Rozdział 37

398 25 3
                                    

Pov Peter

Tydzień temu przestałem chodzić do szkoły. Głównym tego powodem było zniknięcie dziewczyny. Nie było jej w domu. Nie było jej w mieście. Nie było jej nigdzie. Próbowałem jej szukać, ale nie specjalnie mi to wychodziło. Byłem załamany jej zniknięciem, które było spowodowane tylko tym, że jestem głupi. Mogłem od razu powiedzieć jej, co myślę, ale byłem zbyt zaskoczony tym, co mi dziewczyna powiedziała. W przeciągu paru dni Nikki straciła praktycznie wszystko. Straciła matkę, swoje dotychczasowe życie, Ned zaczął się jej bać, MJ była na nią zła, a ja się całkowicie od niej odciąłem starając się jej z całych sił nienawidzić, a gdy już miałem okazję, choć trochę naprawiać to wszystko to zamiast powiedzieć od razu, co do niej czuje, stałem jak spanikowany idiota.

Teraz od tygodnia dziewczyny nie ma nigdzie... Jej telefon nie odpowiada. Razem z Nedem próbowałem go namierzyć, ale jak się szybko okazało zostawiła go w domu. Mam wrażenie, że Nicole zniknęła z powierzchni ziemi, a ja jestem całkowicie przerażony. Naprawdę się o nią boje. Jeszcze tydzień temu chciała popełnić samobójstwo. Nie mam pojęcia, co może jej przyjść do głowy i to mnie przeraża.

Pan Stark napisał mi, że mam zejść na dół pod mój budynek. Problem był tylko taki, że nie było mnie w domu. Poszedłem do sklepu na prośbę May. Mam wrażenie, że wysłała mnie tam tylko, dlatego żebym w końcu wyszedł z domu. Po tej wiadomości szybko zapłaciłem za zakupy i pobiegłem w stronę domu. Skoro sam Tony Stark piszę, że mam zejść na dół i tu przyjechał to muszę się pospieszyć. To na pewno coś ważnego skoro się tu fatygował.

Stanąłem jak wryty w ziemię w parku na przeciwko budynku, w którym mieszkam. To, co zauważyłem dość mocno mnie zaskoczyło. Przy sportowym aucie stał Stark a już po chwili wyszła z niego dziewczyna, za którą tak bardzo tęskniłem przez ten tydzień. Patrzyłem na nią zaskoczony. W końcu przez cały tydzień jej szukałem, a teraz stoi tu... Dosłownie paręnaście metrów ode mnie cała i zdrowa.

Nicole po chwili spojrzała w moją stronę od razu mnie zauważając. Patrzyliśmy tak na siebie przez jakiś czas. Dopiero po chwili ocknąłem się i ruszyłem szybko w ich stronę. Nie mogłem tak stać jak kołek i na nią tylko patrzeć, bo znowu zniknie.

Nicole ruszyła w moja stronę biegnąc naprawdę szybko nie zwracając uwagi na to, że są tu też inni ludzie, którzy to wszystko widzą. Dosłownie po sekundzie była na środku ulicy obok mnie i odepchnęła mnie z całych sił w przeciwną stronę, przez co upadłem na chodnik. Praktycznie w tym samym momencie usłyszałem dźwięk wystrzałów z broni i w tym samym czasie za zakrętu wyjechało auto, które potraciło dziewczynę. Brunetka przez siłę uderzenie odleciał na jakiś parę metrów i upadła na ziemie. Auto przejechało obok niej jakby zwalniając, po czym od razu przyspieszyło znikając stąd.

Wokół nastało wielkie zamieszanie. Spanikowane i zdziwione głosy dobiegały z każdej strony. Wszyscy ludzie wyciągali telefony. A ja ignorując to wszystko podniosłem się z ziemi biegnąc w stronę brunetki.

- Nicole! - Krzyknąłem podbiegając do dziewczyny. - Nikki... - Wyszeptałam przerażony.

Dziewczyna wyglądał jakby chciała coś powiedzieć jednak zamiast tego zaczęła krztusić się własną krwią. Widziałem krew wypływającą z jej brzucha po ranach postrzałowych.

- Hej... Spokojnie. - Mówiłem starając się brzmieć opanowanie, choć czułem jak moje ręce zaczynają się trząść z przerażenia. - Nic nie mów. Zaraz ci jakoś pomożemy tylko nie zamykaj oczu... - Dodałem, gdy zauważyłem, że jej wzrok zaczyna stawać się coraz bardziej zamglony.

- Nicole... Nicole! - Krzyknąłem, gdy dziewczyna straciła przytomności i zaczęła coraz słabiej oddychać. - Panie Stark... - Popatrzyłem w stronę mężczyzny, który stał tuż obok mnie.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz