Jakiś czas temu pisałam o internetowym recitalu Natalii Piotrowskiej-Paciorek, podczas którego artystka wykonywała przeboje ze Złotej Ery Hollywood. Tym razem na jej kanale pojawił się recital w nieco innym stylu - MegaMusicale, czyli przeboje z największych hitów musicalowych. Megamusicale zostały scharakteryzowane przez Natalię jako wielkie, bardzo znane spektakle musicalowe z bogatą choreografią i kostiumami, balladowymi numerami, nastawione na wystawianie w wielu kraj, przez wiele lat, dlatego też z utworami, które mogą wykonywać różne rodzaje głosów. Podczas koncertu można było więc usłyszeć przeboje, które prawie każdy fan musicali zna, niektórzy je kochają, a inni nie mogą ich już słuchać... A jeśli ktoś je kocha, to zapewne słyszał już wiele wykonań i każdy wokalista decydujący się na dodanie swojej cegiełki, musi liczyć się z porównaniami i niedoskoczeniem do ,,ideału". Natalii jednak udało się znakomicie przedstawić te piosenki, wplatując w nie swoją wrażliwość artystyczną i temperament.
Jak w przypadku ,,Golden Age", nastawiałam się na numery skoczne i lekkie, a dostałam subtelne i eteryczne, tak słysząc zapowiedzi utworów z ,,Kotów", ,,Nędzników" i ,,Upiora w operze" spodziewałam się, że całość będzie jeszcze bardziej delikatna i balladowa. I tak po części było, bo praktycznie wszystkie wykonane przez Natalię piosenki były balladami, ale zarazem artystka zaskoczyła mnie tym, jaką siłę w nie włożyła, nie dostałam tylko melancholii i romantyzmu, a bunt, gniew i bardzo skrajne emocje, które zostały świetnie oddane. Tak było w otwierającym recital ,,Wyśniłam sen" z ,,Nędzników". Kocham tę piosenkę, słyszałam ją w różnych wykonaniach, z których większość była przepełniona bólem i rozpaczą (jak chociażby genialne wykonania Sylwii Banasik-Smulskiej i Agnieszki Przekupień), a w przypadku Natalii dostałam coś nieco innego. Nadal był ból i smutek, ale też pewien bunt i gniew Fantine, która chyba próbuje protestować przed losem, który ją spotyka i oburza się, że jej młodzieńcza miłość została podeptana. Nie spodziewałam się takiej interpretacji, ale nie mogę powiedzieć, że nie była świetna. Do ,,Nędzników" Natalia wróciła jeszcze później piosenką ,,Sama tak" (,,On my Own"), solówką Eponine, która wyszła chyba jeszcze lepiej, Natalia genialnie przechodziła z momentów nadziei i marzeń do rozpaczy i poczucia odrzucenia, a jednocześnie wszystko było bardzo naturalne i zaśpiewane czystym, cudownym technicznie i zarazem pełnym emocji głosem.
Nawet jeśli za każdym razem, gdy słyszę tę piosenkę, mam ochotę wołać: ,,Lasko, masz Montparnasse'a, zostaw Mariusza".
Myślę, że główną cechą tego recitalu jest właśnie świetne naturalności i emocjonalności z doskonałą techniką i świadomością swojego głosu przez Natalię. Przy każdej piosence namacalnie czułam emocje, jakie targają bohaterkami musicali, wszystko było dla mnie żywe, a jednocześnie każdy dźwięk był wyśpiewany dobrze technicznie i wydaje mi się, że Natalia po prostu miała pomysł, jak chce to zaśpiewać. Jak już wspominałam, jej głos jest jednym z moich ulubionych i przekonuje mnie zarówno w mocnych piosenkach, jak i tych delikatnych... chociaż trzeba przyznać, że te drugie dominowały, więc jeśli ktoś nie przepada za balladami, może być recitalem nieco znudzony. Podobnie jednak jak w przypadku Golden Age każda piosenka stanowiła odrębną historię i nie odczuwałam tu wtórności.
Bardzo podobało mi się ,,Memory" z musicalu ,,Koty", gdzie Natalia włożyła wiele emocji bez jednoczesnego przedramatyzowania, chociaż jeśli mogę mieć uwagi, to nie przekonało mnie tłumaczenie, zdecydowanie wolę to z wersji Zdzisławy Sośnickiej. Jednak jeśli chodzi o musicale Webbera, to paterdą było ,,Szkoda, że cię nie ma" z ,,Upiora w operze". Chyba żaden inny musical nie jest tak bardzo kojarzony z klasycznym śpiewem i o ile mam wrażenie, że ,,Koty" czy ,,Nędzników" klasycznie śpiewać można, ale nie trzeba, to wydaje mi się, że w ,,Upiorze" jest to bardzo podkreślane i dlatego byłam bardzo ciekawa, jak poradzi sobie z tą piosenką Natalia, która jak wiadomo klasycznego głosu nie ma. A poradziła sobie cudownie. To nadal było bardzo ,,jej", nadal nie brzmiało jak aria operowej divy, którą teoretycznie jest Christine (w tym wypadku to komplement), ale słuchając, jak Natalia jest w stanie wysoko wyśpiewać partię Christine byłam w szoku. Była to chyba najdelikatniejsza piosenka z całego recitalu i chociaż nie każdy lubi takie klimaty, to myślę, że warto to docenić, biorąc pod uwagę, że Natalia Piotrowska-Paciorek zazwyczaj jest kojarzona z głośniejszymi i mocniejszymi dźwiękami, a nie songami niewinnej, słodkiej panienki.
Mogłabym powiedzieć, że piosenka z ,,Upiora" była najlepszą w wykonaniu Natalii, ale to nie byłaby do końca prawda, ponieważ w moim sercu o to miejsce ostro walczą też ,,Za ciebie swoje życie dam" z ,,Miss Saigon" oraz ,,Defiying Gravity" z ,,Wicked", które było jedyną piosenką śpiewaną po angielsku i jedyną nieballadową. Pierwszą kojarzyłam wcześniej głównie w wykonaniu Kasi Łaski, pierwszej polskiej artystki musicalowej wcielającej się w rolę Kim, i to wykonanie naprawdę bardzo lubię i zawsze mnie porusza. Natalia jednak zwaliła mnie z nóg tym, jak zaśpiewała tę piosenkę, podobnie jak w ,,Wyśniłam sen" świetnie lawirując między radosnymi wspomnieniami miłości, która dała jej ukochanego synka, a gniewem i desperacją matki gotowej na wszystko, by ocalić swoje dziecko. Kiedy śpiewała, że jest gotowa oddać za nie życie, całkowicie jej wierzyłam.
Jeśli zaś chodzi o ,,Wicked", to nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa, czy Natalia wykona coś z tego musicalu, ponieważ wiem, że go uwielbia, a jednocześnie nigdy nie słyszałam jej w żadnej piosence z niego i z tego co wiem, nie śpiewa ich na koncertach (mogę się mylić). I nie zawiodłam się. ,,Defiying gravity" było nieco inne niż pozostałe piosenki zaprezentowane w recitalu, bardziej energiczne i przebojowe, ale też mające w sobie pewną subtelność, która jest chyba znakiem rozpoznawczym recitali Natali, i która była dla mnie dużym plusem, ponieważ pokazała, że Elphaba to nie tylko groźna czarownica z Zachodu, ale też uczuciowa kobieta, która w momencie wykonywania tej piosenki odkrywa swoją drogę i jest dumna z siebie.
Ostatecznie recital zostawił mnie z pięknymi odczuciami estetycznymi i cieszę się, że mogłam podczas niego wysłuchać piosenek, które znajdują się w mojej czołówce, a nigdy nie kojarzyły mi się z Natalią (choć zabrakło mi ,,Jak mam go pokochać" z ,,Jesus Christ Superstar", ponieważ jedyna wersja Natalii dostępna na YouTubie nie jest w najlepszej jakości), zachwycić się śpiewem i poczuć emocje bohaterek znanych musicali. Polecam wszystkim, a sama czekam na więcej, chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jednak nic nie zastąpi muzyki na żywo. Sama nie byłam na zbyt wielu koncertach musicalowych, ale za każdym razem było to dla mnie coś wyjątkowego, natomiast w domu niby ma się dostępność do tego, można sobie pić kawę, zatrzymywać, ale jednocześnie słuchanie musicali przy układaniu prania, z myślą, że w każdej chwili ktoś cię może zawołać, trochę odbiera tej magii, którą ma teatr. Dlatego już odliczam dni, gdy wrócę do teatru na żywo za sprawą musicalu ,,Chicago".
Ps. Dajcie znać, czy podobają się Wam takie pseudo-recenzje, bo profesjonalne recenzowanie to nie jest, i czy chcielibyście przeczytać więcej, jeśli Natalia lub ktoś inny urządzi taki internetowy koncert.
![](https://img.wattpad.com/cover/219072515-288-k1126.jpg)
CZYTASZ
Shitpost musicalowy
אקראיPo prostu shitpost o różnych musicalach, piosenkach, spektaklach. Więcej informacji w pierwszej notce. Okładka autorstwa @VaeVia z @WNTGOfficial, dziękuję jej bardzo :)