Rozdział 8

424 25 2
                                    

Wieczorem, gdy moje oczy były już zbyt zmęczone od obserwowania, przeglądania i czytania wszystkich aktów oraz artykułów opisujących akcje i działania SpiderMana, postanowiłam uzupełnić mój organizm krwią. Już zbyt długo jej nie piłam i odczuwam tego skutki, których chce jak najszybciej się pozbyć. Zawsze po wypiciu krwi moje moce działają o wiele lepiej i co ważniejsze mam o wiele więcej energii, a to w mojej obecnej sytuacji na pewno bardzo mi się przyda.

Pewnie dla wielu ludzi picie krwi mogłoby wydawać się obrzydliwe, ale tak szczerze dla mnie smakuje to jak zwykły sok. Kompletnie zero różnicy. Może też jestem po prostu przyzwyczajona, bo pije ją od dziecka i jest mi potrzebna do życia w równym stopniu, co tlen.

Zbiegłam szybko do piwnicy, w której znajduję się moja prywatna lodówka. Otworzyłam ją i to, co tam zobaczyłam, a raczej, czego nie zobaczyłam załamało mnie jeszcze bardziej. Lodówka była kompletna pustka.

No tak... Przecież w dzień, w którym dostałam misje byłam w drodze do szpitala by uzupełnić zaspy. Niestety po telefonie o spotkaniu, kompletnie o tym zapomniałam i nie zrobiłam tego do tej pory.

Cudownie. Po prostu cudownie.

Mimo wszystko dobrze, że nie mam teraz jakiejś sytuacji kryzysowej i mam na tyle siły, że mogę spokojnie iść do szpitala, by uzupełnić w końcu zapasy.

- Mamo muszę na chwilę wyjść. - Weszłam do pokoju kobiety, która leżała w swoim łóżku czytając jakąś książkę.

- Stało się coś? - Spojrzała na mnie zmartwiona jakby obawiając się, że to kolejna misja.

- Tak. - Zaśmiałam się cicho poprawiając jej poduszkę. - Zapomniałam o mojej prawdziwej naturze i nie mam już krwi w lodówce.

- Nicole... - Popatrzyła na mnie z wyrzutem, lecz widać było po niej, że odetchnęła z ulgą. - Miałaś o tym pamiętać. Co byśmy zrobiły gdyby coś ci się stało i nie miałabym czego ci podać? A może nawet doprowadzałbyś się do stanu, w którym nie możesz dalej funkcjonować i...

- Mamo nic mi nie jest. Spokojnie. - Przerwałam jej patrząc na nią z lekkim uśmiechem. - Następnym razem będę pamiętać. Staraj się nie przemęczać i najlepiej idź już spać. Za niedługo wrócę. - Pocałowałam jej policzek, po czym opuściłam pomieszczenie.

 - Pocałowałam jej policzek, po czym opuściłam pomieszczenie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W szpitalu uwinęłam się dość szybko. Udało mi się to prawdopodobnie tylko dzięki dobrym znajomością. W szpitalu pracuję Matt, osoba, która współpracuje z akademią. Dzięki niemu nie musze się ani zakradać ani uciekać. Wystarczy dać wcześniej sygnał Mattowi, a on przynosi mi cały plecami wypełniony torebkami krwi w umówione miejsce. Bycie członkiem akademii ma naprawdę wiele zalet.

Do domu wracałam bocznymi uliczkami miasta nie chcąc pakować się w jakiejś większe ulice. Może nie spodziewałam się tam tłumów zwłaszcza, że jest już naprawdę bardzo późno, ale wolałam uniknąć ludzi jak najbardziej się tylko da. Wole przez przypadek nie wpaść na kogoś i nie rozsypać całej zawartości mojego plecaka.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz