Marinette siedziała już drugą godzinę na balkonie, wpatrując się w swój telefon. Wokół zaczynało się ściemniać, a miasto powoli cichło. Na ekranie urządzenia dziewczyna kolejny raz oglądała wypowiedź przyjaciółki na Biedroblogu. Alya mówiła o tym, co odkryły obie, oglądając nagranie po walce. Z każdą chwilą denerwowała się coraz bardziej. Czuła się skołowana tym co się działo i tym co jeszcze może się wydarzyć i to właśnie ta niewiedza na temat przyszłości przerażała ją najbardziej. Potrzebowała z kimś o tym pogadać, bo czuła, że bez tego zwyczajnie oszaleje.
- Marinette, wyglądasz na strasznie smutną. - jak na zawołanie pojawiła się przy niej Tikki.
- Bo mnie to wszystko przerasta. Ani życie Marinette, ani Biedronki nie jest teraz w najlepszej kondycji. Nie daję sobie rady. - odpowiedziała cicho.
- Nie powinnaś przede wszystkim, tak ciągle analizować tego filmiku. - stwierdziło kwami.
- Ale to ważne Tikki. Zrozum, że tu chodzi o nasze życie. I życie naszych bliskich... - zamyśliła się. - Ciekawe czy Czarny Kot już to widział. Chyba muszę z nim porozmawiać, to w końcu dotyczy nas obojga. - wstała i spojrzała na swoją małą przyjaciółkę - Przewietrzymy się trochę, co ty na to?
- Wszystko, żebyś tylko znów się uśmiechnęła. - przytuliła ją Tikki
- Kocham Cię. - Marinette ucałowała kwami w główkę. - Tikki, kropkuj! - zawołała i stanęła w stroju bohaterki. Od razu jej jojo zawibrowało dając znak, że ma nagraną wiadomość. Odtworzyła ją i wsłuchała się w głos Czarnego Kota, po czym zgodnie z jego prośbą ruszyła w stronę wieży Montparnasse, gdzie miał na nią czekać.
Na dachu wieżowca pojawiła się przed Kotem. Siadła na krawędzi budynku i patrzyła w dół. Po chwili obok niej usiadł cicho jej partner. Spojrzała na niego, ale nie umiała się uśmiechnąć. Zbyt wiele spoczywało teraz na jej drobnych barkach.
- Kropeczko? - zaniepokojony jej wyrazem twarzy, zgasił entuzjazm z jakim przybył, ciesząc się na spotkanie z ukochaną.
- Widziałeś filmik Alyi? - wypaliła prosto z mostu.
- Owszem. Właśnie o tym chciałem z Tobą porozmawiać. Myślisz, że ma rację? - zapytał
- Nie wiem. - odpowiedziała cicho podnosząc się. Czarny Kot widząc jej gest również wstał. Biedronka stała odwrócona do niego plecami i obejmowała się rękami.
- Biedronko... - szepnął kładąc jej ręce na ramionach i delikatnie odwracając do siebie twarzą. Nie opierała się. Stanęła przed nim i spojrzała głęboko w jego oczy. - Co cię trapi? - zapytał spokojnie.
- A co jeśli to prawda? Co jeśli oni się dziś z nami tylko zabawili? Zranili cię ot tak... - pod wpływem impulsu położyła dłoń w miejscu gdzie wcześniej, tego dnia, widziała na jego ciele plamę krwi. - A co gdy dojdzie do prawdziwej walki? Jak daleko będą chcieli się posunąć?
- Ja cię obronię Kropeczko. - zapewnił ją kładąc swoją dłoń na jej ręce i przesuwając wyżej, tam gdzie znajduje się serce. Ku jego zdziwieniu Biedronka nie wyrwała ręki jak to miała w zwyczaju.
- Tu nie chodzi o mnie Czarny Kocie. Chodzi o ciebie, o naszych przyjaciół, rodziny. O cywilów. Oni wszyscy na mnie liczą. Powinni czuć się bezpieczni. Ale co jeśli Biedronka im tego bezpieczeństwa nie zapewni? Co jeśli ktoś zostanie skrzywdzony z mojego powodu? Co jeśli ich wszystkich zawiodę? Zawaliłam wystawiając Mistrza na niebezpieczeństwo, a zostałam strażnikiem. A ja kompletnie nie wiem co mam jako strażnik robić. Nie mam kogo zapytać o radę. Jeszcze tylu rzeczy nie wiem. Jak mam ich pokonać kiedy oni są starsi, silniejsi i mają wiedzę zapisaną w Grymuarze? - wyrzucała z siebie wątpliwości coraz bardziej łamiącym się głosem.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
FanfictionKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...