Lepper. Będziemy wisieć albo siedzieć - recenzja

24 2 0
                                    


Teatr imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie w pierwszej kolejności kojarzy mi się ze spektaklami nieco politycznym, zaangażowanymi społecznie, nawiązującymi do obecnych wydarzeń w kraju. Tak było z klasycznym ,,Cudem mniemanym", tak było z moim ukochanym ,,1989", teraz przyszedł czas na ,,Lepper. Będziemy wisieć albo siedzieć". Byłam ogromnie ciekawa tego tytułu, chociaż działalności Andrzeja Leppera nie pamiętam, bo byłam wtedy dzieckiem.

Spektakl nie jest typową biografią czy nawet opowieścią o polityku Samoobrony. Nie ma konkretnego aktora odtwarzającego Andrzeja Leppera - wszyscy aktorzy dzielą się jego tekstami. Jest więc to mocno symboliczna i umowna opowieść o grupie polityków próbujących dorwać się do władzy i jednocześnie komentujących samych siebie.

Ciężko mówić o tym spektaklu, ponieważ składa się on właśnie głównie z refleksji i uwag na tematy społeczne, na które każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciężko mówić o tym spektaklu, ponieważ składa się on właśnie głównie z refleksji i uwag na tematy społeczne, na które każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie. Ja mogę tylko powiedzieć, że oglądało mi się go zaskakująco dobrze, czułam aktualność wydarzeń, a zarazem nie byłam przytłoczona. O ile poprzedni polityczny spektakl Słowackiego, czyli ,,1989" był opowieścią o pozytywnym micie, o szukaniu dobra i nadziei, tak tutaj mamy gorzką historię, gdzie trudno znaleźć tę stronę, za którą chce się podążać. Nawet szczytne idee mogą nie zostać udźwignięte przez realizatorów bądź po prostu być wynikiem manipulacji. Twórcy poruszają temat dochodzenia do głosu polskiej historii ludowej, ale z zastrzeżeniem, że może stać się to nową chłopomanią. Ukazują, jak buntownicy zmieniają się w polityków w garniturach. Nie wybielają żadnej ze stron, ukazują wady każdej, gdy tylko można. I mimo że spektakle Słowackiego zazwyczaj bardziej skręcają w lewą stronę, pojawia się ironiczny monolog, że czemu potomkowie niewolników z Ameryki dostali przeprosiny, a chłopów pańszczyźnianych nie.

Sama osoba Andrzeja Leppera także nie jest wyidealizowana. Mamy poruszony motyw seksafery i nie dostajemy odpowiedzi, czy mamy wierzyć w oskarżenia. Zresztą cała opowieść skonstruowana jest tak, by nigdy nie powiedzieć wyraźnie, co tu było szczere, a co zaplanowane dla uciechy gawiedzi.

 Zresztą cała opowieść skonstruowana jest tak, by nigdy nie powiedzieć wyraźnie, co tu było szczere, a co zaplanowane dla uciechy gawiedzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taka konwencja sprawia, że trudno tu szerzej mówić o kreacjach aktorskich, bo wszyscy tworzą po prostu zespół, spójny organizm. I trzeba przyznać, że są ze sobą spójni i zżyci, wszystkie kończone za siebie zdania, dialogi oraz układy taneczne czy inny ruch sceniczny są dopracowane i nie ma poczucia, że ktoś odstaje. Naprawdę brawo dla reżysera Marcina Libera oraz aktorów - Magdaleny Osińskiej, Marty Waldery, Adama Wietrzyńskiego, Daniela Malchara, Dominika Stroki, Marcina Kalisza, Rafała Dziwisza oraz Wojciecha Dolatowskieg. Każdy z nich jest dobry i zasługuje na uznanie, ale muszę wyróżnić trzy osoby.

Magdalena Osińska podobnie jak w ,,1989" znów daje się poznać jako silna osobowość sceniczna. Pokazuje upór, determinację, ale też wrażliwość i ból. Scena, gdy opowiada o seksaferze, jest pełna cierpienia i uczuć. Miała też trochę okazji, by zademonstrować swój silny, czysty głos. Adam Wietrzyński zachwycił mnie jako Leszek w ,,Znachorze" i tutaj również pokazuje dużo charyzmy, przebojowość, bunt oraz umiejętność dyrygowania tłumem. Z kolei Wojciech Dolatowski wprowadza sporo życia i kolorytu, chwilami humoru, gra w bardzo specyficzny, ale urzekający sposób, a jego charakerystyczna uroda bardzo tu pasuje.

 Z kolei Wojciech Dolatowski wprowadza sporo życia i kolorytu, chwilami humoru, gra w bardzo specyficzny, ale urzekający sposób, a jego charakerystyczna uroda bardzo tu pasuje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeszcze parę słów o realizacji. Scenografia składa się z czerwono-białych ścian symbolizujących Polskę, mapy zasypanej żytem, od czasu do czasu pojawiają się też ,,ambony" wyborcze, więc też jest charakterystycznie i specyficznie, ale na swój sposób urzekająco. Mnie całkowicie podbiły światła, które wprowadzały klimat i budowały nastrój. Za to ogromna świnia budziła dyskomfort... Stroje też są w tonach biało-czerwonych, głównie stylizowane na ubrania polityków, ale mamy też kostumy błaznów.

Teatr Słowackiego lubi sięgać do elementów muzycznych i tu nie było inaczej. Komentarz do sytuacji stanowią piosenki zespołu Nagrobki, wykonywane na żywo, więc zespół pełni tu rolę takiego chóru greckiego. Nie przepadam za rapem, ale ta muzyka mi się spodobała, a przede wszystkim budowała atmosferę, dopowiadała pewne rzeczy i zmuszała do myślenia o powiązaniach ze sztuką. Szczególnie tytułowa piosenka przypadła mi do gustu i czasem ją zapętlam. Jak wspomniałam, na uwagę zasługuje też choreografia duetu Hashimotowiksa, która jest bardzo spójna, dopracowana i pokazuje koordynację zespołu, a zarazem nie jest na tyle widowiskowa, by odwrócić uwagę od innych szczegółów.

 Jak wspomniałam, na uwagę zasługuje też choreografia duetu Hashimotowiksa, która jest bardzo spójna, dopracowana i pokazuje koordynację zespołu, a zarazem nie jest na tyle widowiskowa, by odwrócić uwagę od innych szczegółów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trudno mi było pisać o tym spektaklu, bo jest to całkowicie inna, oryginalna odnoga teatru. I pewnie nie mogłabym oglądać takich produkcji w kółko, jednak preferuję mieć fabułę ;) Ale ,,Lepper" był bardzo dobrze spędzonym czasem, który zmusił mnie trochę do wysilenia szarych komórek.

 I pewnie nie mogłabym oglądać takich produkcji w kółko, jednak preferuję mieć fabułę ;) Ale ,,Lepper" był bardzo dobrze spędzonym czasem, który zmusił mnie trochę do wysilenia szarych komórek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Ocena: 7/10

Ulubiony aktor: Wojciech Dolatowski

Ulubiony głos: Magdalena Osińska

Ulubiona piosenka: ,,Będziemy wisieć albo siedzieć"

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz