Nie pierwsza randka - koncert online - recenzja

32 3 8
                                    


Ponieważ jesteśmy odcięci od teatrów do grudnia, a przerwa ta może się jeszcze przedłużyć, szukam zamienników, które mogą zaspokoić mój musicalowy głód. Jedynym ze sposobów na poobcowanie ze sztuką bez wychodzenia z domu są koncerty musicalowe online, zarówno organizowane przez pojedynczych artystów, jak i teatry. Do tej drugiej kategorii należy wypuszczony przez teatr Syrena koncert ,,Nie pierwsza randka" w wykonaniu Agnieszki Tylutki i Karola Drozda z komentarzami dyrektora Jacka Mikołajczyka.

Agnieszka i Karol partnerują sobie nie tylko na scenie w spektaklach takich jak ,,Rock of Ages", ,,Rodzina Addamsów", ,,Czarownice z Eastwick" czy ,,Opera za trzy grosze", ale także w życiu - są małżeństwem. Podczas godzinnego koncertu przeprowadzili widzów przez różne etapy związków i relacji, chociaż nie zabrakło też innej tematyki.

Ogromnym atutem koncertu jest naturalność i niewymuszona chemia między wykonawcami, którzy ewidentnie dobrze się ze sobą bawią i czują na scenie. Oboje są też świetni aktorsko i wokalnie, ale o tym trochę później. Dla mnie dużym plusem był też repertuar, który nie jest oczywisty i nie obfituje jedynie w największe musicalowe hity, bo ile razy można słuchać ,,I dreamed a dream" i ,,Falling slowly". Większości utworów z ,,Nie pierwszej randki" nie znałam, ale z chęcią je poznałam, co więcej, nie musiałam tutaj porównywać wykonań Agnieszki i Karola do tych, do których jestem najbardziej przyzwyczajona. Koncert rozpoczął się duetem ,,It's de lovely" z musicalu ,,Anything goes", by następnie przechodzić przez kolejne utwory, duety i solówki, ukazujące różne oblicza miłości, często w krzywym zwierciadle.

Nie słyszałam wcześniej ani Agnieszki, ani Karola - zarówno na nagraniach, jak i na żywo. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba dawać szansę różnym artystom i poznawać różne głosy, które wcale nie muszą być słabsze od tych znanych i reklamowanych. I nie zawiodłam się. Świetny był Karol, który, mam wrażenie, zaprezentował głównie nostalgiczną, romantyczną strunę, szczególnie solowo w pięknym songu o bezinteresownej miłości ,,Kochać mnie nie musisz" z musicalu ,,If/Then", jednak szczególnie zachwycił mnie wykonaniem tytułowej piosenki z musicalu ,,Bulwar zachodzącego słońca", wybitnie oddając gorycz, złość i przejście z pogodzenia się z losem do buntu Joego. Z kolei bardziej energiczną i dynamiczną nutę pokazał w duetach, jak choćby ,,Ochrzcij mnie" z musicalu ,,Book of Mormon", gdzie wcielił się w idealistycznego i nieco naiwnego członka kościoła mormońskiego. Sama piosenka jest specyficzna i nieco kontrowersyjna, ponieważ chociaż teoretycznie artyści śpiewają o nawróceniu ukochanej przez bohatera, widz ma wrażenie, że słucha o inicjacji seksualnej.

Zachwyciła mnie Agnieszka. Wcześniej kojarzyłam ją z różnych wywiadów, wiedziałam, w jakich rolach występuje, natomiast mam wrażenie, że jest ona bardzo niedoceniona przez polską publiczność i że nie mówi się o niej w kontekście ,,Rodziny Addamsów", ,,Opery za trzy grosze" czy ,,Rock of Ages", nie poluje się na nią w obsadzie. A szkoda, bo naprawdę rzadko bywam tak zachwycona całością czyjegoś występu - Agnieszka oczarowała mnie zarówno mocnym, silnym głosem, grą aktorską oraz ogromną charyzmą. Świetnie odegrała znudzoną kochankę w ,,Ust twych smak" z ,,Memphis", nieszczęśliwą zakochaną w swoim szefie pracownicę w ,,History of wrong guys" z ,,Kinky Boots", a najbardziej rozkochała mnie w sobie piosenką ,,I'm in here" z musicalu ,,The color of purple", opowiadającym o życiu byłych czarnoskórych niewolników z Georgii. Tą jedną piosenką stworzyła postać silnej i niezłomnej, a zarazem wrażliwej kobiety, łącząc siłę z delikatnością w głosie, który stał się jednym z moich ulubionych na polskiej scenie. Natomiast sama kompozycja i tekst również są ogromnie poruszające.

Jednak największe pole do popisu wykonawców dały duety - romantyczne i delikatne ,,A million dreams" (,,Król rozrywki") oraz ,,Hign enough" (,,Rock of Ages"), energiczne ,,Ochrzcij mnie", a także dwa bardzo komediowe numery. Pierwszy z nich to ,,Zakochać się w tobie" z musicalu ,,Pierwsza randka", opowiadająca o kryzysie w związku dwójki ludzi, którzy wzajemnie zarzucają sobie doprowadzanie drugiej połówki do ostateczności. Drugi ,,Większego świra mam" z musicalowej wersji ,,Rodziny Addamsów". Słyszałam wiele pozytywów o tym duecie, chociaż raczej w wykonaniu Anastazji Simińskiej i Maćka Pawlaka. Chętnie usłyszałabym ten numer kiedyś w ich wykonaniu, ale nie zmienia to faktu, że wersja Tylutki i Drozda jest równie wspaniała i zasługuje na uwagę. Artyści popisali się dużym talentem nie tylko wokalnym, ale i aktorskim. Agnieszka jako Wednesdey jest demoniczna, szalona, a jednocześnie zdystansowana i mroczna, swoimi wymaganiami i skłonnościami do tortur na wybranku bawi i przeraża, a jednocześnie widać, jak bardzo jest zakochana. Natomiast Lucas Karola Drozda rozczula nieporadnością, idealizmem i walką o Wednesdey, chociaż zachowanie dziewczyny trochę go przeraża (Lucas w tej piosence to będę kiedyś ja w związku). Mimo atmosfery czarnej komedii, piosenka zostawia widza z pełnym ciepłem w sercu i przekonaniem, że dla drugiej osoby można nawet umrzeć... i mieć z tego frajdę.

Po ironicznych, satyrycznych numerach koncert zakończył się romantyczną piosenką ,,Wedding song" z musicalu ,,Hadestown", zdobywcy zeszłorocznej nagrody Tony. Agnieszka i Karol stworzyli duet zakochanych, nieco jeszcze niepewnych, delikatnych i wrażliwych, a jednocześnie całości nie brakowało przebojowości.

Zdecydowanie polecam ten koncert, zwłaszcza, że nie jest najbardziej typowy, pozwala poznać zarówno nowe głosy, jak i musicale. Jest dostępny za darmo na YT do niedzieli, więc śpieszyć się i słuchać mi!



Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz