Rozdział 49

266 25 1
                                    

Czułam się tak jakbym tonęła w kółko i w kółko. Próbowałam się wynurzyć na powierzchnie jednak zamiast tego tonęłam jeszcze bardziej nie mogąc złapać oddechu. Już jakiś czas temu przestałam odczuwać jakikolwiek ból. Tak właściwe to nie czułam już zupełnie nic. Otaczała mnie zupełnie ciemność, a nicość pochłaniała mnie coraz bardziej... Czyli pewnie tak wygląda umieranie...

W pewnym momencie poczułam jednak mocne przyciąganie. Coś zaczęło mnie szybko ciągnąc ku górze, gdzie w końcu gwałtownie złapałam oddech.

Czując mocny ucisk i puszczenie w głowie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, gdzie praktycznie od razu zauważyłam Petera, który siedział na fotelu tuż obok mnie i trzymał moją dłoń. Na parapecie siedział Alex, a na moim fotelu w rogu pokoju siedziała jego siostra, która jako pierwsza zauważyła, że otworzyłam oczy. Dopiero po chwili chłopcy też zorientowali się, że się obudziłam.

- Hej... - Wyszeptał cicho chłopak od razu siadając obok mnie na krawędzi łóżka. - Tak się martwiłem.

- Jak się czujesz Morgan? - Zapytał Alex przyglądając mi się badawczo zanim w ogóle zdążyłam się odezwać.

- Dobrze. - Mruknęłam cicho, choć nie do końca było to zgodne z prawdą. - Zdążyłaś. - Odezwałam się z ulgą patrząc wdzięczna na Arie. - Dziękuję. Naprawdę dziękuję, gdyby nie ty...

- Nie zdążyłam. - Przerwała mi dziewczyna nie odrywając wściekłego wzroku od Petera.

- Co... - Mruknęłam cicho. - Więc jakim cudem ja w ogóle żyje? - Patrzyłam zdezorientowana na każdego po kolei. - Co tu się dzieję? Dlaczego nic nie mówicie? - Zapytałam, gdy nikt się nie odzywał a w pomieszczeniu nastała głucha cisza.

Każdy z nich zachowywał się zupełnie inaczej. Alex był wkurzony. Jego wściekłość emanowała po całym pomieszczeniu. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek widziałam go tak wściekłego jak w tym momencie. Aria za to była mieszanką różnych emocji. Jednocześnie znudzona, zmartwiona i wściekła. Peter był za to naprawdę przerażony. Jedyne, co łączyło całą trójkę to fakt, że w tym momencie każdy z nich unikał mojego spojrzenia.

- No pochwal się, co zrobiłeś. - Warknął zirytowany Alex posyłając równie wściekłe spojrzenie, co siostra Peterowi.

Co tu się dzieje? Dlaczego moje przeczucia są tak bardzo złe? Niech w końcu wyjaśnią mi, jakim cudem ja żyje. Musze wiedzieć, bo w tym momencie w mojej głowie jest tylko jedno wyjaśnienie tej sytuacji i bardzo nie chce by okazało się to prawdą.

- Peter? - Zapytałam cicho, gdy chłopak nie odzywał się od dłuższego czasu.

- Ja... - Zaczął w końcu. - Ja dałem ci moją krew. - Powiedział cicho.

- Co? - Wyszeptałam bardziej do siebie. - Nie. Nie. Nie... - Pokiwałam głowa przerażona.

To nie może być prawda. Błagam niech to będzie tylko zły sen. Ja nie mogę... Nie mogę pić ludzkiej krwi prosto z żyły.

- Traciliśmy cię. - Zaczął widocznie spanikowany. - Twoje serce przestawało bić. Byłaś praktycznie martwa. Aria nie zdążyłaby na czas. Już nie oddychałaś, a ja musiałem coś zrobić. Nie mogłem cię stracić Nikki. Nie mogłem.

- Ja... - Urwałam nie wiedząc, co powinnam powiedzieć.

Nie mogłam znaleźć odpowiednich słów, bo nic nie wydawało się właściwe w tym momencie.

Z jednej strony mogę zrozumieć chłopaka. Naprawę potrafię to zrobić, bo wiem, że gdyby role się odwróciły i to on byłby umierający, ja też chciałabym zrobić wszystko za wszelką cenę by żył i został ze mną.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz