Rozdział 62

178 14 0
                                    

Opracowaliśmy nasz plan działania, który miał na celu dopaść mojego ojca. Podejrzenia skierowane w stronę Shane przynoszą nam wiele korzyści. Fakt może ciężko nazwać to korzyściami skoro ten człowiek donosił na nas i tylko dzięki niemu mój ojciec tak wiele o wszystkim wie, ale jednak dzięki niemu możemy poznać też jego nową kryjówkę.

Alex wrócił do akademii z Aria zostawiając u mnie swój motor i kluczki. Rodzeństwo do południa miało obserwować Shane, a później mieli po mnie podjechać. Jeśliby im się poszczęściło to już razem mieliśmy udać się do mojego ojca, a jeśli nie to śledzilibyśmy mężczyznę, ale tym razem już we trójkę.

Chciałam uczestniczyć w tym od początku, ale oni uważali to za zły pomysł. I choć ciężko mi to było przyznać wiem, że mieli racje. Ciężko byłoby wytłumaczyć, co robię w akademii jeśliby nas ktoś przyłapał. A z resztą ja sama nie mam do akademii wstępu. Moje pojawienie się tam wiąże się z natychmiastową śmiercią. Aria i Alex to wciąż dzieci akademii. Mieszkają tam i pracują, więc Shane nie zwróci na nich większej uwagi.

Jedyne, co mnie martwiło to, że od godziny nie mam z nimi kontaktu a obiecali się meldować, co jakiś czas.

Chodziłam po mieszkaniu tam i z powrotem nie mogąc usiedzieć z nerwów w jednym miejscu. Przecież już dawno powinni tu być. Gdy tylko się tu pojawią, przysięgam, że ich uduszę.

W pewnym momencie rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Podeszłam do szafki, na której znajdował się mój telefon. Podniosłam go i od razu odblokował ekran. Moim oczom ukazała się wiadomość, przez którą moje serce zatrzymało się na moment.

"Szczury pojawiły się w moim domu. Jeśli nie pojawisz się w ciągu godziny dostaną trutkę."

Pod spodem pojawiło się zdjęcia, które przedstawiało związane rodzeństwo.

- Cholera. - Warknęłam pod nosem, gdy dostałam lokalizacje gdzie mam się pojawić.

Rzuciłam telefonem, po czym krzyknęłam głośno łapiąc się jednocześnie za głowę.

To nie może dziać się na prawdę. Jakim cudem ich złapał?

Wściekła zrzucała wszystko ze stolika.

Wiedziałam, że idzie nam za łatwo. Choć ciężko powiedzieć, że jest za łatwo po tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Jednak powinnam być bardziej uważna. Powinnam była przewidzieć, że to podstęp, a teraz nie mam czasu na obmyślenie nowego planu. Musze tam iść z nadzieją, że choć raz mi się poszczęści, a w najgorszym wypadku, jeśli ktoś na tym ucierpi to tylko i wyłącznie ja.

Pobiegłam na górę wchodząc od razu do pokoju, w którym znajdowały się schowki i rzeczy związane z misjami.

Otworzyłam jeden z sejfów wyciągając z niego broń. Zabrałam parę dodatkowych naboi, dwa sztylety i kajdanki. Te ostatnie mogą mi się przydać na Shana. Jego nie zabije od razu. Zostawię go sobie na sam koniec.

Ze wszystkimi rzeczami zbiegła na dół rozkładając to na kuchennym blacie. Wyciągnęłam mały czarny plecak z szafy, po czym ubrałam wyższe buty i do jednego z nich wysunęłam jeden z sztyletów. Zaczęłam przeglądać rzeczy, które tu zniosłam. Pistolet wsunęłam za pasek od spodni.

Gdy liczyłam ile naboi posiadam, w domu rozniósł się dźwięk pukania do drzwi. Już chwile później do środka wszedł Peter. Zdążyłam jedynie wrzucić naboje do plecaka. Pozostałe rzeczy zostały na widoku.

- Hej Nikki pomyślałem, że... - Zaczął jednak szybko urwał zdezorientowany widząc co robię. - Czekaj wychodzisz gdzieś?

- Peter przepraszam, ale teraz nie mam czasu. - Powiedziałam chwytając kluczki od motoru Alexa. – Zadzwonię później.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz