Ten rozdział też będzie z dedykacją. Nie mogę przejść obojętnie obok czytelniczki, która specjalnie dla mojego opowiadania założyła konto na Wattpadzie 😉
Hunter0206 jestem Ci szalenie wdzięczna za wszystkie Twoje cudowne komentarze, które bardzo mnie podbudowują. Dzięki nim, pisanie tego opowiadania sprawia mi jeszcze większą przyjemność ❤️❤️❤️
•••
Nathalie z uwagą obserwowała stojącego obok niej mężczyznę, który pochylił głowę w zamyśleniu, opierając palce na brodzie. Jego twarz nie wyrażała zbyt wielu złych emocji. Mimo to, bała się odezwać. Odetchnęła gdy wreszcie podniósł głowę i uśmiechnął się. Zdecydowała się podejść do niego bliżej.
- Nie wyglądasz jakbyś był specjalnie zmartwiony tym co się stało, Gabrielu. - powiedziała
Mężczyzna zerknął na nią i zaśmiał się krótko.
- Nie mam powodu, żeby się martwić, Nathalie. - odpowiedział zakładając ręce za plecami - Wprawdzie mój plan zakończył się niezbyt fortunnie, ale to nie znaczy, że nie mogę zrealizować na tej podstawie czegoś nowego.
- Rozumiem, że masz nowy scenariusz. - stwierdziła
- Owszem. - kiwnął głową - Skoro Marinette Dupain-Cheng jest Biedronką. To jest też strażniczką. Dodatkowo, wygląda na to, że darzy uczuciem pewnego dachowca, więc zdobycie jego Miraculum będzie dziecinnie proste. Niedługo będę w posiadaniu wszystkich tych magicznych klejnotów. Wystarczy tylko zatrzeć złe wrażenie po naszym ostatnim spotkaniu.
•••
Czarny Kot pomógł Marinette podnieść się z ziemi i wziął ją na ręce. Przylgnęła do jego ciała, zamykając oczy. Z ufnością wtuliła się w jego szyję i poczuła, jak chłopak odbija się od ziemi i biegnąc po dachach kieruje się do jej domu. Ciepło bijące od jego ciała, jej zmęczenie i nerwy sprawiły, że zasnęła w jego ramionach. Czarny Kot uśmiechnął się do siebie na ten widok i trochę zwolnił bieg, żeby jej nie zbudzić gwałtownymi ruchami. Gdy dotarli na miejsce, wszedł do jej pokoju przez balkon i delikatnie odłożył ją na łóżko. Stał nad nią chwilę, wpatrzony w jej lekko rozchylone usta. Usta, które dopiero co całował, a które teraz nie pamiętały tej chwili.
Westchnął i przysiadł na brzegu łóżka starając się nie obudzić Marinette. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Był wykończony i obolały, a rana na boku piekła go żywym ogniem. Na dodatek wciąż krwawiła, już trochę mniej niż wcześniej, ale jednak. Stanowiła niemały problem. Pomijając fakt, że musi wziąć udział w pokazie i jego ojciec się wścieknie gdy to zobaczy, to jeśli ktoś porówna jego obrażenia z tymi, które odniósł Czarny Kot, może mieć naprawdę spore kłopoty.
Zastanawiał się czy ojciec zauważył, że nie ma go w domu. Podejrzewał, że najpewniej po ich kłótni raczej zamknął się w swojej pracowni i nie wyjdzie z niej do wieczora, jak zawsze. Tym lepiej dla niego. Nie chciał teraz zostawiać Marinette samej.
Zerknął na nią. Wydawało się, że śpi spokojnie. Oddychała miarowo i tak cicho, że gdyby nie jej unosząca się klatka piersiowa już by sprawdzał czy nie trzeba jej ratować. Westchnął ponownie i sięgnął po złożony w kostkę koc, leżący w rogu łóżka. Wstał, żeby przykryć dziewczynę. Otulił ją kocem i zamierzał zejść z antresoli. Usilnie powstrzymywał się przed ucałowaniem jej w czoło. Odwrócił się i położył rękę na poręczy, gdy usłyszał za sobą ruch. Spojrzał ponownie w stronę łóżka.
CZYTASZ
Teatr marionetek ••• Miraculous ••• (Zakończone)
FanfictionKsiążce należy się korekta, więc systematycznie będę ją poprawiać, ale nie martwicie się, treść nie zostanie zmieniona ;) "Czuł na szyi jej oddech. Przekraczał właśnie pewną granicę, do której nie powinien się nawet zbliżyć. Mimo to, otulił ją ramio...