Rozdział 23

378 28 2
                                    

Dziś bardzo ważny dzień. W końcu dzień balu to ważny dzień w życiu każdego ucznia... No może nie do końca w moim. Dla mnie jest to ważny dzień z zupełnie innego powodu. Dziś wybił ostatni dzwonek by odkryć tożsamość SpiderMana. Jeśli dzisiejszego wieczoru nie odkryje, kim on jest to już koniec. Wszystko przepadnie. Nie wiem, co wtedy zrobię, ale jeśli będę chciała zachować życie to prawdopodobnie będę musiała uciec z miasta bądź raczej z kraju.

Wciąż brakuje mi dowodów na jego prawdziwą tożsamość. Nie mam pomysłu na nikogo innego poza Justinem. Chłopak naprawdę pasuje mi do roli superbohatera. Mimo tego, że jest popularny jest miły i pomocny. Jeśli trzeba to staje w obronie słabszych. Poza tym jest wysportowany... Silny, zwinny... To cechy i umiejętności, które na pewno przydają się superbohaterowi. A przynajmniej tak zamierzam sobie powtarzać. Bo jeśli to nie jest Justin to nie mam najmniejszych szans na odkrycie, kim jest SpiderMan. Jedyną moją nadzieją byłoby chyba gdyby wpadł mi dziś prosto pod nogi. Wtedy mogłabym od razu zadzwonić do akademii i mieć to po prostu z głowy. W końcu raz na zawsze bym się od tego wszystkiego uwolniła.

Nie miałam ochoty w ogóle iść na ten bal, ale poza tym, że to jest to jedyna okazja na zakończenie misji to jeszcze dodatkowo jest to moja ostatnia okazja na to by spędzić czas z Nedem, MJ i Peterem. Dlatego też w końcu zaczęłam się zbierać. Prysznic, makijaż, fryzura, biżuteria, sukienka, buty. Wszystko to zajęło mi raptem godzien. Innym dziewczyną zajmuje to pewnie pół dnia. Ale dzięki moim wampirzym umiejętnością nie musiała na to marnować aż tyle czasu.

Gotowa zeszłam na dół, gdzie znajdowała się moja mama. Kobieta od razu, gdy tylko spojrzała w moją stronę, westchnęła z zachwytu. Zasłoniła usta ręką, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- Wyglądasz tak pięknie. - Powiedziała w końcu.

- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się w jej stronę, po czym złapałam ją za rękę.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dożyłam tego momentu. Teraz mogę umrzeć w spokoju.

- Mamo... - Oburzyłam się, na co ta tylko się zaśmiała.

- Już dobrze, dobrze... Ale naprawdę cieszę się, że cię widzę. Jesteś taka piękna Nicole. A ja jestem taka dumna, że jesteś moją córką. Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham. - Odpowiedziałam uśmiechając się.

- Więc jak dostaniesz się do szkoły? Nie powinnaś już wychodzić? – Zaczęła mrugając szybko by odganiając łzy.

- Kolega po mnie przyjedzie. - Wyjaśniłam od razu.

- Peter? - Zapytała z wyczuwalną radością w głosie.

- Nie Peter tylko Justin. - Przewróciłam oczami.

- Ale... – Zaczęła, jednak w tym samym czasie rozległ się dźwięk dzwonka.

- To on. - Mruknęłam i od razu ruszyłam w stronę drzwi.

Otwierając drzwi od razu zauważyłam chłopaka opierającego się nonszalancko o framugę drzwi. Stał tam tak ze swoim czarującym uśmiechem, jednak od razu, gdy mnie zauważył, zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu. Jego oczy zrobiły się większe i lekko rozszerzył usta.

- Wow... - To było pierwsze, co z siebie wykrztusił. - Wyglądasz... Wow

- Ty nawet znośnie. - Powiedziałam zmierzając go oceniającym wzrokiem, na co chłopak się tylko zaśmiał.

Jednak trzeba przyznać, że Justin w garniturze dobrze się prezentował, a nawet bardzo dobrze.

- Miało nie być pasujących ciuszków. - Zwróciłam uwagę wskazując na jego krawat w takim samym kolorze jak moja sukienka.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz