Rozdział 1

897 36 1
                                    

W życiu nie jest łatwo... Zwłaszcza w życiu nastoletniego półwampira. W ostatnim czasie zaczynała doskwiera mi okropna nuda. Ostatnią misję skończyłam jakieś trzy tygodnie temu i od tego czasu mój telefon milczy. Z jednej strony misje wykonywane dla akademii wiąże się z dużą presją... Bo jednak, gdy na szali leży twoje własne życie, nie jest tak kolorowo jakby się mogło wydawać. Ale mimo wszystko brakuje mi tego. Brakuje mi adrenaliny.

Moje ostatnie tygodnie stały się zbyt powtarzalne i monotonne. Od poniedziałku do piątku siedzę w domu z mamą starając się nią opiekować jak najlepiej potrafię. Raz na jakiś czas wpadam do akademii, żeby zrobić trening. Tak naprawdę mogłabym trenować gdziekolwiek, ale jednak kocham sale do ćwiczeń w tamtym miejscu i ich bogate wyposażenie. Weekendy za to, to czas wielkich i hucznych imprez gdzie tylko się da. Jednak weekendy nie zmieniają się u mnie nigdy od paru dobrych lat. To jedyna stała rzecz w moim życiu. Wychodzę w piątek wieczorem i wracam późną nocą w niedzielę. Ta rutyna nie zmienia się nawet podczas trwania misji. Weekendy to rzecz święta, której nie kwestionuje nawet moja matka.

Alice Morgan najukochańsza i najcudowniejsze kobieta na całym świecie, a zarazem moja wyrozumiała i kochająca mama. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że jestem zupełnie inna niż ludzie w moim wieku. Chyba od samego początku pogodziła się z moją mroczną i dość specyficzną naturą. Nie musi się o mnie martwic, bo wie, że nic mi nie grozi i sama umiem się sobą zająć i obronić w razie konieczności. To inni tak naprawdę powinni się bać mnie, a nie na odwrót. Jestem, jaka jestem, ale kobieta całkowicie mi ufa i akceptuję to, kim jestem.

Dziś zdałam sobie sprawę z tego, że musze w końcu uzupełnić zapasy krwi, bo już dawno tego nie robiłam, a moja lodówka w piwnicy to nie magiczna studia, która zaczynie się sama napełniać. A szkoda to ułatwiłoby wiele.

Moje zapas powoli zaczynały się kończyć. Myślę, że i tak pociągnęłabym na nich jeszcze parę tygodni, ale wolę nie czekać, aż skończą się całkowite. Nie mogę dopuścić do sytuacji, w której zabraknie mi krwi, a mnie trafi nagła awaryjna sytuacja. Z resztą obiecałam też mamie, że będę o tym pamiętać, a nie chce jej niepotrzebnie martwić.

Zbiegłam na dół informując moją mamę, gdzie idę i wyszłam z domu wcześniej zgarniając telefon i słuchawki.

Mieszkamy w małym domu, który jak na naszą dwójkę jest naprawdę wystarczający. Na dole znajduję się kuchnia połączona z salonem, jest sypialnia mojej mamy i łazienka, która jest przystosowana do jej potrzeb oraz jest do jej wyłącznej dyspozycji. Na górze jest mój pokój i moja łazienka oraz jeden dodatkowy pokój, który głównie służy do przechowywania różnych rzeczy.

Tak naprawdę zmieniliśmy miejsce zamieszkania przez chorobę mamy. Wcześniej mieszkałyśmy w jednym z małych mieszkań w kamienicy, jednak problem był taki, że żeby do niego się dostać trzeba było pokonać dobre parę pięter. Niestety nie było tam windy, a moja mama była zbyt słaba by pokonywać tyle schodów.

Teraz mama jeździ na wózku, więc o mieszkaniu w tamtym miejscu nie było nawet mowy. Dzięki pieniądzom, jakie zyskałam dzięki mojej współpracę z Panem Lee bez problemu mogłam wynająć, a w późniejszym czasie kupić ten dom. Może nie był nie wiadomo jak ekskluzywny, ale miał wszystko, co było potrzebne, a przynajmniej wszystko, co było potrzebne mojej mamie było na tym samym piętrze. Dom był tak przystosowany by mogła tu samodzielnie i łatwo funkcjonować pod moją nieobecność.

Mogłam zahipnotyzować jakąś rodzinę, by wyprowadziła się ze swojego domu i nam go oddała. Potrafiłabym to zrobić. Ale za dużo z tym zachodu. Musiałabym zahipnotyzować zbyt wiele osób i wiem, co o tym wszystkim myślałaby moja mama. Na pewno nigdy nie zgodziłaby się na coś takiego. Dzięki akademii miałam pieniądze i mogłam pozwolić sobie na ten dom.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz