Śluby panieńskie w Teatrze STU - recenzja

37 1 4
                                    


Można powiedzieć, że zakończyłam już mój sezon teatralny, co prawda w lipcu idę na Krakowskie Miniatury Teatralne, ale uznałam, że zaliczę to już do nowego sezonu. Za jakiś czas pojawi się podsumowanie, tymczasem zapraszam na recenzję ostatniego przedstawienia, jakie widziałam, czyli ,,Ślubów panieńskich" w teatrze STU. Było to wspaniałe zakończenie sezonu, ponieważ to jedna z moich ulubionych sztuk i marzyłam, by zobaczyć ją na żywo.

,,Śluby panieńskie" to klasyczny romantyczny dramat Aleksandra Fredry. Akcja toczy się w małym dworku na wsi, gdzie przybywa panicz z miasta Gustaw, którego stryj chce zeswatać z jedną z mieszkających tam panien, Anielą. Gustaw jest jednak typowym złotym młodzieńcem, który myśli tylko o zabawach i jak wymknąć się z domu. Zupełnie inny jest Albin, sąsiad domostwa, który od dawna wzdycha nieszczęśliwie do Klary, przyjaciółki Anieli. Wkrótce okazuje się, że dziewczęta złożyły śluby wiecznego panieństwa.

,,Śluby panieńskie" to coś, co dzisiaj nazwalibyśmy komedią romantyczną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

,,Śluby panieńskie" to coś, co dzisiaj nazwalibyśmy komedią romantyczną. W przeciwieństwie do dzieł, które najczęściej kojarzymy z romantyzmem, jak dzieła Mickiewicza czy ,,Cierpienia młodego Wertera", tutaj miłość nie jest ukazana jako nieszczęśliwe, tragiczne uczucie prowadzące do zguby, taka postawa jest wręcz wyśmiana. Mamy tu wiele gagów, zabaw słownych i komediowych intryg, przez które cała sala chwilami ryczała ze śmiechu. Nie znaczy to jednak, że nie ma tu romantyzmu i uczuciowości, bo jest tego dużo. ,,Śluby panieńskie" pokazują nam miłość, która ma dawać radość i motywować do działania, o którą warto walczyć do końca i wierzyć w szczęśliwe zakończenie. W dzisiejszych czasach, gdy na każdym kroku słyszymy o dramach uczuciowych, rozstaniach, dobrze jest dać sobie wejść w świat, gdzie mimo całego humoru, dostajemy przesłanie, że prawdziwa, jedyna miłość istnieje, że osoby, które szczerze się kochają, w końcu będą razem.

Niektórzy zarzucają temu dramatowi, że jest seksistowski, że wyśmiewa chęć odcięcia się kobiet od ról żon i matek i przedstawia ich pragnienie samotnego życia jako coś naiwnego i dziwnego, jednak moim zdaniem jest to bezpodstawne. Owszem, śluby panieńskie Klary i Anieli zostają wydrwione jako nieprzystające do rzeczywistości, ale w końcu to młode dziewczyny i ta inscenizacja bardzo wyraźnie pokazuje taką młodzieńczą naiwność i wyobraźnię. Niektórych może oburzać teza Gustawa, że aby zdobyć ukochaną trzeba wzbudzić jej zazdrość i przestać nadskakiwać, ale pamiętajmy, że on sam zwraca uwagę na Anielę, dopiero gdy wyda mu się niedostępna. Tak naprawdę każda z głównych postaci musi dojrzeć i przejść przemianę - lekkomyślny Gustaw nauczyć się odpowiedzialności i troski o drugą osobę, nieco ciapowaty Albin odkryć w sobie stanowczość i użyć ją do walki o miłość, łagodna i nieśmiała Aniela uświadomić sobie, że ma prawo do własnego zdania i niepodążania za przykładem koleżanki, a buńczuczna i uparta Klara, że łagodność i wrażliwość nie są niczym złym. Przede wszystkim: spektakl nie pokazuje małżeństwa jako obowiązku, w którym kobieta ma się poświęcać i dbać o mężczyznę, a jako coś, co powinno być wynikiem miłości i wymagać pracy od obu stron. Warto też zauważyć, że chociaż Fredro opisuje to subtelnie, to decyzja Klary okazuje się mieć dość dramatyczny wydźwięk, nie jest samodzielnym wyborem, ale wynikiem tego, że małżeństwo jej własnych rodziców nie było zbyt szczęśliwe, a jej ojciec okazał się mieć przedmiotowe podejście do kobiet i zawiódł nadzieje córki.

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz