya nie może się już dłużej zająć Emilie, bo ma zaraz USG. Muszę podrzucić małą do rodziców. Chłopaki są jeszcze w przedszkolu, Nathalie obiecała, że ich odbierze. A ty natychmiast wychodzisz z firmy i gonisz pomóc Królix, dopóki ja do was nie dołączę, zrozumiano?

- Uwielbiam, kiedy się tak rządzisz, Kropeczko.

- Czekaj, niech no ja cię dorwę... - warknęła, słysząc po drugiej stronie słuchawki, śmiech swojego męża.

Rozłączyła się, w pośpiechu pożegnała z Alyą, która zajęła się Emilie na czas przekazania Alix jej miraculum, po czym ze swoją dwulatką na rękach pobiegła do piekarni. Jej rodzice, przyzwyczajeni już do stanowienia awaryjnego ratunku w trakcie ataku, z uśmiechem przyjęli pod opiekę swoją uroczą, złotowłosą wnuczkę, która z miłością w zielonych oczkach, patrzyła na swoją babcię Sabine, wyciągając do niej rączki.

Marinette ucałowała córkę w głowę i pobiegła na zaplecze z którego wyruszyła w miasto już jako Biedronka. Gdy dotarła pod wieżę Eiffla, jej mąż i przyjaciółka walczyli zaciekle z nowym przeciwnikiem. Dołączyła do nich, ale nie szło im najlepiej. Graficzas bez przerwy przenosił się w czasie lub przestrzeni, a oni nie mogli go nawet dotknąć. Po kolejnej, nieudanej próbie złapania chłopaka na jojo, Biedronka chwyciła Czarnego Kota za ramię.

- Nie mamy z nim szans... - powiedziała, patrząc jak Królix co jakiś czas znika i pojawia się obok złoczyńcy, próbując odebrać mu broń.

- Żartujesz sobie, Kropeczko? - odparł jej partner - My jesteśmy nie do pokonania. Zaraz mu zniszczę ten pistolecik i po kłopocie.

- Kocie, zaczekaj! - krzyknęła Biedronka, ale nie zdążyła go zatrzymać.

Bohater ruszył z kotaklizmem na przeciwnika, ale chłopak przejrzał jego zamiary i w ostatniej chwili przeniósł się kilka metrów dalej, unikając w tej sposób jego ataku. Czarny Kot nie zdążył wyhamować i wpadł na Królix, lądując z nią na ziemi. Przy zderzeniu zahaczył pazurem o jej bok. Kotaklizm trafił prosto w ukryty w kieszeni zegarek. Kostium bohaterki przejął część niszczącej mocy, ale nie był w stanie ochronić miraculum. Głębokie pęknięcie, które pojawiło się na magicznym przedmiocie przeraziło bohaterów, a w Graficzasie tylko wzmocniło nadzieję na wygraną. Chłopak roześmiał się szyderczo i wycelował broń w Królix, która w ciągu sekundy zniknęła, przenosząc się do starożytności.

Teatr marionetek  •••   Miraculous  ••• (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz