Rozdział 29

395 25 1
                                    

Ta noc była najgorszą w całym moim życiu. Ciężko było mi się zmusić do czegokolwiek, ale nie mogłam do końca życia siedzieć na ziemi trzymając w ramionach martwą matkę. Musiałam zorganizować wszystkie rzeczy związane z pogrzebem. Musiałam to zrobić jak najszybciej. Chciałam żeby to wszystko obeszło się bez zbędnych pytań, na które i tak nie będę mogła odpowiedzieć. Nie mogę sobie na to pozwolić.

Wszystko też udało się szybko przygotować. Na pewno o wiele łatwiej poszło, dzięki mojej możliwość hipnotyzowania innych. Gdyby nie to, to pewnie musiałabym czekać na to wszystko co najmniej parę dni.

Z samego rana do mojego domu przyjechali odpowiedni ludzie, którzy zabrali martwe ciało mojej matki. Spalili jej ciało, a prochy zostały złożone na cmentarzu tak właściwie dopiero chwilę temu.

Całą noc spędziłam siedząc na ziemi z głową matki na moich kolanach. Nie wiem... Nie miałam pojęcia, co powinnam teraz zrobić.

Klęczałam nad jej grobem sama... Zupełnie sama. Nie miałyśmy żadnych krewnych, którzy chcieliby ten ostatni raz się z nią pożegnać. Lekarze, sąsiedzi... Nikt nie widział o tym, co się wczoraj wydarzyło. Prędzej czy później i tak wszyscy dowiedzą się, że kobieta jest martwa, ale nie dziś. Dziś muszę opłakać moją matkę w spokoju. Dopiero jutro spróbuję zmierzyć się z resztą świata. Wymyślę jakąś smutną historyjek o tym jak to się stało i dlaczego. Wymyślę co zrobić dalej.

Dziś nie mam sił na nic. Mam wrażenie, że do tej pory wciąż do mnie nie dochodziło to, co się tak właściwe teraz dzieje. Po prostu klęczałam ze łzami w oczach nad jej grobem nie wiedząc co zrobić dalej. Jeśli wrócę do domu, będę tam zupełnie sama. Do te pory, gdy wracałam do domu, moja matka zawsze witała mnie z uśmiechem, a teraz...

- Morgan. - Usłyszałam czyjś głos za plecami.

Szybko starałam łzy z twarzy i dopiero po chwili odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Jakie było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że tuż za mną stoi rodzeństwo Gillies z ponurymi minami. Chłopak ubrany był w czarny garnitur, białą koszule i czarny krawat. Dziewczyna za to miała na sobie czarną sukienkę. Oboje patrzyli na mnie uważnie.

- Co wy tu robicie? - Warknęłam w ich stronę wstając jednocześnie z miejsca i przybierając podstawę obronną.

Nawet nie wiem, dlaczego tak reaguje. Wiem, jaka jest nasza przeszłość, ale oni wciąż są członkami akademii. W głowie tylko mam myśli, że oni wiedzieli o tym, co ma się wydarzyć. Wiedzieli o tym, co planuje Stephan.

- Możesz nie wierzyć, jeśli nie chcesz, ale przychodzimy tu, jako przyjaciele. - Odezwała się, jako pierwsza Aria.

- Masz racje... - Odparłam. - Nie wierzę.

- Nie chcesz to nie wierz, ale nie zgadzamy się z tym, co się stało. - Dziewczyna przewrócił oczami. - Nie zasłużyłaś na to ani ty ani tym bardziej twoja mama. Nicole nie wiedzieliśmy o tym. - Dodała domyślając się, co siedzi w mojej głowie.

- Poza tym może między nami różnie bywało, ale znamy się na tyle długo, że musieliśmy przyjść. - Wzruszył ramionami Alex. - Twoja mama, mimo że nie była fanką akademii, zawsze nas dobrze traktowała.

Patrzyłam na nich oniemiała próbując doszukać się w tym jakiegoś podstępu. Nie potrafię uwierzyć w ich szczere intencję. Po prostu nie wierzę. Oni są dziećmi akademii. Akademii, która zabiła mi matkę.

Jednak Alex ma rację, co do jednego. Moja matka zawsze dobrze traktowała jego i Arie. Nie jesteśmy tym typem przyjaciół, którzy odwiedzają się, co parę dni, ale zdarzyło się, że czasami mieli do mnie jakąś sprawę bądź byliśmy po misji i do mnie było bliżej. Mama nigdy nie traktowała ich z góry. Nie zakładała, że byli potworami tylko, dlatego że są członkami akademii. Była dla nich zawsze miła... Bo właśnie taka była moja mama.

- No proszę Nikki nie wie, co powiedzieć. - Uśmiechnął się złośliwe chłopak, na co siostra uderzyła go łokciem w bok. - Możesz być najbardziej denerwującą osobą na świecie, ale zawsze będziesz moją denerwującą osobą. Nikt poza mną nie powinien sprawiać, że cierpisz. Nie zasłużyłaś na to.

- Nie doszukuj się już postępów, bo ich nie ma. - Dodała dziewczyna. - Nikt nie wie, że tu jesteśmy. - Przytuliłam mnie dziewczyna, co po chwili niepewnie odwzajemniałam, a już po chwili do naszego uścisku dołączył Alex.

 - Przytuliłam mnie dziewczyna, co po chwili niepewnie odwzajemniałam, a już po chwili do naszego uścisku dołączył Alex

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cmentarz to nie było najlepsze miejsce by posiedzieć razem. Chociaż zważywszy na nasze charaktery oraz życiorys cmentarz to nie była taka najdziwniejsza opcja. Jednak zdecydowaliśmy się udać na obrzeża miasta. Na skałki, a przynajmniej tak mieliśmy w zwyczaju nazywać to miejsce. Było to miejsce, gdzie dość często przebywaliśmy we trójkę w przeszłości.

Nie byłam zbyt chętna, co do tego pomysłu, ale po ich długich namowach w końcu się zgodziłam i była to naprawdę dobra decyzja. Rozmowa z nimi była mi potrzebna. To było w pewnym sensie zamknięcie tego rozdziału w moim życiu. Musiałam ruszyć dalej.

Byliśmy tu bardzo długo, ale nadeszła w końcu pora by się pożegnać. Oni muszą wracać do akademii, a ja muszę w końcu wrócić do domu i zastanowić się co dalej.

- Będzie mi ciebie brakowało w akademii. - Odezwała się Aria przyciągnęła mnie ramieniem do siebie. Nawet Alex podszedł do nas i objął nas obie.

- Jesteś wolna. - Dodał jeszcze chłopak, przez co uniosłam na niego zdzwiona wzrok.

- Co?

- Wiem, że teraz pewnie nie myślisz o tym, co będzie dalej, ale nie musisz się martwić Nik... Stephan dał ci spokój... Według niego zapłaciłaś już karę. Poza tym teraz i tak został zamknięty.

- Masz szanse na nowe życie Nicole. Nie zmarnuj tego. - Uśmiechnęła się po raz ostatni dziewczyna przytuliła mnie lekko po raz ostatni i odeszła zostawiając mnie samą ze swoim bratem.

- Ciężko mi sobie wyobrazić, że nie będzie cię już tak często obok. Nie będę miał, kogo irytować. - Zaśmiał się cicho, na co uśmiechnęłam się mimowolnie lekko pod nosem. - Morgan posłuchaj Ari. - Zaczął już poważniej i chwycił mnie za dłoń. - Zacznij wszystko od nowa. Jeśli ktoś może odbić się od samego dna to tylko ty. - Pociągnął mnie za rękę żebym wstała, po czym od razu mnie przytulił, a ja sama po chwili się w niego mocniej wtuliłam. - Nawet nie wiesz jak będzie mi ciebie brakować.

- Mi was pewnie też. - Mruknęłam cicho odkrywając się od niego. - Nawet ciebie.

- Odezwij się kiedyś Morgan. - Pocałował mnie w policzek i ruszył za siostra.

 - Pocałował mnie w policzek i ruszył za siostra

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz