Rozdział 64

167 12 0
                                    

Wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko.
Shane wbił sztylet w brzuch dziewczyny. Alex zaczął krzyczeć upadając na ziemię. Ja stałam jak sparaliżowana. Całe wsparcie mojego ojca uciekło i zanim ktokolwiek z nas zdążył zareagować Shane i mój ojciec również opuścili pomieszczenie.

Widziałam jak Aria zachwiała się na nogach i powoli zaczęła lecieć w stronę ziemi i dopiero wtedy ocknęłam się z tego stanu zawieszenia. Od razu pobiegłam do niej łapiąc ją by nie uderzyła głową w posadzkę. Nie chciałam by sobie coś uszkodził jeszcze bardziej.

- Aria... - Wyszeptałam przerażona.

- To nic takiego Morgan.

- Tak masz rację. To nic takiego. - Powtórzyłam po niej próbując się uśmiechać. - Po prostu wytrzymaj... Zaraz ci pomożemy. No, na co czekacie? - Podniosłam głowę na Petera i Starka, którzy posłali sobie wymowne spojrzenie. - Zadzwońcie po pogotowie.

- Nicole... - Zaczął spokojnie Tony. - To nic nie da.

- Nie, nie... - Pokręciłam przecząco głową. - Nie słuchaj ich Aria.

Wysunęłam ręce spod dziewczyny by było jej wygodniej. Od razu zauważyłam, że są całe z jej krwi. Patrzyłam spanikowana to na nią to na moje dłonie. Słyszałam jak jej serce zwalnia a ona coraz słabiej oddycha. Obok nas od razu pojawił się Alex ze łzami w oczach.

- Aria siostrzyczko... - Wyszeptał odgarniając jej włosy z czoła. - Nawet nie waż się nas zostawiać, rozumiesz?

- Pomścijcie mnie i nie dajcie się zabić.

- Przestań. - Przerwałam jej. - Potrzebujemy cię.

- Nie oszukuj się Morgan. - Wychrypiała ciężko. - Dla mnie jest już za późno, ale nie boje się śmierci i nie boje się o was. Poradzić sobie. - Wychrypiała cicho. - Kocham was. - Dodał, po czym zamknęła swoje oczy.

- Nie... - Wyszeptałam cicho nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje.

Słyszałam jak jej serce przestało bić, choć nie chciałam tego do siebie dopuścić. To nie może być Aria... Ze wszystkich ludzi na świcie to nie może być ona.

Alex głośno zapłakał biorąc siostrę w objęcia i płacząc w jej włosy. Ja usiadłam na ziemi patrząc załamana na swoje dłonie brudne od krwi dziewczyny.

Błagam niech mnie ktoś obudzi z tego koszmaru.

- Nie żyje... - Po jakimś czasie Alex podniósł na mnie załamany wzrok a ja nie wiedząc, co zrobić po prostu go przytuliłam.

 - Po jakimś czasie Alex podniósł na mnie załamany wzrok a ja nie wiedząc, co zrobić po prostu go przytuliłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale nie mogliśmy zostać tu do końca życia. Nikt z nas nie chciała się ruszyć. Nawet Stark nie odezwał się ani słowem tylko chodził po posiadłość. Peter usiadł na podłodze pod ścianą przyglądając się naszej trójce współczującym wzrokiem.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz