40. A może nie pójdziemy jutro ?

126 9 0
                                    


20.30

Właśnie skończyłam z Corbynem oglądać już chyba z 4 film. Oczywiście musiał co chwile zatrzymywać i komentować każdy film tak jak zawsze.

Dostałam sms od mamy że będą zaraz więc zeszłam z chłopakiem na dół i nalałam nam soku.

- Boisz się ?- zapytał i złapał mnie za rękę

- Nie, czemu pytasz ?

- Bo trzęsą ci się ręce .- powiedział i podniósł jedna brew a ja spojrzałam na moje dłonie, które faktycznie się trzęsły

- No może trochę .- powiedziałam i zrobiłam głęboki wdech 

- Spokojnie, będzie dobrze .- powiedział chłopak i usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają

-Córciu jesteśmy.- usłyszałam głos mamy a ja wzięłam Corbyna za rękę i poszłam z nim do salonu

Gdy rodzice weszli do salonu, spojrzeli na nas pytająco a babcia jakby nigdy nic przywitała się z chłopakiem

- O hej Corbyn, jesteście może głodni ? Zrobić wam coś ?- zapytała i już chciała iść do kuchni

- Nie babciu nie trzeba .- powiedziałam a ona się uśmiechnęła i poszła do swojego pokoju

Spojrzałam na rodziców a mama podeszła do nas jako pierwsza i przytuliła mnie na powitanie

- Mamo, tato to jest Corbyn mój.... chłopak .- powiedziałam a mama się uśmiechnęłam miło do Blondyna i przywitała się z nim. Po chwili tata też do niego podszedł i o dziwo chyba od razu go polubili. 

Wow jestem w szoku.

Usiedliśmy wszyscy na kanapie w salonie i rodzice zaczęli prowadzić swobodną konwersacje z chłopakiem. Dopiero po 5 minutach postanowiłam się odezwać

- Czemu przyjechaliście ?- zapytałam a rodzice spojrzeli na mnie

- Babcia ci nie mówiła ?- zapytała mama a babcia akurat zeszła na dół i usiadła w swoim fotelu

- Niee... a o czym miała mi mówić ?- zapytałam a babcia tylko westchnęła 

- Od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy nie udać się do domu seniora, a później ty się wprowadziłaś i zapomniałam o tym. Ale ostatnio znów mam problemy z kolanami i potrzebuje stałej opieki medycznej, a w takim domu opieki będzie mi na prawdę dobrze... będę mieć swoich rówieśników. Dziś już załatwiłam wszystko z twoimi rodzicami i od jutra mogę się tam już wprowadzać.- powiedziała babcia a ja już miałam szklanki w oczach i chciałam płakać

Przepraszam bardzo co ? Czy ja jestem w jakimś pieprzonym koszmarze czy może moi rodzice prowadzą ukrytą kamerę...

- Czyli... musze wrócić do Nowego Yourku ?- zapytałam drżącym głosem a po moim policzku spłynęła łza. Spojrzałam na Corbyna a on sam miał w oczach szklanki i patrzył raz na mnie a raz na moich rodziców. 

Mama po chwili zaczęła się śmiać a ja starłam łzę z policzka. 

- Czemu się śmiejesz ?- zapytałam zdziwiona jej zachowaniem 

- Jeśli chcesz możesz zostać tutaj, ten dom i tak jest już przepisany na ciebie więc jeśli chcesz zostać to nie ma problemu.- powiedziała mama 

Gdy tylko mama skończyła mówić odetchnęłam z ulgą.

- A jak skończysz liceum możesz sprzedać albo zostawić sobie ten dom.- powiedział tata

Tak bardzo się cieszyłam że nie muszę wracać do starego miejsca zamieszkania. Tak się cieszyłam że wstałam i przytuliłam obojga moich rodziców.

Oni chyba sami byli w szoku. Po dłuższym uścisku wróciłam do Corbyna i wtuliłam się w niego. 

Jednak życie nie jest taki złe jak przypuszczałam wcześniej. Patrzyłam na moich rodziców, którzy byli uśmiechnięci i siedzieliśmy razem ze mną, babcią i moim ukochanym. Każdy miał dobry humor i nie było poruszanych tematów typu "jak ci idzie nauka ?" lub "no dziś w firmie...". 

Pierwszy raz w życiu widzę idealny obraz rodziny... ale wiem że nie potrwa on długo i zaraz wszystko wróci do szarej rzeczywistości.

- Dobrze miło się siedzi i tak rozmawia ale muszę się spakować a sama nie dam rady, pomożesz mi ?- zapytała się babcia i skierowała pytanie do mojej mamy.

- Jasne mamo.- powiedziała moja mama i poszła razem z babcią na górę 

- Do kiedy zostajecie ?- zapytałam i spojrzałam na tatę

- Jutro o 15 jedziemy zawieść babcie do domu seniora a o 19 mamy lot do Nowego Yorku.- powiedział tata 

- A ten dom na prawdę przepisaliście na mnie ?- zapytałam 

- Rzecz biorąc to twój dziadek zanim zmarł podjął taką decyzje by ten dom przepisać na ciebie. Byłaś jego ulubioną wnuczką a twoja mama córeczką tatusia. Dziś załatwiliśmy z babcią u notariusza wszystko i mama ma w torebce papiery. Wystarczy że podpiszesz w kilku miejscach i dom będzie oficjalnie twój... ale pewnie byś chciała go wyremontować co ?- zapytał tata i rozejrzał się dookoła

- Na razie nie... niech zostanie tak jak jest.- powiedziałam a Corbyn złapał mnie za rękę

- Dobra to wy sobie siedźcie a ja jadę jeszcze po kilka rzeczy do sklepu.- powiedział i uśmiechnął się do nas po czym wyszedł z pomieszczenia

- Czyli od jutra masz wolną chatę.- powiedział Besson jak tylko wyszedł mój tata 

- Tak, ale nie będzie tu żadnych imprez koleżko... -powiedziałam i spojrzałam na niego śmiejąc się

- Nie o to mi chodziło...- powiedział i wywrócił oczami

- A o co ?- wstałam i ustałam na przeciw niego 

-  No wiesz... będziemy mogli być sami...- powiedział i ustał naprzeciwko mnie a ja podniosłam głowę by patrzeć chłopakowi w oczy.

- Przecież prawie zawsze jesteśmy sami .- powiedziałam i się zaśmiałam

Corbyn wziął mnie na ręce a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. 

- Olivia..

- Tak ?- spojrzałam w jego oczy a on się do mnie uśmiechnął

- Kocham cię... 

- Ja ciebie też.- powiedziałam i pocałowałam go w usta

- Musze już iść, bo jutro trzeba do szkoły.- powiedział i odstawił mnie na ziemie 

- A może nie pójdziemy jutro ?- zapytałam z cichą nadzieją że się zgodzi 

- Za długo nas już nie było trzeba nadrobić zaległości kochanie.- powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło

- No dobrze.- powiedziałam i odprowadziłam chłopaka do drzwi 

- Przyjedziesz po mnie jutro ?- zapytałam trzymając chłopaka za rękę

- Oczywiście, nie pozwolę by moja księżniczka szła na pieszo.- powiedział i pocałował mnie w usta

- Dobranoc Corbyn 

- Dobranoc Olivia.- powiedział chłopak, ostatni raz mnie pocałował i wyszedł z domu. 


............



Please don't cry, babe - Corbyn BessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz